Kiedy przed sezonem prezes Włókniarza Marian Maślanka dał szansę startów Rafałowi Szombierskiemu wielu pukało się w czoło. Jednak "Szumina" nie zapomniał jak jeździ się na żużlu i w sezonie 2010 jest pewnym punktem walczącego o utrzymanie w elicie Włókniarza Częstochowa. W meczu o 7. miejsce między "Lwami" a zespołem bydgoskiej Polonii wychowanek klubu z Rybnika był najlepszym zawodnikiem klubu z Częstochowy wywalczając 12 punktów i przegrywając tylko z Grzegorzem Walaskiem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu w Częstochowie nie było słychać narzekania na tor, który nie pomagał gospodarzom. Tym razem było inaczej o czym mówi Szombierski. - To był dobry występ. Chciałem wykręcić kolejną dwucyfrówkę i to się udało zrobić. Dziękuje toromistrzowi za przygotowanie toru, który był dziś idealny dla mnie - skomentował "Szumina".
W piątym biegu niedzielnego meczu doszło do groźnej sytuacji. Robert Kościecha na drugim łuku pierwszego okrążenia ostro zaatakował Rafała Szombierskiego i uderzył w jego motocykl. Zawodnik częstochowskiego Włókniarza uratował się przed upadkiem. Okrążenie później doszło do podobnej sytuacji. Tym razem obaj zawodnicy upadli na tor i o mało nie doszło do rękoczynów. Sędzia zawodów, pan Piotr Lis, z powtórki wykluczył zawodnika bydgoskiej Polonii. - Chciałem tylko podziękować sędziemu za to, że widział co Robert Kościecha ze mną zrobił w piątym biegu. Pomyślałem sobie, że jak go dogonię to zrobię mu to samo a nawet jeszcze gorzej. Dziękuje sędziemu, że to nie mnie wykluczył - podsumował w swoim stylu wychowanek RKM Rybnik.
Włókniarz Częstochowa w rewanżowym spotkaniu o 7. miejsce w Ekstralidze będzie bronić 6-punktowej zaliczki. Cel częstochowian na ten mecz jest jasny: pozostać w Ekstralidze. - Do Bydgoszczy na pewno pojedziemy powalczyć by zostać w Ekstralidze - zakończył ulubieniec częstochowskiej publiczności.