- Po bardzo ciężkim sezonie i trudnych sytuacjach, jakie nam się przytrafiały, srebrny medal jest jak najbardziej satysfakcjonujący. To duży sukces, z którego bardzo się cieszymy. Chciałbym przy okazji pogratulować zdobycia tytułu kolegom z leszczyńskiej Unii. Pokazali w tym roku kawał dobrego żużla i gdyby złoty medal nie trafił w ich ręce, to byłaby niesprawiedliwość - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Grzegorz Zengota.
Zawodnik Falubazu Zielona Góra przypomniał również, że pierwsza część rozgrywek nie zapowiadała tak wielkiego sukcesu na zakończenie sezonu. - Gdyby po tym nieudanym początku w naszym wykonaniu ktoś powiedział, że zakończymy rozgrywki w wielkim finale z medalem na szyi, to pewnie nie potraktowalibyśmy tej osoby poważnie. Na szczęście w miarę trwania rywalizacji wszystko wracało do normy, zaczęliśmy wygrywać spotkania. W rundzie finałowej dosyć niespodziewanie wyeliminowaliśmy gorzowską Stal, później udało się pokonać WTS Wrocław i tym samym znaleźliśmy się w finale. W sezonie 2008 zajęliśmy trzecie miejsce, rok później zdobyliśmy złoto, a teraz przyszła kolej na srebro. Znaleźć się na podium Drużynowych Mistrzostw Polski przez trzy sezony z rzędu to naprawdę wielka sprawa. My to uczyniliśmy i jestem z tego niezmiernie dumny.
Czego zatem zabrakło do pokonania leszczyńskiej Unii w dwumeczu? - Na pewno zbyt dużo punktów straciliśmy na własnym obiekcie i to moim zdaniem pogrzebało nasze szanse. Dwanaście punktów straty przed przystąpieniem do spotkania rewanżowego na torze tak wymagającego przeciwnika, jakim jest Unia Leszno spowodowało, że nasze szanse były marne. Ale nadzieja i wiara w końcowy sukces była, zarówno wśród zawodników, jaki i naszych fanów, którzy tak licznie stawili się w Lesznie. Niestety nie udało się.
Grzegorz Zengota po nieudanym występie przeciwko Unii Leszno w pierwszym meczu finałowym, w rewanżu został odsunięty od składu i zastąpiony przez Nielsa Kristiana Iversena. - Dzisiejszy finał obserwowałem z parku maszyn, ponieważ zostałem odsunięty i pojechał za mnie Niels. Trzymałem bardzo mocno kciuki za moich kolegów i pomagałem, jak tylko mogłem. Bardzo dobrze zrobiono, że te zawody zostały przerwane. Tor stał się niebezpieczny, a deszcz tylko się nasilał, dlatego nie było sensu rozgrywać tych zawodów do końca. Zwłaszcza, że losy tego pojedynku i tak już były rozstrzygnięte.