Mateusz Klejborowski: Koniec sezonu wcale nie oznacza dla was przerwy od pracy. Przed nami niezwykle gorący okres transferowy, kiedy dowiemy się kto zostaje w Starcie Gniezno, z kim klub zamierza się rozstać, a kto ewentualnie zajmie ich miejsce. Emocje ligowe pewnie już opadły, ale mnie interesuje czy i ewentualnie z kim z tegorocznej kadry podjęliście już rozmowy dotyczące nowego sezonu?
Arkadiusz Rusiecki: Emocje na pewno nie opadły jeszcze do reszty i chyba da się to wyczuć w moim tonie. Rozpamiętywanie Gdańska nie ma jednak już sensu, bo trzeba teraz od nowa budować zespół. Tak, część rozmów mamy za sobą. Niektóre wróżą lepiej na przyszłość, inne gorzej, ale tego można było się spodziewać. Na początku musimy ustalić do końca wszelkie szczegóły związane z pozamykaniem spraw związanych z minionym sezonem. Chodzi przede wszystkim o wzajemne rozliczenia, ale nie tylko. Nie będziemy ukrywać, że chcemy zatrzymać w Gnieźnie liderów minionego sezonu: Michała Szczepaniaka, Petera Ljunga, Krzysztofa Jabłońskiego i Kacpra Gomólskiego. Jesteśmy już też po rozmowach z Mirkiem Jabłońskim, który nie zamierza opuszczać macierzystego klubu i dobrze, bo jeśli wreszcie poukłada sobie wszystko tak, jak w szczycie sezonu, to może być wreszcie skuteczną podporą drużyny podczas wszystkich meczów. Ważny kontrakt z klubem ma Adrian Gomólski, choć do rozmów o przyszłości jeszcze nie usiedliśmy. To, że wymieniłem tych zawodników nie oznacza, iż wszyscy pojadą dla Startu w sezonie 2011. Zapowiada się bowiem, że niestety nie na wszystkich będzie nas stać, a w niektórych przypadkach tańszym rozwiązaniem będzie zatrudnienie zawodników z zewnątrz. Trudno, nie jesteśmy cudotwórcami.
Z kim zamierzacie się rozstać?
- Sądzę, że nie "odkryję Ameryki" jeśli wymienię Mateja Ferjana, Jasona Doyle'a i Robina Aspegrena. Resztą jeźdźców jesteśmy mniej lub bardziej zainteresowani.
Z ostatnim dniem listopada wygaśnie kontrakt Kacpra Gomólskiego, który po znakomitym sezonie i przy uwzględnieniu zmian regulaminowych w ekstralidze (obowiązek wystawiania w meczu dwóch polskich juniorów), zapewne nie będzie narzekał na zainteresowanie innych klubów. To pewnie spory problem dla was, tym bardziej, że siedemnastolatek już w tym roku udowodnił, że stać go na bardzo dobre rezultaty.
- Nie tyle nie będzie mógł narzekać, ile już nie może narzekać. Telefon Jacka Gomólskiego dzwoni non stop. Przecież w Polsce nie obowiązują żadne regulaminy, które zabraniają rozmów z zawodnikami innych klubów, prawda? U nas regulaminy są tylko po to, aby niektórzy działacze mieli zajęcie w postaci wymyślania sposobów na ich obchodzenie. To tyczy nawet tych moich kolegów prezesów, z którymi niedawno siedziałem przy jednym stole w Gnieźnie i podpisywałem pisma lojalnościowe o tym, że nie będziemy się wzajemnie oszukiwać. Niestety, jak widać ustalenia tego typu zachowują ważność tylko do momentu zachowania kontaktu wzrokowego podczas tych spotkań. Kiedy już towarzystwo się rozjedzie po Polsce, to "hulaj dusza"! Chcesz poznać moją opinię o Kacprze Gomólskim? Proszę bardzo. Doradzam mu pozostanie w Starcie na najbliższe dwa sezony i podjęcie próby walki o awans w Gnieźnie. Jeśli się to nie powiedzie, pozostaną mu jeszcze dwa lata na starty w gronie ekstraligowców i wówczas będzie to najlepszy moment na zmianę ligi. Dziś Kacper udowodnił, że jeżdżąc w "biednym Starcie" też można zdobywać ligowe doświadczenie, medale MIMP, medale DMEJ, awansować do finałów MDMP czy kasków. W ekstralidze za to można sobie złamać kark pod naporem ekstraligowej presji i oczekiwań. Decyzję o przejściu podejmuje się łatwo, zwłaszcza kiedy motywacją jest niespotykana dotychczas liczba zer na kontrakcie, ale później jest się już samemu z własnymi problemami kiedy nie wychodzi tak, jak wszyscy by oczekiwali... Zrobimy wszystko, co zmieści się w granicach zdrowego rozsądku, aby Kacper został w Starcie, ale na pewno nie kosztem całego klubu.
Kacper Gomólski (N) jest łakomym kąskiem nawet dla ekstraligowców
Z klubem rozstaje się za to, co jest już przesądzone, trener Leon Kujawski. Kto może zająć jego miejsce i kiedy poznamy nazwisko nowego szkoleniowca Startu?
- Tak, trener Kujawski pracuje z nami do końca października br. Prowadzimy już rozmowy z dwójką kandydatów na jego potencjalnego następcę. To faktycznie sprawa priorytetowa dla nas, bo chcielibyśmy, aby to trener budował sobie zespół, który następnie poprowadzi. Brak szkoleniowca trochę wiąże nam ręce, ale mam nadzieję, że taki stan nie potrwa długo. Bardzo byśmy chcieli przedstawić nowego szkoleniowca podczas uroczystego podsumowania sezonu z naszymi sponsorami i partnerami. Odbędzie się ono w listopadzie.
Z zawodnikami z innych klubów (bez ich zgody) formalnie rozmawiać nie można, dlatego zapytam inaczej: czy może pan zdradzić kim jesteście zainteresowani, może jest jakaś lista nazwisk oraz jaka jest koncepcja budowania zespołu na sezon 2011?
- Nie nazwałbym tego listą, to jedynie szkic na wypadek niepowodzenia rozmów z naszymi zawodnikami. Nie jest on zbyt obszerny gdyż generalnie tegoroczny skład spisał się dobrze w rozgrywkach, więc dobrze byłoby go jedynie trochę wzmocnić. Jednym, może dwoma nazwiskami. Dla nas regulamin przedstawia jakąś wartość więc rozmowy, jeśli będzie taka potrzeba, skonkretyzujemy wówczas, kiedy będzie można to oficjalnie robić. Dotychczas kiedy takowe rozmowy odbywaliśmy, zawsze wiedział o tym dotychczasowy klub zawodnika. Może jesteśmy zbyt naiwni, by działać w żużlu, ale po prostu staramy się szanować tych, z którymi za chwilę mamy sportowo walczyć w lidze!
Jak aktualnie przedstawia się sytuacja finansowa klubu? Nie jest tajemnicą, że pod koniec sezonu dosięgnęły was problemy tejże natury, które zapewne ciągną się aż po dziś dzień.
- To wygląda różnie. Realizacja zobowiązań wobec zawodników kształtuje się między sześćdziesiąt a dziewięćdziesiąt procent. Jak dla nas to sporo, więc nie mamy spokojnej jesieni. Popełniliśmy kilka błędów w wyliczeniach, zwłaszcza w tych trudnych do przewidzenia obszarach działalności klubu. Niestety, też nie wszystkie deklaracje i zobowiązania naszych partnerów doczekały się realizacji i trudno teraz łata się powstałą w ten sposób dziurę w budżecie. Musimy to jednak sukcesywnie robić, aby nie była zachwiana żadna z płaszczyzn funkcjonowania klubu. O licencję bądźcie jednak spokojni.
To już przesądzone: Matej Ferjan (CZ) żegna się ze Startem
Czy w przyszłym roku Start Gniezno podejmie walkę o awans do esktraligi?
- Jest za szybko na taką deklarację. Wydaje się to naturalną konsekwencją wielu działań mających miejsce w klubie, ale czy będziemy w stanie podjąć się tej walki? Nie potrafię tego dzisiaj potwierdzić.
Być może łatwiej będzie o tę ekstraligę, jeśli w nazwie zespołu nadal będzie znajdowała się firma ewentualnego sponsora? Może dalej będzie to Valtra? Sondowaliście już rynek pod kątem sponsora tytularnego?
- Cóż mogę powiedzieć. Zrobimy wszystko, aby tak się stało. Pierwszeństwo w zachowaniu statusu sponsora tytularnego ma oczywiście Valtra, której gest w końcówce tegorocznego sezonu cenimy sobie nad wyraz. Aby sondować rynek pod kątem tak poważnych sponsorów, trzeba być w stu procentach do tego przygotowanym. My powinniśmy być na to gotowi na przełomie października i listopada. Potrzeba zbudować nową ofertę reklamową, zorganizować pracę ludzi, którzy będą przedstawicielami klubu w terenie. Muszą oni mieć odpowiednie narzędzia do pracy. To wszystko nie jest takie proste i nie da się tego zrobić "na kolanie" w pięć minut. O ile oczywiście chce się być poważnie traktowanym
Czy mógłby przedstawić nam pan harmonogram zadań klubu na najbliższe tygodnie, względnie miesiące? Jakich informacji mają oczekiwać sympatycy Startu?
- Po pierwsze trener. Po drugie zamknięcie i podsumowanie sezonu w gronie naszych sponsorów. Po trzecie dokończenie rozmów naszymi zawodnikami. Po czwarte poszukanie wzmocnień lub ewentualnie zmienników dla tych, którzy odejdą z Gniezna. Po piąte ułożenie od nowa struktur klubu. Po szóste stworzenie budżetu klubu i strategii działania w nowym roku. No i mamy styczeń i wszystko zaczyna się od nowa...