Piotr Żyto: Pełen szacun dla nas

Niezwykle emocjonujące spotkanie półfinałowe Falubazu Zielona Góra z Betardem Wrocław zakończyło się awansem drużyny Myszki Miki. Po meczu niezmiernie szczęśliwy był trener Piotr Żyto, który podsumował ten pojedynek, chwaląc swych podopiecznych

- Nie potrzeba nam było tych 6 punktów, możemy teraz oddać je Sparcie. Z całym szacunkiem dla drużyny gości. Nie wiem co trener Cieślak teraz mówi, bo nie przyszedł nam nawet pogratulować. Weszliśmy do finału i bardzo się z tego cieszę. Mamy drugi rok finał, srebro zdobyte już jest co najmniej. To jest najważniejsze. Myślę, że zawodnicy wrocławscy pogubili się na własnym torze, bo chcieli go przygotować przeciwko nam, a my właśnie na takiej nawierzchni jeździmy. Wracając do pierwszego spotkania w Zielonej Górze chciałbym podkreślić, że tor był zrobiony selektywnie, by wyeliminować drugą linię Wrocławian, co się udało. Nie pojechali Ci zawodnicy wówczas praktycznie w ogóle. Zadanie zostało przez nas więc wykonane i tu we Wrocławiu i w Zielonej Górze - mówił zadowolony ze swoich zawodników trener.

W XIII biegu Kenneth Bjerre i Leon Madsen nie dali najmniejszych szans Iversenowi i Piotrowi Protasiewiczowi wygrywając 5:1, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 41:37. Wynik ten wciąż faworyzował zielonogórzan, ale wrocławianie mogli odwrócić losy dwumeczu w jednej gonitwie. Co czuł wówczas trener Żyto? - Nie przestraszyłem się. Po prostu Madsen wyjechał, zaś Dobrucki dostał zadanie i po raz kolejny spłacił kredyt zaufania. Start był szybki, Rafała podniosło do góry na kole, zrobił mimo wszystko miejsce Iversenowi, który świetnie wpakował się w lukę i było pozamiatane. Na tym torze nie było w sumie walki. Mówiło się, że na twardych nawierzchniach są ciekawsze pojedynki, a w tym było ich jak na lekarstwo. Były to biegi co prawda w kontakcie, ale mijanek nie było. A tak nam się zarzuca, że zabijamy sport. Szacun dla nas teraz proszę, jesteśmy w finale i jedziemy dalej - stwierdził.

W najbliższą niedziele drużyna Falubazu podejmie na własnym torze leszczyńskie "Byki". - Wiem, że czeka nas Unia Leszno i to jest zupełnie inna bajka. My jednak nie mamy nic do stracenia. Dalej będziemy walczyć o złoto jak w ubiegłym roku. Mamy w najbliższy weekend u siebie dwudniową imprezę. Nie jest to zbyt korzystne, ponieważ będą zawodnicy leszczyńscy występować w finale IMP. Jednak na pewno nie będzie to taki sam tor, jak na niedzielę - oświadczył trener.

Na najbliższe finałowe spotkanie do grona zawodników dołączy Fredrik Lindgren. Kogo zastąpi w składzie? - Mam teraz dylemat z zawodnikami, bo Fredrik jest zdolny do jazdy. Dziś wysłał nam sms-a przed meczem: "Chłopaki, hej hej Falubaz, walczcie. Jestem z Wami. Jesteśmy lepsi, w finale musimy być i będziemy myślę na pewno". Jest to fajne, ponieważ jest z drużyną. W sobotę po Grand Prix też dzwoniłem do niego zapytać jak się czuje, ponieważ widziałem jego upadek. Chciałem żeby odpoczął jeszcze ten tydzień. Powiedział mi, że jest to dobra decyzja, gdyż sam nie wie jak się będzie czuł w najbliższym czasie. Podszedł do tego ze zrozumieniem, co mi się bardzo podoba. Jest ta atmosfera. Iversen ponownie zrobił swoje, cała drużyna znowu jechała równo. Patryk Dudek po raz kolejny zdemolował gwiazdy wrocławskie i i z tego należy się cieszyć. W przeciągu tygodnia wszystko się okaże. Naprawdę nie wiem w tym momencie kogo zamienię, jak zamienię, co będzie, jaki tor będziemy chcieli przygotować. Na dzień dzisiejszy jest wielka niewiadoma co będzie się działo - dodał szkoleniowiec z Grodu Bachusa.

Podczas półfinałowych spotkań wydawać by się mogło, że to Grzegorz Zengota był tym słabszym ogniwem, zdobywając jedynie dwa punkty w meczu wyjazdowym. - Po punktach widać, że był słabszym ogniwem, ale też walczył, przyjechał na 3:3. Było widać, że bardzo chce ale nie wyszło mu. Druga strona też nie była ułomna, niektórzy zawodnicy jechali. Ktoś musi też przyjechać czwarty. Poza tym kasy też za dużo nie roztrwoniliśmy, prezes będzie zadowolony, bo jest remis, który daje nam sukces i jest fajnie - zakończył Piotr Żyto.

Komentarze (0)