Przynajmniej było dziś dla kogo jechać - komentarze po meczu PSŻ Lechma Poznań - Speedway Miszkolc

PSŻ Lechma Poznań nie miał problemów z pokonaniem ekipy Speedway Miszkolc. Gospodarze zwyciężyli 60:30 a niedzielny pojedynek na Golęcinie obejrzało ponad 9 tysięcy sympatyków czarnego sportu.

Janusz Ślączka (trener Speedway Miszkolc): Moi zawodnicy startują na takim sprzęcie, jaki mają do swojej dyspozycji. Nie jest tajemnicą, że problemy finansowe naszego klubu są bardzo duże. Każdy daje z siebie wszystko, bo nikt nie wie, co będzie robił w przyszłym sezonie. Zawodnicy próbują się pokazać i nawiązywać walkę.

Mirosław Kowalik (trener PSŻ Lechma Poznań): Rozmiary tego każdy mógł przewidzieć. Rywal z Miszkolca to drużyna, która raczej nie prezentuje jakiegoś wysokiego poziomu i ten mecz można było potraktować treningowo. Jest jednak sporo wniosków do wyciągnięcia. Nie zakładałem, że wygramy ten pojedynek do 15, ale martwi mnie to, że trochę punktów straciliśmy po własnych błędach. Zawodnicy muszą zdać sobie z tego sprawę i wyciągnąć wnioski, bo w przypadku konfrontacji z silniejszym rywalem takie punkty mogą mieć decydujące znaczenie.

Robert Miśkowiak (zawodnik PSŻ Lechma Poznań): Bardzo ciężki dzień dla mnie. Musiałem śpieszyć się na dzisiejszy pojedynek z Tarnowa. Tam decyzja była jednoznaczna. Każdy widział jak wyglądał tor. Miałem naprawdę sporo kilometrów do przejechania i niestety powiem szczerze, że musieliśmy złamać po drodze trochę przepisów. Co do meczu, to można powiedzieć, że zgodnie z planem. Może to zabrzmi nieskromnie, ale zdziwiłbym się, gdybyśmy dziś przegrali lub nawet zremisowali. Wiadomo, w jakim składzie startuje drużyna z Miszkolca. Jeśli chodzi o frekwencję, to bardzo się cieszę. Zupełnie inaczej jeździ się dla tak licznej widowni. Taka liczba fanów pokazuje, że w Poznaniu jest zapotrzebowanie na żużel.

Adrian Szewczykowski (zawodnik PSŻ Lechma Poznań): Nikomu nie chciałbym umniejszać, ale trzeba powiedzieć sobie szczerze, że drużyna z Miszkolca na wyjazdach prezentuje raczej niski poziom. Węgrów na dobre wyniki stać przede wszystkim na własnym owalu. Dziś się to potwierdziło. Spodziewaliśmy się łatwego pojedynku i takim on się w rzeczywistości okazał. Na pewno goście pokazali się z dobrej strony w kilku biegach. Szczególnie Magosi i Tabaka, którzy są wyróżniającymi się postaciami w tym zespole. Dziś potwierdzili to swoją walecznością na torze.

Jarosław Lewandowski (wiceprezes PSŻ Lechma Poznań): Cel promocyjny na pewno osiągnięty. Z frekwencji możemy być zadowoleni, z wpływów już nie, bo wiadomo, że wolelibyśmy, aby te pieniądze wpłynęły do klubowej kasy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że na mecz z Miszkolcem nie przyjdzie jednak zbyt wielu fanów i zdecydowaliśmy się na darmowy wstęp. Wszystko się udało. Przynajmniej było dziś dla kogo jechać.

Komentarze (0)