- Gollobowi się to tak naprawdę należało. To jest zawodnik kompletny, poukładany. Ma jeszcze tę super przewagę, że zna się na furach niesamowicie. Wie co tuż przed startem można zrobić, zmienić. Sam byłem wielokrotnie tego świadkiem. Potrafi po Grand Prix przyjechać na ligę i cały silnik przekopać. Pod tym względem jest "debeściak" - powiedział nam zawodnik Włókniarza, Sławomir Drabik.
Szczególnie w latach 90-tych wyścigi z udziałem Tomasza Golloba i Sławomira Drabika przysparzały kibicom ogromnych emocji. Rywalizację tej dwójki najczęściej oglądano na stojąco, ponieważ na torze zazwyczaj mnóstwo się działo. - No było ostro (śmiech - dop.red.) - przyznał "Slammer". W tym czasie aż huczało od plotek o stosunkach pomiędzy opisywanymi panami. Ostatecznie utarło się, że Drabik z Gollobem raczej za sobą nie przepadają. Nic bardziej mylnego. - \Wiem, coś tam się urodziło takiego złego po drodze, przez te lata. Troszkę iskrzyło, zrobiono taki zły klimat między Drabikiem a Gollobem niż faktycznie było. Co żeśmy wyjeżdżali to faktycznie, łokcie fruwały (śmiech - dop.red.). Dosyć ostro było, ale było fair - wspomina 44-latek.
Po 37 latach Polska znów ma Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu. Nie oznacza to jednak koniec emocji dla polskich fanów w tym roku. Ogromną szansę na srebrny medal posiada wciąż Jarosław Hampel. - Ja myślę tak. Tomek Gollob jest mistrzem świata i wielkie gratulacje. A "Mały Hampelek" szanse ma duże, bo wykorzysta to, że Crump w tym roku nie jedzie tak jak potrafi najlepiej. Nie robi wielkiego ścigania i ma jakiś kryzys. Myślę, że Jarek nie da sobie srebra wydrzeć. Tym bardziej podejrzewam, że Tomek powie: ja zrobiłem już to, co miałem zrobić, a teraz tor jest do twojej dyspozycji. Atut będzie po stronie "Małego" - uważa Drabik.