Piotr Żyto: Nie chowamy głowy w piasek

Falubaz Zielona Góra przegrał na torze przy ulicy Wrocławskiej z Unią Leszno 39:51. Porażka w pierwszej odsłonie wielkiego finału Speedway Ekstraligi oznacza, że jeźdźcy spod znaku Myszki Miki najprawdopodobniej nie obronią tytułu Drużynowych Mistrzów Polski. Co po niedzielnym meczu miał do powiedzenia szkoleniowiec żółto - biało - zielonych, Piotr Żyto?

- Zawody inne niż w rundzie zasadniczej, tor inny, a wynik ten sam. Mecz był ładny, były mijanki, a punktów nie ma. Wychodzi na moje. Co tu dużo mówić: jeśli ma być wynik, musimy jechać na trochę cięższym torze. Tak się nie stało. Unia wygrała, bo była lepszą drużyną. Gratulacje dla nich. Jeszcze jest rewanż w Lesznie. Myślę, że tam postaramy się powalczyć dla naszych kibiców, którzy są najwspanialsi na świecie. Nigdzie nie widziałem, żeby po meczu cały stadion został i jeszcze nam dziękował. Wielki szacunek! Myślę, że do Leszna pojedziemy spokojniejsi, bo mamy do odrobienia dwanaście punktów. Będzie naprawdę ciężko. Na pewno będziemy jednak walczyć na sto procent - zaczął Piotr Żyto.

Szkoleniowiec zielonogórzan po dobrym występie Grzegorza Zengoty w sobotnim finale Indywidualnych Mistrzostw Polski, zdecydował się wstawić "Zengiego" do składu. - Powiem, że być może patrząc po meczu ta moja decyzja była zła. Może Grzesiek się spalił. Taśma i tak dalej. Nie jechał tak, jak w sobotę. Tor był identyczny, także nie wiem, co się z nim stało. Kołodziej miał słabszy początek, Dobrucki to samo. Nie wiem, co się tak strasznie pozmieniało, że dzisiaj im nie pasowało. Przegraliśmy, Unia była lepsza. To wszystko - stwierdził Żyto.

Zielonogórscy liderzy, a więc Piotr Protasiewicz i Rafał Dobrucki, również nie spisali się najlepiej. - Jedzie się tak, jak przeciwnik pozwala, chociaż u siebie na torze powinniśmy troszeczkę wyścigów wygrać. Jak się biegów nie wygrywa indywidualnie, to nie wygrywa się meczu. Taka jest prawda i tak się skończyło. Teraz nie ma co dywagować. Mecz jest przegrany. Za tydzień jedziemy, aby z honorem zakończyć sezon w Lesznie. Myślę, że nie oddamy tam pola, będziemy się starali walczyć jak najlepiej dla naszych kibiców, bo oni są najwspanialsi na świecie - powiedział trener Falubazu.

Tor przy ulicy Wrocławskiej zazwyczaj jest bardzo przyczepny i dziurawy. W niedzielę był taki sam, jak podczas finału IMP: równy i twardy. - Myślę, że do toru goście nie mieli żadnych zastrzeżeń. Po sobotnich zawodach mieliśmy spotkanie z toromistrzem i zawodnikami. Powiedzieli co chcą, jak chcą. Zostało tak zrobione. Nie wyszło. Być może na bardziej przyczepnym torze, dostalibyśmy jeszcze więcej? Teraz to jest już tylko gdybanie. Koniec. Skończyło się, przegraliśmy dwunastoma punktami. Być może każdy teraz powie "po co wstawiał Zengotę?", ale Grzesiek w sobotę jechał naprawdę fantastycznie. W niedzielę nie miał dobrego startu. Rozmawiałem z nim i sam nie umiał określić, co się stało. Tor był prawie identyczny, może troszeczkę twardszy na starcie, ale ogólnie było to samo. W tym upatrywaliśmy szansę. Baliński w sobotę kiepsko, w niedzielę znakomicie. Kołodziej odwrotnie. Początek miał można powiedzieć fatalny, ale na ostatnie dwa wyścigi się rozkręcił. Jechaliśmy na torze twardszym, takim, na jakim ostatnio nasi zawodnicy jeździli na wyjazdach: w Gorzowie, we Wrocławiu. Nie można na nic narzekać. Po prostu, wygrała drużyna lepsza i tyle. Trzeba to uszanować - zaznaczył Żyto.

Niedzielny finał zakończył się identycznym wynikiem jak spotkanie z Unią Leszno w rundzie zasadniczej. - Wtedy to my mieliśmy dobrą końcówkę. Na początku Unia mocno nam odjechała, a my ją potem goniliśmy. Teraz od jedenastego wyścigu leszczynianie powiększali przewagę i tak się stało, jak się stało. Byli lepsi i nie ma co o tym dyskutować. Jedziemy jednak jeszcze do Leszna i nie będziemy się poddawać. Nie chowamy głowy w piasek jak strusie, nie zostawiamy wystawionych tyłków, żeby nas po nich klepali. Może jestem zbyt dużym optymistą, ale jedziemy tam powalczyć, stworzyć widowisko - zapewnił trener.

Na zakończenie Żyto oznajmił, że w Lesznie pojedzie Niels Kristian Iversen. Szkoleniowiec stwierdził jednak, że jeszcze nie wie, kogo Duńczyk zastąpi w podstawowym składzie Falubazu.

Komentarze (0)