Grzegorz Zengota: Jestem za cienki żeby zwracać uwagę Gollobowi

Z dorobkiem 5 punktów i jednego bonusa zakończył swój udział w niedzielnym meczu Falubaz Zielona Góra - Caelum Stal Gorzów zawodnik gospodarzy, Grzegorz Zengota. Klub spod znaku Myszki Miki wygrał w lubuskich derbach 47:43.

- Na pewno pozostaje pewien niedosyt. Cztery punkty zaliczki przed meczem rewanżowym to nie jest dużo. Mimo wszystko wygraliśmy i możemy być zadowoleni. Nie przegraliśmy przecież na własnym torze. Cały czas wszystko jest w grze i na pewno będziemy walczyć. Pojedziemy do Gorzowa i będzie ciężej, będą mieli atut własnego toru, na którym czują się lepiej niż my. Nie jesteśmy jednak na straconej pozycji. Nieraz w Gorzowie pokazywaliśmy, że umiemy jeździć. Mam nadzieję, że w niedzielę nie będzie inaczej i poprawimy sobie humory tuż po meczu - powiedział po Wielkich Derbach Ziemi Lubuskiej zawodnik Falubazu, Grzegorz Zengota.

Gorzowski zespół trapią kontuzje. W składzie Caelum Stali zabrakło Nickiego Pedersena i Pawła Zmarzlika, a Tomasz Gollob, Przemysław Pawlicki i Matej Zagar do meczu przystąpili z urazami. W obliczu istnego "szpitala" w drużynie prowadzonej przez Czesława Czernickiego, zaledwie czteropunktowe zwycięstwo Falubazu należy uznać za słaby wynik. - Wydaje mi się, że gdyby gorzowianie startowali w pełnym składzie, osiągnęlibyśmy lepszy rezultat, aniżeli ten gdy startowali w osłabieniu. Myślę, że to wpłynęło na nas troszeczkę mniej motywująco i podeszliśmy do tego meczu rozluźnieni. Wydawało się, że wszystko pójdzie ładnie, gładko i lekko. Okazało się zupełnie inaczej. Gorzowian to zmotywowało jeszcze bardziej i naprawdę jechali bardzo dobrze. Wybieramy się do Gorzowa walczyć i nie jesteśmy na straconej pozycji, ponieważ to my wygraliśmy mecz, a nie oni. Pokazaliśmy już, że w Gorzowie umiemy wygrywać i będziemy robili wszystko, aby w tym meczu rewanżowym nie było inaczej - stwierdził "Zengi".

W kuluarach mówiło się, że tor, jaki przygotowano na niedzielny mecz był za mało przyczepny i niespecjalnie pasował miejscowym zawodnikom. - Jakbyśmy wygrali większą ilością punktów to pewnie wszyscy mielibyśmy lepsze humory. Mecz jest wygrany, ale nie każdy pojechał tak jak potrafi i szuka się teraz dziury w całym. Tor był równy dla wszystkich i nie ma co tutaj dyskutować na ten temat, bo już od kilku spotkań na takim jeździmy. To, że wcześniej potrafiliśmy wygrywać wysoko z Tauronem Azotami Tarnów czy Włókniarzem Częstochowa, nie jest odnośnikiem, bo byli to przeciwnicy z tak zwanej niższej półki. Gorzowianie przyjechali i pokazali nam, że potrafią na nim się ścigać. Ten tor przestał już być takim naszym atutem, jak w zeszłym roku. Ale to są play-offy. W tamtym roku w play-offach też było ciężko, teraz jest podobnie. Ja bym winy na tor nie zganiał - zaznaczył wychowanek zielonogórskiego klubu.

Występ Zengoty w niedzielnym meczu nie był olśniewający. Żużlowiec wygrywał starty, ale bardzo łatwo tracił pozycje. - Czegoś brakuje. Popełniałem błędy. Wygrywałem starty, ale nie potrafiłem przypilnować dwa razy Tomka Golloba, co się na mnie zemściło ostatnimi pozycjami. Na pewno szkoda, bo z tych biegów mogły by być tak naprawdę nawet "trójki", gdyby udało się inaczej pojechać, jednak Tomka zatrzymać w tym roku jest naprawdę ciężko. On wjeżdża tam gdzie w zasadzie nikt nie wjeżdża i dzięki temu ma przewagę nad pozostałymi zawodnikami. Na pewno szkoda, bo liczyliśmy na więcej. Cztery punkty przewagi to nie dużo, ale karty dalej są w grze, pojedziemy do Gorzowa walczyć nawet o zwycięstwo - ocenił.

W siódmym biegu Grzegorz uwikłał się w walkę w pierwszym łuku i upadł na tor (zdaniem niektórych nie bez winy Tomasza Golloba). Z powtórki wykluczony został zielonogórzanin. - Może to wyglądało na to, że biegnę do Tomka po biegu i chcę mu swoje zdanie wyrazić, ale zupełnie tak nie było. Biegłem do parkingu po to żeby szybko wprowadzić korektę w motocyklu, bo wiedziałem już, co było nie tak po tym wyścigu. Niestety, zostałem wykluczony. Zwracać uwagę Tomkowi Gollobowi na pewno bym się nie odważył, a przynajmniej nie z tej pozycji, w jakiej teraz jestem - przyznał 22-latek.

Jak ta sytuacja wyglądała z perspektywy zawodnika Falubazu? - Nie widziałem tego. Myślałem, że wyszedłem z Gregiem Hancockiem na 5:1. Niestety Greg mi poszerzył mi tor jazdy, dlatego, że Tomek poszerzył mu. Skończyło się tak, jak się skończyło. Normalna sytuacja na torze. Ja nie mam do nikogo pretensji, bo każdy walczy o punkty. Tym bardziej, że to są play-offy, więc walczy się dość ostro. Na pewno nie odważyłbym się zwracać uwagi Tomkowi Gollobowi, bo to jest najlepszy zawodnik w Polsce, a ja jestem jeszcze, że tak powiem, za cienki, żebym takie rzeczy robił - zakończył Grzegorz Zengota.

Źródło artykułu: