Zbigniew Fiałkowski: Nasze miejsce w tabeli jest dla mnie tragedią

GTŻ Grudziądz ponownie nie zdołał awansować do czołowej "4" pierwszoligowych rozgrywek. Tym razem grudziądzanie po rundzie zasadniczej zajęli piąte miejsce, ale do zrealizowania przedsezonowego celu zabrakło niewiele. O ocenę postawy drużyny w rundzie zasadniczej i plany na dalszą część sezonu poprosiliśmy prezesa klubu Zbigniewa Fiałkowskiego.

Od 2007 roku drużyna GTŻ-u na torze w Poznaniu nie mogła zdobyć więcej niż 36 punktów. Sztuka ta udała się w tym sezonie, gdyż w ubiegłą niedzielę grudziądzanie ulegli miejscowym "Skorpionom" 41:49. Nie byli oni jednak do końca zadowoleni z osiągniętego wyniku - Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że był to nasz najlepszy mecz w Poznaniu. To spotkanie powinniśmy wygrać, prowadziliśmy sześcioma punktami i niezależnie od tego, jaki był wynik meczu w Gdańsku my chcieliśmy rozstrzygnąć ten pojedynek na swoją korzyść. Chcieliśmy wygrać to ostatnie spotkanie bez względu na wszystko, głównie dla naszych kibiców, ale niestety się nie udało. Cóż, taki jest sport - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Zbigniew Fiałkowski.

Od sześciu sezonów grudziądzkiego zespołu brakuje wśród czterech najlepszych ekip pierwszoligowych rozgrywek. Wydaje się, że właśnie teraz ten cel był blisko realizacji, ale ostatecznie GTŻ zajął piąte miejsce w tabeli i ponownie przyjdzie mu się zmierzyć w walce o utrzymanie na zapleczu Ekstraligi. - To nie jest tak, że będziemy walczyć o utrzymanie szósty rok z rzędu. W sezonie 2009 to my, zarząd utrzymaliśmy naszą drużynę w pierwszej lidze, dochodząc sprawiedliwości w Trybunale PZM. Ten sezon jest z goła inny. Patrząc na przebieg całych rozgrywek to wygraliśmy dwa mecze wyjazdowe, zdobyliśmy 19 punktów do tabeli, więc patrząc na wcześniejsze lata ta zdobycz punktowa dawała miejsce w czołówce. Nie przypominam sobie, by mając tyle "oczek" być w drugiej części tabeli. Teraz w przeliczeniu na punkty między zespołami z drugiej czwórki to mamy ich 13 i nie powiedziałbym, że walczymy o utrzymanie. W sporcie potrzebne jest też szczęście, nam go nieco zabrakło - twierdzi szef grudziądzkiego klubu.

Od początku rozgrywek zawodnicy GTŻ-u prezentowali iście kameleonową formę. Gdy bardzo dobrze punktowali krajowi jeźdźcy, zawodzili zagraniczni. Były też spotkania, gdzie zawiedli Polacy, a to obcokrajowcy ratowali wynik drużyny z miasta nad Wisłą. Prezes Fiałkowski wstrzymuje się jeszcze z dogłębną analizą i oceną poczynań podopiecznych trenera Roberta Kempińskiego. - Na podsumowanie i oceny poszczególnych zawodników przyjdzie czas po sezonie. Mamy jeszcze do rozegrania sześć spotkań i tak jak mówiłem, na ocenę przyjdzie jeszcze czas. Nie miej jednak w przekroju rundy zasadniczej na pochwały zasługują jedynie Tomek Chrzanowski i Krzysiek Buczkowski, którzy mają średnią biegową powyżej 2,000. Mieliśmy w składzie także Davey'a Watta, kapitana reprezentacji Australii, ale jego zdobycze punktowe były w kratkę. Reszta zawodników w poszczególnych meczach także prezentowała się nierówno, ale z drobiazgową oceną jeszcze się wstrzymajmy. Można jednak powiedzieć, że nasz skład zbudowany w tym sezonie był naprawdę bardzo dobry i to miejsce w tabeli jest dla mnie osobiście tragedią. Nie takie były założenia i cele przedsezonowe.

Grudziądzanom przysłowiową "czkawką" odbił się dwumecz ze Startem Gniezno, w którym przegrali zaledwie 88-92, jednak stracili pięć punktów meczowych. W meczu na własnym torze zawiódł Artur Mroczka, a w wyjazdowym Tomasz Chrzanowski. Obaj byli jednak przez większość rundy zasadniczej solidnymi podporami drużyny. - Co do postawy Tomka, to mimo iż legitymuje się najwyższą średnią to należy wspomnieć jego wpadki w Gnieźnie i w Gdańsku, więc można powiedzieć, że też trochę zawiódł. Natomiast co do Artura to muszę powiedzieć, że najlepszym odzwierciedleniem było spotkanie w Poznaniu. Pierwszy bieg trójka, drugi bieg z czwartego pola trójka i rekord toru, a następnie wyścigi z pól 2, 3 oraz 2 i w trzech biegach tylko 1 punkt. Nie wiem, czy wpływ na to miała dyspozycja samego zawodnika, czy sprzęt, ale to najlepiej ukazuje jego formę w tym sezonie. Można ją nazwać jako kameleonowa. Początek rozgrywek miał wyśmienity we wszystkich ligach, ale były też spotkania, w których rozczarował - ocenia Fiałkowski.

Runda finałowa dla GTŻ-u rozpoczyna się 15 sierpnia. Grudziądzanie kolejne sześć meczów rozegrają z drużynami PSŻ-u Poznań, RKM-u ROW Rybnik i Speedway Miszkolc. Czy w obliczu dość pewnej sytuacji w tabeli i przy aż ośmiu punktach przewagi nad siódmym zespołem grudziądzanie będą wystawiać tzw. skład oszczędnościowy? - Na dzień dzisiejszy nie wiem w jakim składzie będziemy jeździć w tych spotkaniach. W sobotę zamierzamy porozmawiać, chociażby z polskimi zawodnikami, odbyć z nimi rozmowę, a w poniedziałek lub wtorek będziemy podejmować decyzje co do składu. Przypominam, że do pierwszego meczu z Miszkolcem mamy jeszcze trochę czasu - mówi sternik grudziądzkiego klubu.

W wielu klubach w Polsce są problemy z płynnością finansową i wypłatami dla zawodników. Kibice chcą też, aby na rundę finałową zarząd GTŻ-u obniżył ceny biletów. Jak sytuacja przedstawia się w Grudziądzu? - Jeśli chodzi o finanse to nie będę ukrywał, że mamy drobne zaległości. Ciężko mi na chwilę obecną odpowiedzieć czy obniżone zostaną ceny biletów. Spokojnie musimy to wszystko przeanalizować i podjąć dobrą decyzję zarówno dla nas, jak i kibiców. Jeśli chodzi o frekwencję na naszym stadionie to muszę powiedzieć, że jestem troszkę rozczarowany. Gdy nasza drużyna przez dłuższy czas była liderem ligi, to pomijając pierwszy mecz, na którym było około 6 tysięcy kibiców, to na każdym kolejnym ta ilość była coraz mniejsza. Ostatnio oglądałem spotkanie w Zielonej Górze, która przez dłuższy czas była na dnie tabeli, ale tam za każdym razem stadion zapełniał się niemal do ostatniego miejsca. Ja mogę dla kibiców wyjść nawet na środek murawy i zatańczyć, jeśli to ma pomóc. Myślę, że w Grudziądzu jest około 2 tysięcy stałych kibiców, którzy bezwzględnie na wynik przyjdą na nasze mecze. No, ale tak jak mówiłem, my nic na to już nie poradzimy - kończy Zbigniew Fiałkowski.

Źródło artykułu: