Tajemnica sukcesu Macieja Janowskiego

Nazwanie Macieja Janowskiego ojcem zwycięstwa Betardu WTS Wrocław nad Unibaksem Toruń byłoby nieco na wyrost, ale bez wątpienia dołożył on kilka szalenie istotnych oczek do dorobku punktowego swojego zespołu. Natomiast jego walka na torze m.in. z Ryanem Sullivanem sprawiała, że ręce same składały się do oklasków. Skąd ta nagła przemiana młodzieżowca?

Przypomnijmy, że w meczu rundy zasadniczej, rozegranym 8 sierpnia, Janowski delikatnie mówiąc nie błyszczał. Dwa punkty w czterech startach to nie jest wynik rzucający na kolana. Sam zawodnik zdecydowanie zaprzeczał, że słabszy rezultat to efekt zmęczenia (Janowski tego samego dnia brał udział w finale Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów w czeskim Divisovie). Trener Betardu WTS Marek Cieślak wyrażał przypuszczenia, że za gorszym występem stoją nowe tłumiki, których zawodnik używał w Czechach. - Nie mógł się w ogóle zabrać ze startu. Te silniki pojeździły na nowych tłumikach i teraz Maciek musi z nimi jechać do remontu - mówił szkoleniowiec po przegranym meczu.

Tydzień później historia się powtórzyła. Znów w przeddzień meczu z Unibaksem Toruń, tylko tym razem nieco ważniejszego, Janowski startował w zawodach na tłumikach nowego typu. Raz jeszcze szalona (choć nie aż tak jak z Divisova) podróż, teraz z łotewskiego Daugavpils, gdzie rozegrany został drugi finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Przychodzi mecz i... fani z Wrocławia mogli na torze zobaczyć "starego, dobrego Janowskiego". Co było przyczyną tej przemiany?

- Nie można mówić o zmęczeniu podróżą, naprawdę - zapewnia młodzieżowiec. - Zaraz po meczu jechałem do Szwecji, akurat tak się złożyło, że w ostatnich dniach jestem ciągle w rozjazdach - kontynuuje. Zatem tezę o wyczerpaniu podróżami można włożyć między bajki. Sam zawodnik zdradza przyczynę lepszego występu. - Po prostu w niedzielę po Daugavpils jechałem na całkiem innych silnikach niż te z Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów.

Komentarze (0)