Piotr Żyto o meczu w Zielonej Górze: Sędzia tor ocenił jako bardzo dobry

Wynikiem 46:38 zakończył się rozegrany w środę na torze w Zielonej Górze mecz pomiędzy ekipami miejscowego Falubazu i Betardu WTS-u Wrocław. Podopieczni Piotra Żyto do stolicy województwa dolnośląskiego pojadą z ośmiopunktową zaliczką. Jak - pod względem czysto sportowym - szkoleniowiec Falubazu ocenia pierwsze półfinałowe spotkanie?

- Jest winobranie, więc znowu idziemy "bańkę" zalać i tyle. W piątek, jak już wytrzeźwiejemy, ruszamy na trening i będziemy się przygotowywać. To jest oczywiście żart, niektórzy powiedzą, że głupi. Środowy mecz pokazał, że Betard WTS oparty na dwóch zawodnikach, którzy są naprawdę bardzo dobrzy, mam tu na myśli Bjerre i Crumpa, wspomagani przez resztę, potrafią mocno walczyć. U nas troszeczkę pech. To, że na ostatniej pozycji wywrócił się Crump, niczego nie zmieniało. U nas natomiast Piotr Protasiewicz dwa razy upadał na trzeciej pozycji, więc jakieś punkty mogły z tego dojść. Do tego troszeczkę słabsza postawa Rafała Dobruckiego. Myślę, że to są rezerwy na Wrocław, gdzie możemy pojechać lepiej. Ci zawodnicy mogą zdobyć jeszcze więcej punktów i myślę, że tam też będzie wyrównane spotkanie. Te osiem "oczek", które dzisiaj los nam dał, na pewno nas zmobilizują. To nie będzie tak, że będziemy uważali "o, mamy osiem punktów i to już jest Ameryka". Myślę, że dodadzą nam one powera, żeby we Wrocławiu podejść do zawodów na pełnej koncentracji, podobnie jak w Gorzowie, i jechać swoje - zaczął w swoim stylu trener Falubazu, Piotr Żyto

Świetne zawody zaliczył w środę Niels Kristian Iversen. - Przed zawodami rozmawiałem z Nielsem i powiedziałem mu, że bez względu na środowy wynik, pojedzie we Wrocławiu, bo Fredrik Lindgren nie czuje się jeszcze na siłach. To nie jest więc tak, że do Wrocławia jedzie dlatego, że dobrze pojechał w tym meczu. Ta rozmowa była przeprowadzona przed zawodami. Widać, że Niels ostatnio naprawdę dobrze sobie radzi. W środę pozytywnie zaskoczył. Przed meczem powiedziałem w wywiadzie, że mam nadzieję, iż godnie zastąpi Lindgrena, bo naprawdę jeździ dobrze - przyznał szkoleniowiec klubu spod znaku Myszki Miki.

Iversen zastąpił w składzie Falubazu Fredrika Lindgrena, który wciąż nie czuje się najlepiej. - Fredek przed meczem przysłał do nas SMS-a. Odczytałem go chłopakom przed samymi zawodami, na torze. Napisał, że jest z nami, że liczy na nas, że jesteśmy lepsi i wygramy, awansujemy do finału. Jest z nami i przeprasza, że nie może być. To jest naprawdę wspaniałe zachowanie. Wcześniej rozmawiałem z nim na temat jego występów i rozważaliśmy różne warianty: jego zastępstwa, czy startu Iversena. Fajnie, że Niels poukładał sobie sprawy w Danii, przyjechał do nas i godnie zastąpił Freda. Ze Szwedem jest tak, że na tę chwilę nie czuje się jeszcze dobrze. Zobaczy, jak pójdzie mu na treningu w Vojens i mówił, żeby na niedzielę bardziej brać pod uwagę Nielsa niż jego, bo nie byłby w stanie w stu procentach pojechać. Będę rozmawiał z nim w piątek, po treningu w Vojens, może będzie się już lepiej czuł. Gdyby czuł się już naprawdę ok, jest brany pod uwagę względem składu - stwierdził Żyto.

Jak trener ocenia postawę swoich zawodników? - Greg Hancock pojechał na swoim poziomie. Grzegorz Zengota miał świetną końcówkę. Najpierw dobrze rozprowadził Crumpa, a potem wygrał bardzo ważny wyścig. Zabrakło trochę punktów Rafała Dobruckiego i nieszczęśliwe wypadki Piotra Protasiewicza. Patryk Dudek zaprezentował się na swoim poziomie, zdobył dwie trójki. Jak na młodzieżowca, to naprawdę świetnie pojechał - powiedział.

Szkoleniowiec Falubazu odniósł się do kontrowersyjnej sytuacji, do której doszło w parku maszyn. Zgodnie z relacją kierownika zawodów, Jacka Frątczaka, trener wrocławian, Marek Cieślak, uderzył jednego z mechaników drużyny gości. - Staramy się inaczej podchodzić do zawodników i mechaników, aby stworzyć dobrze funkcjonujący organizm, można powiedzieć rodzinę. Tak też działamy. Spotykamy się, rozmawiamy, a nie się bijemy. Nawet jak nam źle szło, zrobiliśmy sobie spotkanie między nami i powyjaśnialiśmy sobie pewne rzeczy. Nie robimy tego publicznie, bo nie o to chodzi. Wiem, że pewnie jest zdenerwowanie, ale klasę trzeba trzymać do końca, a nie, że potem wychodzi szydło z worka - skomentował.

W wyniku oprotestowania zbyt wcześnie wyprowadzonego z parku maszyn motocykla Piotra Świderskiego, zielonogórzanie do Wrocławia pojadą z ośmiopunktową zaliczką. Przewaga spora, ale byłaby zdecydowanie niższa, gdyby od dorobku Betardu nie odjęto sześciu "oczek" wywalczonych przez "Świdra". - Nie do końca jestem zadowolony z wyniku, bo na torze wygraliśmy tylko dwoma punktami. Było ciężko. Można powiedzieć, że udało nam się zneutralizować drugą linię wrocławian, bo oprócz Jasona Crumpa i Kennetha Bjerre, reszta zawodników pojechała poniżej oczekiwań. Młodzieżowcy zdobyli raptem pięć punktów, a każdy kibic sportu żużlowego w całej Polsce wie, że Maćka Janowskiego stać na więcej. Goście zasłaniali się torem, a tor był dobrze przygotowany, czego dowodem są wpisy w książce toru, która jest prowadzona. Pan sędzia przed meczem i po jego zakończeniu wpisuje stan toru. Mówienie, że tor był taki, czy owaki to nieprawda. Tor był jednakowy dla wszystkich. Mieliśmy zadanie, żeby druga linia ekipy z Wrocławia nie istniała i tak też się stało. Przy okazji nie zachwycili jednak niektórzy nasi zawodnicy. Myślę, że wszystko jest do poprawki i we Wrocławiu będzie zupełnie inaczej. Chodzi mi tutaj szczególnie o Rafała Dobruckiego, który narzekał na tor, ale przed meczem obchodząc go z Jackiem Frątczakiem, mówił, że świetny tor i wszystko jest ok - zaznaczył Żyto.

Trener żółto - biało - zielonych zwrócił uwagę na pewną ciekawą rzecz dotyczącą wypowiedzi żużlowców. - U niektórych zawodników trzeba zauważyć to, że na temat toru wypowiadają się po meczu. Jeśli zdobędą odpowiednią ilość punktów, to tor jest fajny, a jeżeli punktów nie ma, wówczas taki zawodnik mówi, że tor był "do bani". Tylko u kilku zawodników światowej klasy zauważyłem, że potrafią się przyznać, iż nie szło im w danym dniu. "Sorry trenerze, przepraszam, moja wina, nie dopasowałem się". Zdarzyło się, że powiedział tak Fredek Lindgren. Nie miał pretensji do toru, ani motocykli, tylko mówił, że coś nie tak było u niego i był problem. Jeżeli byśmy tak naprawdę pukali się prosto w klatę i mówili: "trenerze, sorry", to naprawdę wszystko będzie ok.

Piotr Żyto podkreślił, że sędzia Wojciech Grodzki nie miał zastrzeżeń co do przygotowania toru. - Po meczu z Caelum Stalą Gorzów były sygnały, że tor był za łatwy, że nie był selektywny i tak dalej. Tym razem był selektywny, a więc taki, jaki wszyscy chcieli. Temat z torem już bym zamknął, bo przed meczem pan sędzia stan toru wpisał jako "bardzo dobry", po meczu "dobry" i to tyle na ten temat - zakończył.

Komentarze (0)