Jan Krzystyniak: Mówiąc, że ten mecz trzeba wygrać, to mało powiedziane

Zdjęcie okładkowe artykułu: Na zdjęciu: Jan Krzystyniak
Na zdjęciu: Jan Krzystyniak
zdjęcie autora artykułu

Żużlowcy Włókniarza Częstochowa pełną parą szlifują formę do najważniejszych spotkań tegorocznego sezonu, które zadecydują o przysłowiowym "być albo nie być" zespołu w rozgrywkach Ekstraligi. Już w najbliższą niedzielę częstochowianie podejmą na własnym torze Polonię Bydgoszcz w pierwszej odsłonie walki o siódmą pozycję i tym samym przepustkę do udziału w barażach. <i> - Mogę zapewnić, że kibice zobaczą dobre spotkanie i dobrą jazdę naszego zespołu </i> - deklaruje trener, Jan Krzystyniak.

Częstochowski zespół skrupulatnie przygotowuje się do niedzielnego pojedynku. "Lwy" mają za sobą dwa mecze kontrolne z Orłem Łódź oraz Tauronami Azoty Tarnów, które odbyło się w poniedziałek. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi nie dojdzie do skutku piątkowy sparing z RKM-em Rybnik i częstochowianie ostatnie dwa dni spożytkują na treningi. W sobotę do Częstochowy mają zawitać również obcokrajowcy. - Jeżeli nie dojdzie do żadnego sparingu, to na pewno zorganizujemy trening. W sobotę w przeddzień zawodów dołączą do nas wszyscy obcokrajowcy za wyjątkiem Taia Woffindena i Rune Holty. W taki sposób będziemy się przygotowywać do niedzielnego pojedynku - informuje trener częstochowskiej ekipy, Jan Krzystyniak.

Bydgoski zespół do najważniejszych spotkań sezonu przystąpi osłabiony brakiem Emila Sajfutdinova, dla którego tegoroczny sezon po kolizji z Tomaszem Gollobem podczas Grand Prix Skandynawii w Malilli dobiegł już końca. Absencja Rosjanina może okazać się kluczowa i przechylić szalę zwycięstwa w ostatecznym rozrachunku na korzyść częstochowskiej ekipy. - Na pewno, to pewien komfort psychiczny dla zawodników. Wiadomo, co prezentuje Rosjanin i jak ważnym jest zawodnikiem dla Polonii. Przykładem jest nasz ostatni mecz z rundy zasadniczej, w którym Emil po kilku tygodniach przerwy siada na motocykl i jest najlepszym zawodnikiem. To na pewno spore osłabienie bydgoskiego zespołu.

W czwartek poznaliśmy awizowane zestawienia obu drużyn na niedzielne spotkanie. W składzie "Lwów" próżno szukać Lewisa Bridgera, miejsce natomiast znalazło się dla Sławomira Drabika. W ostatnim czasie dobrą dyspozycję na torach angielskiej Elite League zasygnalizował dodatkowo Krzysztof Słaboń, którego sporadycznie dotąd mogliśmy oglądać w naszej lidze. Szkoleniowiec Włókniarza zaznacza jednak, że przed nikim nie zamyka drzwi do miejsca w składzie. - Mam taką zasadę, że ostateczną decyzję podejmuję w piątek wieczorem, a często nawet w sobotę. Wszystko zatem może ulec jeszcze zmianie. W Częstochowie pojawi się oczywiście Lewis Bridger. Ostateczna decyzja zapadnie zatem w sobotę. Jak wiadomo, mogę w myśl regulaminu dokonać dwóch zmian w składzie. Musimy brać wszystko pod uwagę. W sobotę w Grand Prix startują Rune Holta i Tai Woffinden i będziemy monitorować ich poczynania. Miejmy nadzieję, że cało i zdrowo do nas wrócą - podkreśla Krzystyniak.

Częstochowianie, aby myśleć o pomyślnym rozstrzygnięciu całego dwumeczu pierwszy i najistotniejszy krok w stronę wyeliminowania bydgoszczan muszą wykonać w niedzielę na własnym torze. W rundzie zasadniczej podopieczni Jana Krzystyniaka pokazali jednak, że również na bydgoskim owalu nie stoją na straconej pozycji. "Lwy", co prawda uległy gospodarzom 51:39, ale warto nadmienić, że zespół musiał radzić sobie bez lidera, Rune Holty. - Niektórzy mieli do mnie pewne zastrzeżenia, że nie przeprowadzałem w tym meczu zmian taktycznych, które tak na prawdę zmniejszyłyby by tylko rozmiary porażki. Rozmyślałem i działałem jednak pod kątem właśnie tego dwumeczu. Chciałem każdemu z zawodników dać szansę, żeby pokazali swoją wartość i zobaczyć na kogo ewentualnie mogę potem postawić. Uważam, że pojechaliśmy tam na prawdę nieźle. Rzeczywiście, kluczowy będzie mecz na własnym torze. Mówiąc, że ten mecz trzeba wygrać, to mało powiedziane. W rundzie zasadniczej chodziło głównie o to, by zdobywać duże punkty. Liczyły się zwycięstwa, nawet w najmniejszym rozmiarze. W tym dwumeczu natomiast duże znaczenie będą odgrywać małe punkty. Trzeba wypracować sobie, jak największą przewagę tak, żeby ze spokojem jechać do Bydgoszczy - mówi Krzystyniak.

Jak największa zaliczka z pierwszego meczu może okazać się na wagę złota, chociażby z tego względu, że być może w rewanżu w szeregach ekipy spod Jasnej Góry nie zobaczymy Taia Woffindena oraz Lewisa Bridgera, którzy dokładnie 5 września w dniu spotkania rewanżowego mają zaplanowany start w finale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w brytyjskim Rye House. Opiekun częstochowskiej ekipy liczy się z możliwością nieobecności dwójki Anglików. - Każdą ewentualność trzeba brać pod uwagę. Oczywiście możliwa jest ich nieobecność, jeśli te zawody rzeczywiście odbędą się 5 września. Wówczas pojedziemy do Bydgoszczy w innym składzie i będziemy walczyć - dodaje trener.

- Ja mocno wierzę w częstochowskich fanów i w ich dużą ilość na trybunach. Wiadomo, że liczna publiczność pozytywnie wpłynie na zawodników, zmobilizuje ich. Lepiej się jedzie przy pełnych trybunach, wtedy nikt nie chcę zawieść. Mogę zapewnić, że kibice zobaczą dobre spotkanie i dobrą jazdę naszego zespołu. Zachęcam do przybycia na stadion i uczestnictwa miejmy nadzieję w zwycięskim dla nas spotkaniu - kończy Jan Krzystyniak.

Źródło artykułu: