Pierwsza szóstka z niedosytem w tle - podsumowanie sezonu 2010 w wykonaniu Tauron Azotów Tarnów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Plan jaki zarząd beniaminka Ekstraligi Tauron Azotów Tarnów postawił przed zawodnikami zakładał zajęcia miejsca w pierwszej szóstce. Wszystko zostało co prawda spełnione w stu procentach, ale o hurraoptymizmie nie mogło być mowy.

W tym artykule dowiesz się o:

Nieoczekiwana zmiana miejsc

Dla tarnowskich kibiców sezon 2009 był prawdziwą przyjemnością, ale też nudą. Dream team stworzony na potrzebę natychmiastowego powrotu Unii Tarnów w szeregi ekstraligowców nie dał plamy, a w całych pierwszoligowych rozgrywkach przegrał tylko dwa spotkania. Był to wyjątek od reguły bowiem poza meczami w Gnieźnie i Daugavpils "Jaskółki" zdecydowanie lały swoich przeciwników nie pozwalając najczęściej na przekroczenie 35 "oczek". Już wtedy słychać było głosy, że skład z Sebastianem Ułamkiem, Januszem Kołodziejem, Piotrem Świderskim czy Bjarne Pedersenem z powodzeniem utrzymałby się w najlepszej lidze świata.

Szansą na sprawdzenie przewidywań dziennikarzy, ekspertów i kibiców był więc kolejny sezon, przed którym zespół z Małopolski przeszedł mały retusz. Z beniaminka ekstraligi odszedł Piotr Świderski. "Świder" wyrażał chęć pozostania w tarnowskim zespole, ale zarząd wolał jednak postawić na obytego w ekstraligowych bojach Tomasza Jędrzejaka, którego, jak się później okazało, we Wrocławiu zastąpił właśnie Świderski. Formację juniorską wzmocnił "syn marnotrawny" i regularny spadkowicz z Ekstraligi - Martin Vaculik Najpierw goryczy tej zaznał z Marmą Rzeszów (2008), a potem z Wybrzeżem Gdańsk (2009). - To nie jest tak do końca. Przecież w tych drużynach był też Kenneth Bjerre. Może to jego sprawka. Ja zapewniam, że zdejmę w tym roku tę klątwę - wymigiwał się ze śmiechem Słowak.

Prawdziwym szokiem było za to odejście wychowanka biało - niebieskich Janusza Kołodzieja. Ten, który z drużyną spadał w ekstraligi i z poświęceniem walczył o jej powrót na zapleczu odszedł od niej w najmniej oczekiwanym momencie, momencie, w którym tarnowski żużel znów zaczynał stawać na nogi. Zarząd z prezesem Bogdanem Gurgulem na czele nie zasypywał długo gruszek w popiele. Szybko dogadał się z zastępcą "Jaśka", którym okazał się Krzysztof Kasprzak. Rówieśnik i największy rywal Kołodzieja z czasów młodzieżowych zdawał sobie sprawę jak ciężkie zadanie będzie go czekać. - Zastąpić Janusza na jego własnym torze to będzie szalenie ciężka sztuka. Miałem tu przyjść jako wzmocnienie, myślałem, że wspólnie z Januszem będziemy dla kibiców z Tarnowa zdobywać punkty. Co ciekawe dla mnie też historia zatoczyła koło. Dziesięć lat temu w "Jaskółczym Gnieździe" zdawałem licencję więc miejscowy owal dość dobrze mi się kojarzy - wspominał "Kasper".

Sebastian Ułamek

Z ekipy, która wygrała w "cuglach" pierwszą ligę pozostał przede wszystkim Sebastian Ułamek, mianowany następcą Kołodzieja na stanowisku kapitana. Nowy dwuletni kontrakt podpisał także bojący się w ostatnich sezonach jak ognia ekstraligi Bjarne Pedersen. Koalicję duńską uzupełnili dobrze znani Jesper Monberg i czołowy młodzieżowiec świata Patrick Hougaard. Szeroki skład sensacyjnie "last minute" uzupełnił jeszcze Marcin Rempała, do którego kierownictwo już nie Unii, a Tauron Azotów Tarnów po fatalnym roku w Rybniku wyciągnęło pomocną dłoń. Nie obyło się również bez roszad na stanowisku szkoleniowca. Roman Jankowski pożegnał Tarnów, a powitał najbliższy serca mu klub z Leszna. Ku uciesze miejscowych fanów jego miejsce zajął najbardziej zasłużony szkoleniowiec Marian Wardzała.

Dzieci szczęścia

- Naszym planem minimum jest awans do pierwszej szóstki, czyli miejsce gwarantujące spokojne utrzymanie już po fazie zasadniczej - zapowiadał prezes Bogdan Gurgul. Spełnienie tego planu szło przez czternaście kolejek niezwykle ciężko. Jeźdźcy spod znaku "Jaskółki" nie wygrali żadnego spotkania na wyjeździe, a u siebie pokonywali rywali na granicy punktów bonusowych, dodatkowo mając przy tym masę szczęścia.

Najbardziej zdecydowanie wygrany mecz, na inaugurację z DMP Falubazem Zielona Góra, odbywał się anormalnych warunkach i każdy wie, że do jego startu w ogóle nie powinno dojść. Potem tarnowianie w zwycięskich pojedynkach wykorzystywali zazwyczaj poważne osłabienia rywali. W wygranej zaledwie dwoma punktami rywalizacji z Atlasem Wrocław wśród gości zabrakło Kennetha Bjerre, który nie przyjechał do Tarnowa ze względu na zaległości jakie miał wobec niego dolnośląski klub. Potem nastał czas zaległości z Unibaxem Toruń. Termin na początku tygodnia spowodował, że w "Jaskółczym gnieździe" nie mógł pojawić się mający zobowiązania wobec angielskiego pracodawcy Hans Andersen. Mecz z Włókniarzem to z kolei brak Taia Woffindena. Może Brytyjczyk nie był w tym roku tak błyskotliwy jak w poprzednim ale gospodarze wygrali zaledwie 51:39, co przy jednoczesnej wygranej "Lwów" u siebie 38:28 dawało minimalnie przegrany dodatkowy punkt za dwumecz. Prezes Marian Maślanka i trener Jan Krzystyniak nie tyle pluli sobie w brodę, co zdawali sobie sprawę z sytuacji, że nawet znajdujący się w marnej formie Woffinden wydarłby zawodnikom Tauron Azotów 2 punkciki. To nie koniec szczęśliwych zbiegów okoliczności passy tarnowian. W Bydgoszczy podopieczni Mariana Wardzały przegrali najniżej na wyjeździe, bo 42:48. Zdobycie bonusa i przypieczętowanie awansu do pierwszej szóstki wydawało się więc formalnością. Tymczasem absencja kontuzjowanego Emila Sajfutdinowa tak uśpiła miejscowych, że ci przechodząc obok meczu omal nie sprawili swoim kibicom wielkiego rozczarowania. Brak bonusa z jednej i drugiej strony dawał awans do play off zespołowi Tauron Azotów.

- Kamień spadł nam z serca,bo awans do szóstki nie przyszedł nam łatwo. Cieszy jednak wykonanie zadania, które postawił przed nami zarząd. Nie mamy teraz już nic do stracenia - mówił menadżer Robert Jabłoński, który dołączył do sztabu szkoleniowego "Jaskółek" już w trakcie trwania rozgrywek Milczeniem powinno się pominąć "wyczyny" tarnowian na wyjazdach. 26 punktów w Toruniu, 31 we Wrocławiu czy 32 w Lesznie to te najdotkliwsze przykłady. Wystarczy napisać, że najlepszym zawodnikiem w przekroju całego sezonu był junior Martin Vaculik. Fatalnie przez pierwszą część roku jeździł Krzysztof Kasprzak. W meczu ósmej kolejki przeciwko swojemu rodzimemu klubowi z Leszna w dwóch biegach nie zdobył nawet jednego punktu.

Krzysztof Kasprzak

Zgodnie z oczekiwaniami szóste miejsce po rundzie zasadniczej dawało ćwierćfinałowy dwumecz z liderującą Unią Leszno. Wygrana u siebie 46:44 i porażka na "Smoku" 38:52 wstydu, ale i zgodnie z przewidywaniami awansu nie przyniosła. Takie sytuacje bolą zwłaszcza jeśli do awansu z pozycji "lucky loosera" zabrakło zaledwie czterech "oczek".

Zza lekkich chmur w obozie małopolskiego zespołu pojawiły się jednak także dwa słoneczne promienie. To srebro Krzysztofa Kasprzaka w finale IMP oraz tytuł IME Sebastiana Ułamka zdobyty na "własnych śmieciach". - Chciałem zakończyć ten sezon miłym akcentem. Jestem szczęśliwy, bo to się udało. A spotykając się z tarnowskimi kibicami po raz ostatni w tych rozgrywkach chcę im zarazem zakomunikować, że w przyszłym roku także będę dla nich zdobywał punkty. Zostaję w Tarnowie jeszcze przez kolejny rok! - powiedział "Seba"

Które elementy do wymiany?

W sumie to nie nowość, bo 35 - letni wychowanek Włókniarza Częstochowa podpisał z Tarnowem w grudniu zeszłego roku dwuletnią umowę. To samo uczynił Duńczyk Bjarne Pedersen, a ostatnio na kolejne dwa sezony z "Jaskółkami" zdecydował się Martin Vaculik. Zostanie Krzysztof Kasprzak, który kapitalną postawą w drugiej połowie rozgrywek zapracował na nowy kontrakt. - Chcę w każdym kolejnym sezonie utrzymywać trzon drużyny i nie wymieniać co chwilę pewnych elementów. To jest nasz cel - zdradzał swoją strategię budowy drużyny prezes Bogdan Gurgul. Jak widać jego przepowiednie powoli mają swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Nie da się jednak ukryć, że dojdzie do kilku zmian. Z drużyną mogą się pożegnać najsłabsze ogniwa 2010 roku: Tomasz Jędrzejak, Marcin Rempała, Jesper Monberg i kończący w tym sezonie wiek młodzieżowca Szymon Kiełbasa i Patrick Hougaard. Dla wszystkich poza Jędrzejakiem najbardziej prawdopodobny wydaje się wariant mariażu z klubem pierwszoligowym.

Martin Vaculik

Wciąż najbardziej zagadkowa jest rubryka z podpisem "przybyli". Rune Holta, który był już dogadany z Tarnowem w ostatniej chwili stwierdził, że nie odpowiada mu logistyka. O Leonie Madsenie i Andreasie Jonssonie można by już pisać kilkustronicowe raporty z medialnych doniesień. Wszystko oczywiście bez szaleństw i z myśleniem o KSM. Wszystkie zagadki zostaną rozwiane prawdopodobnie już w pierwszym tygodniu grudnia kiedy toi tradycyjnie odbędzie się oficjalna prezentacja nowej ekipy z Tarnowa. Nieco później także w tym miesiącu i mieście odbędzie się inauguracji książki Grzegorza Ślaka o Tomaszu Gollobie. To właśnie w Tarnowie obaj panowie spotkali po raz pierwszy, dlatego też wybór miasta nie jest dziełem przypadku.

Tauron Azoty Tarnów w statystyce:

Liczba meczów: 16

Zwycięstw: 6 (wszystkie u siebie)

Remisów: 0

Porażek: 10 (u siebie 2)

Zdobyte punkty: 637 (średnio 39,8)

Stracone punkty: 759 (średnio 47,4)

Najwyższa średnia biegowa w zespole: Martin Vaculik - 1,859

Najwyższa średnia biegowa u siebie: Sebastian Ułamek - 2,025

Najwyższa średnia biegowa na wyjeździe: Martin Vaculik - 1,654

Najwięcej punktów: Krzysztof Kasprzak i Sebastian Ułamek - po 137

Najwięcej bonusów: Bjarne Pedersen - 11

Najwięcej biegów: Sebastian Ułamek - 83

Najwięcej zwycięstw biegowych: Krzysztof Kasprzak - 23

Najwięcej 2. miejsc: Krzysztof Kasprzak i Sebastian Ułamek - po 22

Najwięcej 3. miejsc: Sebastian Ułamek - 27

Najwięcej 4. miejsc: Tomasz Jędrzejak - 20

Najwięcej defektów: Martin Vaculik, Krzysztof Kasprzak, Bjarne Pedersen, Jesper Monberg - po 1

Najwięcej upadków: Szymon Kiełbasa - 2

Najwięcej wykluczeń: Martin Vaculik - 3

Najwięcej taśm: Szymon Kiełbasa, Jesper Monberg - po 1

Tauron Azoty Tarnów

Źródło artykułu: