Z łóżka prosto na hit kolejki w I lidze

Jeszcze w sobotę wydawało się, że do meczu z Marmą Hadykówką Rzeszów gnieźnianie przystąpią bez swojego najlepszego juniora. Kacper Gomólski przez cały ubiegły tydzień zmagał się z ropną anginą, która teoretycznie wykluczała jego udział w tym spotkaniu.

Kilka dni przed meczem - Kacper Gomólski - udzielił naszemu portalowi wywiadu, w którym poinformował o swoich problemach zdrowotnych. - Już przed finałem Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski leżałem w łóżku i chyba nie do końca się wyleczyłem. Lekarze nie widzą szans, żebym wystąpił w meczu z rzeszowianami. Mówią, że tylko cud może sprawić, że pojawię się na torze. Ale ja wierzę w cuda (śmiech). Okazało się, że przez cały ubiegły tydzień siedemnastolatek zmagał się z ropną anginą i więcej czasu spędzał w gabinetach lekarzy, aniżeli myślał o decydującym dla jego zespołu spotkaniu.

Być może cud, o którym wspomniał sam zainteresowany, ale prędzej silna wola i chęć pomocy kolegom sprawiły, że w niedzielę rano młodszy z braci Gomólskich pojawił się na torze, wykręcił kilka próbnych kółek, a następnie wziął udział w pasjonującej konfrontacji z drużyną Dariusza Śledzia.

I trzeba przyznać, że to spotkanie było dla niego niezwykle udane. - To był zwariowany dzień. Nie ukrywam, że przez chorobę jestem bardzo osłabiony. Zaraz idę do domu spać. Mój wynik mógł być jeszcze lepszy, popełniłem kilka błędów, ale nie mam zamiaru narzekać - mówił. Warte odnotowania jest, że kolejny raz w tym sezonie jego plecy musiał oglądać bezsprzecznie najlepszy zawodnik tego dnia - Lee Richardson. - Przyznaję, że bardzo mnie to cieszy. Miło jest przyjeżdżać przed zawodnikami tej klasy, ale podczas biegu się o tym nie myśli. Na starcie każdy zawodnik ma takie same szanse.

Kacper Gomólski (N) przed Lee Richardsonem

Teraz podopiecznych Leona Kujawskiego czeka wyjazd do Gdańska, gdzie najprawdopodobniej rozstrzygną się losy drugiego miejsca w lidze. Gnieźnianom wystarczy remis (przy porażce Lokomotivu Daugavpils w Rzeszowie), żeby już następnej niedzieli stanąć do rywalizacji o awans do ekstraligi z Włókniarzem Częstochowa. - Nie jest tajemnicą, że w Gdańsku będziemy chcieli wygrać i spróbować swoich sił w barażu z przedostatnim zespołem z ekstraligi. Doceniamy klasę rywala, ale na pewno się go nie boimy. Za gospodarzami przemawia specyficzny tor, który będziemy starali się odczarować.

Komentarze (0)