Jakub Sobczak: Jakie wrażenia po siódmej rundzie Ligi Juniorów w Zielonej Górze?
Marek Cieślak: To były zawody juniorskie. Dobrze, że chłopaki jeżdżą. Kilku zawodników spodobało mi się w tych zawodach. Oczywiście nie z Wrocławia. Bardzo ładnie zaprezentowali się chłopcy z Bydgoszczy, młody Bartek Zmarzlik. Nie startował we wtorkowych zawodach młody Piotrek Pawlicki, który też bardzo fajnie się pokazuje w imprezach młodzieżowych. Nie będę mówił nawet o Dudkach czy innych, bo ci to już starzy wyjadacze.
W niedzielę we wspaniałym stylu reprezentacja Polski wygrała półfinał Drużynowego Pucharu Świata w Gorzowie. Przed nami sobotni finał w Vojens. Polacy są głównymi faworytami do zwycięstwa.
- Jesteśmy faworytami, ale jeszcze nikt nie przydziela z tego tytułu złotych medali. Trzeba je najpierw zdobyć. Nie będzie to łatwa droga. Zobaczymy, kto awansuje z barażu. Według mnie baraż będzie bardzo ciekawy i na pewno musimy stanąć na głowie, aby sięgnąć po złoto. Nie będzie to łatwe, ale jest to w naszym zasięgu.
Na pewno śledził pan poniedziałkowy półfinał w King's Lynn. Jak przyjął pan zwycięstwo Wielkiej Brytanii?
- Nie zastanawiałem się nawet, kto będzie lepszym przeciwnikiem dla nas. Uważam, że wszystkie te drużyny mają i dobrych i słabych zawodników w swoich składach. Na torze okaże się kto będzie lepszy.
Kto pańskim zdaniem wygra czwartkowy baraż?
- Powinna awansować Dania. Jest przecież u siebie. Kto do niej dołączy? Raczej nie Szwedzi. W poniedziałek nie spisali się najlepiej. Mieli trochę pecha, ale odstawali od Wielkiej Brytanii i Australii. Chyba, że zrobią jakieś zmiany w swoim składzie. Zobaczymy. Nastawiamy się na trudną walkę, ale jestem optymistą. Nasz zespół naprawdę jedzie dobrze. Cała piątka prezentuje bardzo wysoką formę.
Swego czasu dużo mówiło się o tym, że drużyny, które nie jadą w barażu, mają potem trudniej w finale.
- Jest tak, że ci, którzy jeżdżą w barażu i awansują, mają więcej objeżdżenia na danym torze. To jest pewne na sto procent. Dwa lata temu baraż pozwolił nam na to, że w finale właściwie przez cztery rundy prowadziliśmy. Trzeba jednak pamiętać o tym, że wtedy nasi zawodnicy nie prezentowali tego poziomu co dzisiaj. Trudno było nam kalkulować w Gorzowie, żeby puścić jedną drużynę do przodu. Musielibyśmy chyba nogami hamować. Los tak chciał i teraz trzeba działać dalej, żeby jak najszybciej rozszyfrować ten tor. Dlatego też chcę być już na barażu razem z zawodnikami żeby wszystko sobie z bliska dokładnie obejrzeć.
Kiedy wyjeżdżacie do Vojens? Jakieś zgrupowanie jest jeszcze w planach?
- W środę wieczorem. Zgrupowanie? Chyba w barze! (śmiech) Jakie można teraz zrobić zgrupowanie? Trening w piątek i wszystko.
W niedzielę wracamy do ligowej rzeczywistości. Betard WTS u siebie podejmie Unibax Toruń. Jakieś specjalne nastawienia przed tym meczem, który w dużej mierze zadecyduje o tym kto z kim pojedzie w play-offach?
- Więcej zależy chyba od wyniku meczu Falubazu Zielona Góra z Tauronem Azoty Tarnów. Zobaczymy w jakim składzie wystartujemy w niedzielę, bo do tej pory sam jeszcze nie wiem. Jason Crump nie jest co prawda kontuzjowany, ale coś tam sobie z ręką robi.
Zastanawiał się pan z kim lepiej pojechać w play-offach: z Falubazem czy z Unibaksem?
- Powiem tak: co się będę zastanawiał. Z kim przyjdzie nam jechać, to będziemy jechać. Przyznam szczerze, że teraz kadra bardzo mnie absorbuje, kosztem mojej drużyny. Nie jest to dobre rozwiązanie dla mojego klubu, że zajmuję się półfinałami, finałami... Unibax Toruń może to wykorzystać.