Maciej Polny: W pewnym momencie było mi żal trenera Krzystyniaka

W minioną niedzielę Lotos Wybrzeże w pierwszym meczu barażowym o miejsce w Speedway Ekstralidze pokonał Włókniarza Częstochowa różnicą czterech punktów (47:43). Bez wątpienia taki wynik ucieszył gdańskich kibiców, choć w żadnym stopniu nie rozstrzyga on wciąż losów rywalizacji.

- Dziękuję zawodnikom, że włożyli tyle serca w to spotkanie. Walczyli o każdy centymetr toru. Każdy z nich pokazał, że w ekstralidze nie byłby chłopcem do bicia. Tym bardziej, jeśli popatrzy się na nazwiska zawodników Włókniarza - rozpoczął prezes GKS Wybrzeże S.A. Maciej Polny.

Tym razem na trybunach stadionu im. Zbigniewa Podleckiego zasiadła o wiele bardziej liczna widownia niż podczas ostatnich meczów rundy finałowej. Fani żywiołowo reagowali na wydarzenia na torze, czym z pewnością "ponieśli" do zwycięstwa swoich zawodników. - Dziękuję kibicom, bo stworzyli fantastyczną atmosferę. Także sponsorom, szczególnie tym, którzy dali się namówić i wyłożyć dodatkowe środki na wypożyczenie silnika dla Pawła Hliba. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać wyżej, ale przed rewanżem wcale nie stoimy na straconej pozycji. Rywal jechał do Gdańska po pewne zwycięstwo, ale biorąc pod uwagę liczbę trenerów w parku maszyn gości, prezes Maślanka obawiał się o wynik. Każdy widział, ze rola dotychczasowego trenera Włókniarza Jana Krzystyniaka była żadna. Stał tylko z boku i słuchał rad udzielanych drużynie przez Marka Cieślaka. W pewnym momencie aż zrobiło mi się go żal, bo w sumie niepotrzebnie przyjechał do Gdańska. Z kolei w boksie Sławka Drabika kręcił się Grzegorz Dzikowski. Odwiedził nas także Robert Sawina, ale on akurat chyba bardziej kibicował nam. Mimo tych wszystkich, niesprzyjających okoliczności, daliśmy sobie radę - mówi sternik gdańskiego klubu.

Już w najbliższą niedzielę dojdzie do rewanżowego spotkania pod Jasną Górą, które ostatecznie rozstrzygnie losy barażowej rywalizacji. Przed gdańszczanami bardzo trudne zadanie, ale w klubie nikt nie traci wiary. - Przed rewanżem określimy drużynie wysokość premii za awans, chociaż nikogo z nas nie trzeba mobilizować. Marzy nam się awans, by dać tym chłopakom szansę jazdy w ekstralidze. Wszystkim bez wyjątku, bo serce do walki mają. I jeszcze jedno. Specjalne podziękowania dla Martina Vaculika, który na pierwszy mecz pożyczył silnik Matejowi Kusowi - zakończył prezes Polny.

Źródło artykułu: