Marian Maślanka: Na żużlu trzeba jeździć w sposób bezpieczny

W niedzielę Włókniarz Częstochowa przybliżył się do zapewnienia sobie udziału w barażach o utrzymanie w Ekstralidze. Częstochowianie w najbliższą niedzielę będą bronić sześciopunktowej przewagi. Prezes Włókniarza, Marian Maślanka przed tym meczem wierzy w utrzymanie swojej drużyny.

Częstochowianie do meczu przystąpili osłabieni brakiem kontuzjowanego Jonasa Davidssona. Pod znakiem zapytania stał także występ Rune Holty, który w sobotnim Grand Prix Nordyckim zanotował upadku i nabawił się urazu kolana. Po meczu Norweg z polskim paszportem miał problemy z poruszaniem się. Jak się okazuje tor na mecz w Częstochowie był całkowicie inaczej przygotowywany w niedzielny poranek niż było to we wcześniejszych planach. Taka decyzja została podjęta ze względu na urazy zawodników częstochowskiego klubu. Mimo to były to bardzo ciekawe zawody. - Było to bardzo dobre, bardzo krwiste widowisko, emocjonujące i trzymające do końca w napięciu. Napracowaliśmy się dużo, bo tor trzeba było zrobić inny niż zwykle ze względu na urazy naszych zawodników. Cichym bohaterem meczu jest Rune Holta, który startował z urazem - komentował prezes "Lwów".

Częstochowianie mogli liczyć na pomoc wychowanka klubu Sebastiana Ułamka, który w sezonie 2010 reprezentował barwy Tauron Azoty Tarnów. "Seba" użyczył swoich silników dwóm zawodnikom klubu spod Jasnej Góry, a z pomocy skorzystał także Sławomir Drabik. Po meczu Marian Maślanka był wdzięczny za pomoc, której udzielił swojemu macierzystemu klubowi Ułamek.- Drugim bohaterem tego meczu był Sebastian Ułamek, który z całym teamem i menadżerem pracował z nami i na treningu przed południem i po południu. Z jego silników korzystali Borys Miturski, Lewis Bridger, a z pomocy skorzystał także Sławomir Drabik - mówił prezes Włókniarza.

Włókniarz pierwszy mecz o 7. miejsce w Speedway Ekstralidze wygrał 48:42. Po dziesięciu wyścigach przewaga częstochowian wynosiła już 12 punktów i wydawać by się mogło, że częstochowianie pójdą za ciosem i już w pierwszym meczu rozstrzygną kwestię utrzymania w elicie. Bydgoszczanie w ostatnich biegach przebudzili się i zdołali zniwelować stratę do sześciu oczek. Przed rewanżem prezes Włókniarza jest nastawiony optymistycznie. - Mamy wygraną, w pewnym momencie było już dwanaście punktów przewagi i wydawało mi się, że już dziś rozstrzygniemy to wszystko. Nie jest jednak tak łatwo, musimy walczyć do Bydgoszczy z wolą powalczenia o minimum 43 punkty i myślę, że jest to do wykonania - powiedział Marian Maślanka.

W ostatnim tygodniu pod adresem zarówno częstochowskiego Włókniarza jak i prezesa Maślanki padło wiele nieprzyjemnych słów. Częstochowianom zarzucano między innymi celowe nieprzygotowanie toru w ubiegłą niedzielę. Na pomeczowej konferencji prasowej trener gości zasugerował, że częstochowianie walczą nie fair. - Nie chcę się wdawać w pyskówki, jest to nikomu niepotrzebne- krótko skomentował prezes klubu spod Jasnej Góry.

W biegu piątym doszło do spięcia między Robertem Kościechą a Rafałem Szombierskim. Dla Kościechy w niedzielnym meczu nie było straconych pozycji. Zawodnik klubu z Bydgoszczy kilkukrotnie popisywał się agresywnymi i ostrymi atakami. Na szczęście upadek, który zdarzył się w piątej gonitwie był dla obu zawodników bez konsekwencji. - Na żużlu trzeba jeździć w sposób bezpieczny, szanować kości rywala i wtedy kibice mają zapewnione emocje, a szpitale czy lekarze nie muszą opiekować się zawodnikami - ocenił prezes klubu z Częstochowy.

Komentarze (0)