Prezes w nas wierzył i motywował do ciężkiej pracy - rozmowa z Jackiem Rempałą, zawodnikiem Orła Łódź

Jacek Rempała przyzwyczaił kibiców Orła Łódź do czystych kompletów punktów. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl sympatyczny zawodnik opowiada o startach w łódzkiej drużynie oraz swojej przyszłości.

Grzegorz Wysocki: Jak skomentuje pan swój występ na torze w Rawiczu?

Jacek Rempała: Na pewno miałem trochę problemów, ale zdobyłem piętnaście punktów i mogę być zadowolony. Chciałem wygrać swoje wszystkie biegi, ale w jednym biegu pogiąłem trochę motocykl, ponieważ miałem upadek. Wszystko skończyło się bardzo dobrze. Rozmawialiśmy w trakcie meczu i zastanawialiśmy się co zrobić w danej chwili jakie korekty, jakie ustawienia. Na pewno cieszy nas zwycięstwo, które było nam w Rawiczu bardzo potrzebne.

Wygrywając mecz w Rawiczu zbliżyliście się do bezpośredniego awansu.

- Teraz został nam jeden krok, abyśmy awansowali do upragnionej pierwszej ligi. Zwycięstwo u siebie z Lublinem daje nam awans. Ja nie dopuszczam myśli, żebyśmy ten mecz przegrali. Będę się przygotowywał bardzo solidnie do tego pojedynku. Nie możemy zlekceważyć przeciwnika, aczkolwiek mamy atut własnego toru. Myślę, że poradzimy sobie bo każdy u siebie jedzie dobrze.

Widać, że rawicki owal sprzyja Jackowi Rempale.

- Na pewno tak. Ale z tego co pamiętam na wiosnę w jakiś eliminacjach miałem problem i zdobyłem chyba cztery, czy pięć zer, ale to był początek sezonu. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że sezon 2010 był dla mnie rewelacyjny bo z tego co wiem do tej chwili zdobyłem ponad dwieście czterdzieści punktów. Mam przegrane dwa biegi na własnym torze w Łodzi. Uważam to za dobry wynik. Dawno takiego sezonu nie miałem, gdzie wszystko się układa. Ostatni mecz pojechać na maksa i fajnie zakończyć sezon.

Czy cele jakie sobie pan postawił na tegoroczny sezon zostały zrealizowane w stu procentach?

- Chciałem być numer jeden w łódzkim zespole i awansować do pierwszej ligi z drużyną. Nie awansowałem do finału Mistrzostw Polski i to jest moja tegoroczna porażka. Jechałem w półfinale rozgrywanym w Łodzi i liczyłem na występ w finale, ale to już jest przeszłość. Pozmieniałem trochę ustawienia w motocyklu i niestety ten motor nie jechał już w półfinale tak jak jechał wcześniej. W tej chwili to jest już za mną. Teraz mamy najważniejszy mecz w sezonie i tak jak wspomniałem wcześniej nie dopuszczam myśli, że możemy go przegrać. Wierzyłem w to, że podpisując kontrakt w Łodzi nie będę tego żałował. Naprawdę mamy mocną drużynę i myślę, że zespół jechał w tegorocznym sezonie rewelacyjnie. Mieliśmy jedną sromotną wpadkę, gdzie w Lublinie gospodarze za przeproszeniem dowalili nam.

Jaka atmosfera panuję w obozie Orła Łódź?

- Atmosfera przez cały ten sezon była bardzo dobra. Tworzy się klimat w zespole, gdzie wygrywa się mecze u siebie, dlatego były zwycięstwa i atmosfera. Mogę tylko podziękować prezesowi, że wierzył w nas i motywował do ciężkiej pracy. Nawet po porażce w Lublinie była mobilizacja do dalszej pracy i dalej wierzę, że ten sukces osiągniemy.

Ma pan smykałkę do rewelacyjnego przygotowania silników. Myśli pan o tym, żeby zostać polskim tunerem na dobre?

- No na pewno mam dwudziestoletnie doświadczenie i można powiedzieć, że cały czas w tym siedzę. Motocykle zrobione przeze mnie są bardzo szybkie. Zawodnicy, którym robię silniki są zadowoleni. Ja robię to co lubię i serce w to oddaję. Pomału idę już w tym kierunku i cały czas inwestuję w warsztat. Myślę, że to jest moja przyszłość. Janusz Kołodziej startuje na moich silnikach i potwierdził to w finale Mistrzostw Polski. Nie tylko jemu robię silniki, ale naprawdę zawodnicy są zadowoleni. W tej chwili mam bardzo dużo pracy i nie mam czasu dla siebie. Będę cały czas przy żużlu bo na pewno w przyszłym sezonie będę startował. Cieszy mnie jazda tym bardziej, że wygrywam. W drugiej lidze naprawdę jest podniesiona poprzeczka wyżej i trzeba mieć wysokiej klasy sprzęt żeby wygrywać. Po prostu trzeba cały czas pracować nad sobą i psychiką. Nie wolno się załamywać. Ja jak na początku sezonu miałem słabe występy to mówiłem sobie, że jest to przeszłość, a jutro jest nowy dzień i następne zawody. Dzięki temu, że pracowałem nad sobą mam taki bardzo dobry sezon.

Może pan zdradzić kto startuje na przygotowanych przez pana silnikach?

- Wiadomo, że dwa lata wcześniej robiłem silniki Pawlickim mimo, że ta współpraca w tej chwili się już zakończyła. A z nazwisk to Łukasz Jankowski, Mateusz Kowalczyk, Szymon Kiełbasa, Jura Pavlic. Jest też kilku Ukraińców i naprawdę czasami odmawiam bo nie mam czasu. Przy jednym silniku oddaję całe serce, a chcę zrobić dobrą robotę każdemu. Najlepiej jak tylko umiem. W tej chwili cieszy mnie to, że wygrywają na moich silnikach i są zadowoleni.

Na koniec zapytam pana odnośnie zmian jakie szykują się w regulaminie. Co może pan powiedzieć na ten temat?

- Trudno mi coś powiedzieć. Uważam, że jest to paranoja. Wracamy do starych czasów. Niech nam jeszcze wprowadzą motocykle dwu zaworowe bo to wszystko do tego dąży. To jest wszystko chore.

Komentarze (0)