Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów): Jechałem tu z nastawieniem, żeby zrobić jak najwięcej punktów, żeby godnie zastąpić mojego brata. Jechałem przede wszystkim dla niego. Myślę, że godnie zaprezentowałem jego i siebie. Bardzo się z tego cieszymy. Na pomysł koszulek wpadł tak jakby zarząd klubu. Powtórzenie tego sukcesu nie będzie łatwe, ale myślę, że będzie jechał mój brat, ale Adrian odejdzie. Myślę, że będzie dobrze i że wszystko pójdzie po naszej myśli.
Adrian Szewczykowski (Stal Gorzów): Bardzo się cieszę, że wygraliśmy. Ze swojej postawy też mogę być zadowolony. Raz jedyny jeździłem na torze w Łodzi. To nie jest tłumaczenie, ale byłem źle przełożony w pierwszym wyścigu. Potem to zmieniliśmy, wyglądało to dobrze. W ostatnich sezonach nie robiłem nigdy taśmy, pierwsza się trafiła dzisiaj. Kolega z Leszna z pierwszego toru trochę mnie wypuścił i dlatego tak to wyglądało. Na pewno jest to sukces. Zdobyliśmy złoto w parach klubowych, w MDMP. Przede mną jeszcze cztery mecze ligowe, finał mistrzostw Polski. Jeszcze dużo ciężkiej pracy przede mną. Na pewno do finału mistrzostw Polski juniorów podejdę maksymalnie skoncentrowany i też liczę na dobry wynik.
Damian Sperz (Wybrzeże Gdańsk): Może moje punkty nie odzwierciedlają mojej jazdy. Pierwszy raz dobrze się czułem na tym torze. Pierwszy bieg mi kompletnie nie wyszedł i ostatni nie bardzo. Nie zebrałem się ze startu, później trochę walczyłem z Łukaszem Cyranem ale nie dałem rady. Ciężki tor był do wyprzedzania i do walki. Cieszymy się razem z chłopakami z drugiego miejsca. Chcieliśmy dzisiaj nawet wygrać, udało się zająć drugie miejsce. Było bardzo blisko. Mój medal chciałbym zadedykować trenerowi. Dzięki niemu zdobyliśmy to drugie miejsce. Myślę, że jest podwójnie zadowolony, ponieważ Gorzów, skąd pochodzi, zajął pierwsze miejsce.
Patryk Dudek (ZKŻ Zielona Góra): Nie jeździłem pięć, sześć dni na motocyklu i byłem bardzo sztywny a warunki torowe na początku były takie, że przy krawężniku było bardzo przyczepnie a dwa metry od niego już twardo. Przy przegranym starcie pociągnęło mnie, nie chciałem najechać na koło Damianowi Sperzowi, przymknąłem gaz, wjechałem na tą twardszą część, odkręciłem gaz i dziecinnie się wywróciłem. Człowiek się uczy i mam nadzieję, że tego nie powtórzę w przyszłości. 3,2,3 to dość dobry wynik jak na kolejne biegi. Jednak przy tej dwójce też zrobiłem błąd taki, że zamiast założyć przeciwnika pojechałem bardzo prosto, do trzydziestki. Warunki były ciężkie do mijania, dużo było upadków. Chciałem dojechać cały bezpiecznie. W dwunastym biegu już miałem koniec swoich startów. Nie spodziewałem się i nie wierzyłem w chłopaków z mojej drużyny. Dziękuję im, że wygrali bieg 5:1. Przebrałem się, bo nie spodziewałem się, że będę jechał medalowe biegi. Udało się, zdążyłem się przebrać. Pojechałem z marszu i zakończyło się powodzeniem.
Sławomir Musielak (Unia Leszno): Medal przegrałem w ostatnim, dwudziestym pierwszym biegu, gdzie Bartek Zmarzlik mnie wyprzedził po szerokiej na pierwszym łuku. Nie widziałem, że tam jedzie. Myślałem, że ta pierwsza pozycja jest już moja, ale Bartek objechał mnie po szerokiej i pojechał do przodu. Później nie szło nic zrobić. W dodatkowym biegu trzeba było uważać, bo ten tor był bardzo wymagający i dość trudny dla nas wszystkich, dla młodszych i dla starszych. Szkoda tego biegu bo na pewno była szansa na medal. Co zrobić, ktoś musi zająć czwarte miejsce.
Emil Idziorek (Orzeł Łódź): W pierwszym biegu jechałem tak samo jak na lidze w niedzielę z Ostrowem. Szału nie było. W drugim biegu zmieniłem coś, niestety przywiozłem zero. Na trzy ostatnie założyłem jeszcze coś innego i było lepiej. W dodatkowym szkoda, że miałem zewnętrzne pole. Jakbym miał wewnętrzne byłaby większa szansa. Starałem się gonić Dudka i Musielaka, przez moment nawet byłem drugi. Postawiłem wszystko na jedną kartę, zakończyło się upadkiem. Ze zdrowiem wszystko dobrze, ale szkoda wielka. Mieliśmy taką okazję. Jeden punkt. Jakby to było dziesięć, to można byłoby tak nie przeżywać. To, że byliśmy jedynym drugoligowym zespołem w tym finale mnie nie cieszy i nie usprawiedliwia. Przyjechałem tu po medal.
Szymon Kiełbasa (Unia Tarnów): Co mogę powiedzieć... Pierwszy bieg wygrałem, później miałem defekt. Jechałem na trzeciej pozycji i siodełko mi się urywało. Nie mogłem nic zrobić, poprawnie jechać. W trzecim moim biegu na wejściu w łuk trafiłem w dziurę, kierownica mi się złamała i się wywróciłem. Ludzi, którzy tutaj wybrali finał powinni posadzić na motory. Nie powinno się to odbywać na takim torze. To nie ma nic wspólnego z żużlem. Tak sobie, to mogę wziąć crossówkę i wkoło domu na dziurach albo na polu zoranym pojeździć. Nic mi się nie stało, jestem tylko trochę poobijany.