Michael Jepsen Jensen: Nie zżarły mnie nerwy!

Michael Jepsen Jensen, zawodnik Unibaksu Toruń, nie zaliczy niedzielnego meczu do udanych. Jeden punkt i bonus w pięciu startach, delikatnie mówiąc, nie jest występem udanym. Nie dość, że sam nie zachwycił, to jeszcze jego zespół poniósł klęskę z Betardem WTS Wrocław. Jest to o tyle dziwne, że jeszcze w rundzie zasadniczej, Duńczyk znakomicie radził sobie na torze Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu. Przed tygodniem Jensen zdobył z bonusami dziewięć "oczek".

- Można narzekać na tor, że różnił się on od tego, jaki był tydzień temu. Jednak przecież był on jednakowy dla obu zespołów - mówi Michael Jensen. - Po prostu wydaje mi się, że to nie był nasz dzień. W meczu rundy zasadniczej to my mieliśmy swoje 5 minut na Stadionie Olimpijskim - tłumaczy. - Wierzę, że w rewanżu na MotoArenie to my będziemy mieli swój dzień - zapowiada z uśmiechem młodzieżowiec.

Junior nie rozpoczął udanie zawodów. Już w premierowym biegu dotknął taśmy maszyny startowej, za co został wykluczony. Jak sam przyznawał po zawodach, to nie kwestia "ciśnienia" na starcie. - Nie powiedziałbym, że były to nerwy - zapewnia Jensen. - Taśma trochę się ruszała, delikatnie drgała, to mnie zmyliło. Kiedy puściłem sprzęgło, zauważyłem, że taśma jeszcze nie poszła w górę - tłumaczy młodzieżowiec. - Pomyślałem: "Kurde, jestem za blisko!". Myślałem, że mi się upiecze, ale zahaczyłem kaskiem. Niestety, nie udało się - dotknięcie taśmy i wykluczenie - kończy zawodnik.

Komentarze (0)