Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty: Co sprawiło, że zdecydował się pan wrócić do pracy w roli trenera?
Piotr Świderski, trener Cellfast Wilków Krosno: Przyznam szczerze, że nie szukałem na siłę pracy, ale działacze Wilków nawiązali ze mną kontakt, złożyli mi propozycję i zdecydowałem się ją przyjąć.
Ciągnęło pana do tego, by dalej pracować jako ekspert telewizyjny?
Bardzo lubię tę pracę. To jest coś, co dobrze już znam. Myślę, że potrafię się dzielić swoją wiedzą z kibicami zasiadającymi przed telewizorami. To miłe pracować w roli eksperta, ale ważne jest też, by zmierzyć się z większymi wyzwaniami. Praca w telewizji to przyjemność, lecz prowadzenie drużyny to inny kaliber i o wiele większa adrenalina. Dlatego też taki był mój wybór.
Jak w praktyce wyglądało budowanie składu Wilków? Miał pan wiedzę na temat transferów?
Rzeczywiście informowano mnie na temat nazwisk. Bezpośrednio w tym nie uczestniczyłem, bo jeszcze oficjalnie nie byłem zatrudniony w klubie. Wiadomo oczywiście, że nie wszyscy zawodnicy, którzy na początku byli rozważani przez Wilki Krosno, są dziś u nas w drużynie. Żużlowcy rozmawiają z 2-3 klubami i decydują się na jeden. Mogę natomiast powiedzieć, że w pełni utożsamiam się ze składem, który mamy w nadchodzącym sezonie.
ZOBACZ WIDEO: Brady Kurtz przebierał w ofertach. To dlatego wybrał Betard Spartę
Rekomendował pan ze swojej strony potencjalnych nowych zawodników prezesowi Grzegorzowi Leśniakowi?
Do końca tak to nie wyglądało. Bardziej były to dyskusje na temat, które nazwiska wybrać z tych zaproponowanych przez klub. Inicjatywa dotycząca wyszukiwania zawodników, czy też podjęcia rozmów była po stronie kierownictwa Wilków – prezesa oraz dyrektora sportowego Michała Finfy. I to nie dziwi. Tym bardziej, że mówimy nie tylko aspektach dotyczących formy i umiejętności żużlowca, ale również o kwestiach finansowych. To wszystko musi się spinać i działacze muszą o to zadbać.
W ostatnich latach jednym z żużlowców najbardziej kojarzonych z Krosnem był Vaclav Milik. Czy była chęć, by przedłużyć współpracę z Czechem?
Na ten temat zbyt wiele nie wiem i myślę, że raczej trzeba to pytanie kierować do innych osób w klubie.
Był pan zaskoczony tym, jak mocne składy zbudowały drużyny, patrząc na to, że mówimy o Metalkas 2. Ekstralidze?
Nie powiedziałbym, że byłem zaskoczony. Obserwujemy mocniejszą ligę z roku na rok, a w nadchodzącym sezonie być może będzie to najmocniejsze zaplecze w historii. Duża w tym zasługa Fogo Unii Leszno, która po spadku z PGE Ekstraligi zatrzymała trzon składu z wielkimi nazwiskami, a przecież w elicie do samego końca walczyła o utrzymanie. A to spowodowały, że zespoły, które chcą konkurować o awans, musiały myśleć o potężnych wzmocnieniach. Mam świadomość, że Metalkas 2. Ekstraliga po raz kolejny będzie mocniejsza.
Fogo Unia Leszno to zespół, którego obawiacie się najbardziej?
Czas pokaże. Na papierze wiemy jakie drużyny dysponują najmocniejszą siłą, ale jak to często mówimy - tor to zweryfikuje. My się nie boimy, ale mamy jednocześnie szacunek i pokorę dla każdego rywala. Nie można nikogo lekceważyć i tak podchodzimy do sezonu. Bardziej jesteśmy skupieni na sobie niż na przeciwnikach.
W pana karierze trenerskiej były dobre momenty, ale również pojawiły się bardzo krótkie okresy pracy w Rybniku i Rawiczu. Pozostaje po latach zadra w sercu, czy traktuje to pan jako bardzo ważne doświadczenie?
Na pewno było to istotne doświadczenie, ale wyznaję taką zasadę, że trzeba w życiu iść dalej. To już minęło i nie można się zrażać. Zostawiam to za sobą i skupiam się na pracy, jaką mam do wykonania w nadchodzącym sezonie.
Jeszcze przed nawiązaniem kontaktu z Wilkami Krosno miał pan jeszcze inne propozycje pracy w roli trenera?
Powiem panu szczerze, że teraz to już jest mniej ważne. Tak jak podkreślałem, skupiam się na prowadzeniu Wilków i nic innego się nie liczy. Jestem pełen optymizmu przed tym sezonem.
Jaki w takim razie jest cel drużyny na nadchodzące rozgrywki?
Zamierzamy zakończyć rundę zasadniczą w czołowej czwórce, co da nam później możliwość walki o awans. Natomiast rozmawialiśmy już o siłach poszczególnych drużyn i liga na pewno będzie zacięta. Marzę o tym, żebyśmy przejechali ten sezon bez kontuzji. Do tego potrzebujemy odrobiny szczęścia. Na razie podstawowy cel to pierwsza czwórka, a gdy już to osiągniemy, to będziemy skupiać się na tym, co będzie w dalszej części rozgrywek.
W tym roku zadebiutuje system play-off i play-down. To zmiana w dobrym kierunku?
Staram się adaptować do tego, co mnie spotyka. Nie mamy na to wpływu. Myślę jednak, że to jest pozytywny ruch. Wiadomo, że kluby i zawodnicy zabiegają o jak największą liczbę meczów. Nikt nie chce kończyć sezonu w środku lata i idziemy w tę stronę, żeby tak się nie działo. Nowy system na pewno jest wyzwaniem, ale spróbujemy temu podołać.