Jacek Rempała: Adams motywował jak nikt inny

Jacek Rempała przez kilka lat jeździł w Unii Leszno u boku Leigh Adamsa. Zapamiętał go nie tylko jako wybitnego żużlowca. Według Rempały Adamsa cechowała niezwykła wiara w sukces, którą potrafił zaszczepić w kolegach z drużyny.

- Adams jest fantastycznym technikiem. Australijczykowi wiele zawdzięcza Przemek Pawlicki, który jeżdżąc w Lesznie miał okazję go podpatrywać. Można śmiało powiedzieć, że Przemek przypomina w tej chwili sylwetką na motorze właśnie Leigh Adamsa. Wielu młodych chłopaków powinno patrzeć na tego zawodnika jak na wzorzec - uważa Jacek Rempała.

Rempała przez kilka lat jeździł wspólnie z Leigh Adamsem w barwach Unii Leszno. -

Nigdy nie mieliśmy okazji, żeby dobrze się poznać. Spotykaliśmy się najczęściej dzień przed meczem lub dzień po. Z pewnością mogę jednak powiedzieć, że zawsze starał się pomagać kolegom z drużyny. Był bardzo koleżeński. Miał jeszcze jedną ważną cechę - potrafił nas skutecznie motywować. On zawsze wierzył w swoich kolegów i przed wyścigiem potrafił dać to odczuć zawodnikowi, który miał zaraz startować. Wiele razy mówił "możesz wygrać ten wyścig". Mobilizował nas nawet wtedy, gdy jechaliśmy przeciwko takim żużlowcom jak na przykład Tony Rickardsson czy Tomasz Gollob. On pomagał nam uwierzyć, że stać na zwycięstwo nawet z najlepszymi. Pamiętam wiele wyścigów w których jego mobilizacja dawała leszczyńskim zawodnikom takiego kopa, że rzeczywiście wygrywali z najlepszymi. Potem w parkingu mogliśmy razem cieszyć się z sukcesu.

Zdaniem Jacka Rempały Leigh Adams chce być zapamiętany jako zawodnik, który zakończył swoją karierę będąc na szczycie. - On chce być zapamiętany jako wielki sportowiec. Przypomina mi to Tony'ego Rickardssona. Obaj będą mogli powiedzieć, że odeszli będąc na szczycie. Myślę, że Leigh ma już przemyślaną kwestię swojej przyszłości. Na pewno będzie mógł poświęcić więcej czasu rodzinie. Jest jeszcze jedna fenomenalna sprawa jeśli chodzi o tego zawodnika. Adams ma za sobą niezwykle intensywną karierę i nigdy nie był poważnie kontuzjowany. Spora w tym zasługa jego fenomenalnej techniki i mistrzowskiego opanowania motocykla. Do tego trzeba też dodać odpowiednią psychikę Adamsa, nie zawsze wjeżdżał tam, gdzie było to bardzo ryzykowne. Generalnie jednak on był zwykle bardzo szybki i już na starcie zostawiał rywali za plecami.

Komentarze (0)