- Ja o niczym nie decyduję. Jeżeli ktoś mówi, że Sawina w tej chwili decyduje o tym co się dzieje z ostrowskim żużlem to się po prostu myli. Powtarzam to już po raz kolejny, że udostępniam tylko klubowi dokumenty, które posiadam. Żadna inna osoba w tym środowisku takich nie ma. Ja udostępniam je bezpłatnie, to normalny gest z mojej strony. W innym przypadku klub musiałby zatrudnić trenera a to wiązałoby za sobą koszty - mówi 39-latek. W ostatnich dwóch pojedynkach drużynę Holdikom Ostrovii prowadził p.o. prezesa Artur Bieliński oraz kierownik drużyny Kinga Wachowska.
Po tym jak włodarze ostrowskiego klubu za porozumieniem stron rozwiązali umowę o pracę z trenerem Stachyrą było głośno o tym, że to właśnie Robert Sawina może zająć jego miejsce. - Nie ma takiej opcji. Już mówiłem o tym prezesowi, że nie mam zamiaru być trenerem w Ostrowie - wyjaśnia zawodnik, który do uprawiania czarnego sportu wrócił po ponad trzech latach.
Jak przyznaje jego decyzja o powrocie na tor była podjęta pod wpływem emocji. - Chciałem się pobawić w żużel i się pobawiłem. Jakieś tam biegi pojechałem tak jakbym sobie tego życzył. Obecnie rywalizujemy na najwyższym poziomie w tej lidze i ja się po prostu do niej nie nadaję. Jeżeli wystąpię w następnych meczach to tylko dlatego, że ktoś będzie tego chciał - powiedział Sawina.