Adrian Miedziński: Nie wiem co się ze mną stało

W niedzielnym półfinale między Unibaksem Toruń a Unią Leszno niezbyt udany występ zaliczył Adrian Miedziński. Wychowanek toruńskiego Apatora zdobył tylko trzy punkty i bonus. 25-letni zawodnik nie był w stanie znaleźć przyczyny swojego słabego wyniku.

- Nie wiem co ze mną się stało. Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego zaliczyłem tak słaby występ. Muszę jak najszybciej przeanalizować moje błędy i postarać się, aby ich nie powtórzyć. Na pewno nie były to problemy sprzętowe. Ostatnio miałem kłopoty ze sprzęgłem, ale już się z tym uporałem i wszystko jest w porządku - powiedział dla SportoweFakty.pl Adrian Miedziński.

W ósmym biegu torunianin upadł na tor na drugim wirażu po ataku Jarosława Hampela. Sędzia wykluczył z powtórki zawodnika Unibaksu. Jak tą sytuację opisał sam zainteresowany? - Z mojej perspektywy to wyglądało tak, że nagle pojawił się Jarek Hampel, a ja po prostu nie miałem innego wyjścia jak upaść na tor, bo gdybym tego nie zrobił, to mógłbym zderzyć się z bandą. Musiałem się ratować, ale sędzia zdecydował się mnie wykluczyć. Nie wiem jak to wyglądało w telewizji, być może lepiej było widać całą tą sytuację.

Zdaniem Adriana Miedzińskiego niska zaliczka wywalczona na MotoArenie nie przekreśla szans na awans toruńskiej drużyny. - Ekipa z Leszna to przecież zwycięzca rundy zasadniczej. Wiadomo, że są bardzo silnym zespołem. Mają solidnych zawodników, którzy wszędzie są groźni. Na pewno są w lepszej sytuacji przed rewanżem, ale my nie złożymy tak łatwo broni i naprawdę jeszcze wszystko może się wydarzyć - zakończył.

Źródło artykułu: