Debiut na maszynach przystosowanych
Gwardia ŚKS Śrem wystartowała w Poznańskiej Lidze Okręgowej Maszyn Przystosowanych w 1949 roku. Uplasowała się wówczas na szóstej lokacie pośród dziewięciu startujących zespołów. Wyścigi motocyklistów cieszyły się ogromną popularnością. Swoich sił w tym efektownym, ale bardzo trudnym sporcie postanowił spróbować siedemnastoletni Henryk Kaczmarek.
Okazał się niezwykle utalentowanym zawodnikiem i bez większych trudności wywalczył sobie miejsce w składzie już po kilku treningach przy Nowej Strzelnicy. Startował na złożonej NSU-500 przygotowywanej przy pomocy Stefana Ślązaka, wokół którego skupiała się uwaga zawodników zainteresowanych tematem technicznej strony przystosowywania i przygotowania motocykli.
Kaczmarek od początku brylował na torze przywożąc w niejednym spotkaniu komplety punktów i w 1951 roku w klasyfikacji indywidualnej zajął drugie miejsce na 85 startujących żużlowców, których nazwiska zachowały się do dzisiejszych czasów. Sukces indywidualny przełożył się na osiągnięcie drużynowe. W Poznańskiej Lidze Okręgowej wraz ze swoimi kolegami, między innymi: Mieczysławem Maćkowiakiem, Adamskim czy Hipolitem Kaźmierczakiem wywalczył pierwszą lokatę w tabeli pozostawiając w pokonanym polu takie drużyny jak rezerwy Spójni Wrocław czy Kolejarz Poznań. Warto wspomnieć i potraktować jako ciekawostkę, że zawodnicy ścigali się w takich miejscowościach jak Wągrowiec czy Żabikowo, mało tego, w tych egzotycznych dla dzisiejszych kibiców lokacjach istniały sportowe kluby.
Rok później rozgrywki maszyn przystosowanych podzielone zostały na cztery strefy: północną, południową, wschodnią i zachodnią, zaś one na okręgi. Powinno uświadomić nam to jak ogromna liczba klubów startowała w różnej maści zawodach. 24 sierpnia rozegrany miał zostać finał uporządkowanych przez PZM rozgrywkach. Eliminacje strefy zachodniej zakończyły się finałem pomiędzy Stalą Zielona Góra i Gwardią Śrem.
Zanim do tego doszło gwardziści zwyciężyli 11 maja w Lesznie, a w zawodach finału eliminacji okręgowych w Rawiczu niecały miesiąc później zdobywając 19 punktów o jedno oczko wyprzedzili rezerwy Stali Ostrów Wielkopolski, a o 6 Unię z Poznania i dzięki temu znaleźli się we wspomnianym wcześniej finale eliminacji strefowych. Co ciekawe dwumecz finałowy rozegrany został na torze... w Gorzowie Wielkopolskim. Wyobrażacie sobie to dzisiaj? W zawodach okazali się lepsi zielonogórzanie, którzy zmiażdżyli rywali ze Śremu w stosunku 53:17. Finał ogólnopolski z niewiadomych względów nie odbył się...
Inna liga
Rok później zawody mistrzowskie na maszynach przystosowanych odbywały się na podobnych zasadach. Rozegrano je jednak po raz ostatni, na co wpływ miała coraz bardziej profesjonalnie (sic!) zorganizowana Liga Centralna oraz opadający entuzjazm organizatorów czy zainteresowanie kibiców. Gwardia Śrem z Henrykiem Kaczmarkiem przebrnęła eliminacje lecz w finale eliminacji okręgowych żużlowcy tego klubu nie mieli nic do powiedzenia i z zaledwie 4 oczkami na koncie uplasowali się na ostatniej pozycji zawodów rozegranych w Lesznie 19 lipca.
Klub ze Śremu zmienił nazwę na Stal i przystąpił do rozgrywek ligowych. W 1955 roku w rozgrywkach III ligi, którą organizował jedynie okręg poznański nowy - stary zespół zajął miejsce w środku stawki. Wraz z Kaczmarkiem startował niezmordowany Kaźmierczak, a także Zbigniew Flegel.
Rozgrywki te okazały się zupełnie inne od tych w których wcześniej startował Kaczmarek wraz z kolegami. Trzeba było szlifować od nowa technikę, uczyć się nowych torów, nieco odmiennych zasad czy maszyn. Henryk Kaczmarek bardzo szybko łapał zasady żużlowego rzemiosła i został obrany kapitanem swojego zespołu.
Przez kilka sezonów żużlowcy ze Śremu startowali na przemian w II lub III klasie rozgrywkowej na co wpływ miały zmiany regulaminowe oraz nie najlepsza dyspozycja startujących jeźdźców, którym przewodził nasz bohater zdobywający jednak coraz większą ilość punktów w zawodach ligowych.
Indywidualne małe sukcesy
W 1958 roku został powołany przez PZM na eliminacje do Indywidualnych Mistrzostw Polski. Pojawił się zatem na torze w Nowej Hucie, gdzie 15 czerwca przyszło mu się zmierzyć z takimi żużlowcami jak Konstanty Pociejkowicz, Eugeniusz Nazimek, Henryk Żyto czy Norbert Świtała. Walczył dzielnie i zajął miejsce tuż za ósemką premiowaną awansem. Do domu wracał niepocieszony lecz z pewnością sam start w zawodach był dla trzecioligowca sporym wyróżnieniem.
W poznańskim Kryterium Asów zajął piątą pozycję z 8 punktami na koncie.
Jego talent dostrzegło wielu działaczy chcących skusić go do startów w swojej ekipie lecz pozostał on wierny barwom drużyny ze swojej miejscowości. Być może przeniesienie do Gniezna lub innego zainteresowanego nim klubu przyczyniłoby się do sportowego awansu lecz były to czasy, w których ważną rolę odgrywały takie wartości jak przywiązanie do barw klubowych.
Koniec żużla w Śremie
Henryk Kaczmarek na transfer się nie zdecydował. Zamiast startów w pierwszoligowym klubie z Gniezna cieszył swoją jazdą kibiców w Śremie. Ich klub jednak chylił się ku upadkowi.
W sezonie 1962 Sparta zajęła ostatnie miejsce w DM II ligi niektóre spotkania oddając walkowerem. Rok później sytuacja powtórzyła się. W 1965 żużlowcy ze Śremu już nie wystartowali. Swoją przygodę z żużlem zakończył także Henryk Kaczmarek lecz wśród starszych kibiców wciąż krążą opowieści o żużlowcu dysponującym doskonałą techniką, który był lokalnym bohaterem i całą karierę związał ze Śremem.
Jego kariera mogła potoczyć się inaczej lecz nie można oceniać decyzji żużlowca i gdybać co by było, gdyby... Ważne, że wraz z zakończeniem startów na torze Henryka Kaczmarka zakończyła się historia żużla w Śremie.
Bartłomiej Jejda