Matej Kus: Sam jestem rozczarowany moja postawą

Kilka dni temu opublikowana została wypowiedź Mateja Kusa, w której rzekomo wypowiedział się, że atmosfera w Gdańsku była beznadziejna. Sam zawodnik przyznał, że jego intencje były inne i przyznaje się, że jego jazda spowodowała gorszy odbiór zawodnika przez kibiców.

Dlaczego Matej Kus zdecydował się odejść z Wybrzeża? - Jeżeli chodzi o moją osobę, to nie zostałem na następny rok w Gdańsku, jednak bardzo doceniam złożoną mi ofertę na dalsze starty w Wybrzeżu Problem nie leżał jednak w kwestii pieniędzy, których nie mam jeszcze wypłaconych za ten rok - stwierdził czeski żużlowiec. - Problem z zapłatą zawodnikom ma większość klubów nie tylko w Polsce. otwarcie - wszyscy jesteśmy świadomi, że dzięki poziomu polskiej ligi, trzyma się żużel u góry. Jeżeli jednak problemy z pieniędzmi będą się pogłębiać, to może nie być już dalej zawodników i żużla - powiedział Kus.

Niewielu zawodników potrafi przyznać się do błędów, jednak Czech bije się w pierś. - Sam jestem rozczarowany moja postawą, którą prezentowałem na gdańskim torze w tym sezonie. Tylko raz w roku, w połowie sezonu zdarzyło mi się coś, z czego nie jestem dumny. Stało się to wtedy, kiedy odszedłem rozczarowany z klubu. Było to w momencie, kiedy byłem pod ogromną presją, gdyż dałem z siebie wszystko podczas przygotowań, a nie było wyniku i atmosfery do startów - kontynuuje. - Bardzo mi zależało, gdyż był to mój ostatni rok w wieku juniora, czyli najważniejszy moment kariery żużlowej. Brakowało dalej finansów, nie byliśmy pewni awansu do pierwszej czwórki, a ja starałem się cały czas inwestować w sprzęt i odnaleźć się na gdańskim torze. Poziom, który prezentowałem na torze był straszny! To nie był mój rok. Po prostu nie pojechałem na miarę własnych możliwości bo wiem, że stać mnie na więcej - dodał wierzący w siebie Matej Kus.

Żużlowiec, dla którego rok 2010 był ostatnim w wieku juniora, odniósł się również do tekstu, który pojawił się jakiś czas temu na łamach portalu SportoweFakty.pl. Jak twierdzi Matej Kus, fragment o złej atmosferze w klubie, co przekazał w rozmowie z jednym z czeskich miał mieć inny kontekst i nie chodziło o atmosferę między zawodnikami, a odbiór jego osoby przez kibiców. - Atmosfera pomiędzy zawodnikami była naprawdę wspaniała! Byliśmy najmłodszym zespołem w całej lidze i dlatego byliśmy ze sobą zgrani. Wracając do tego nieszczęsnego wywiadu, mówiąc o atmosferze, chodziło mi o to, że kibice nie mogli być ze mnie zadowoleni na tyle, na ile bym chciał. Wiem, że po takim sezonie jaki miałem, nie mogę być ich idolem - przyznaje szczerze Czech, który nie odcina się od gdańskiego środowiska żużlowego jednak wie, że drugi raz nie chce jeździć na takim poziomie, jaki prezentował w minionym sezonie. - Chętnie kiedyś wrócę do Gdańska, tylko najpierw muszę odbudować swoją formę, zacząć stabilnie punktować i wrócić z bardziej wyrobionym nazwiskiem. Jestem zadowolony tylko z tego, że ten sezon jest już za mną. Teraz przygotowuję się odpowiednio do następnego, gdyż czekają na mnie nowe, duże wyzwania i chcę pokazać na co mnie stać. Przez niektórych kibiców zostałem już skreślony i uważają, że nie stać mnie już na osiąganie dobrych wyników, ale ja się z tym nie zgadzam. Dużo ludzi pisało do mnie, że moja jazda w Gdańsku to była żenada, a ja się z tym w całości zgadzam i nie mam o to do nikogo pretensji. Nie noszę różowych okularów na oczach - zakończył Kus w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Źródło artykułu: