David Howe miał być silnym wzmocnieniem gnieźnieńskiego I ligowca. Jak wspomina członek zarządu Startu Arkadiusz Rusiecki, negocjacje z firmą reprezentującą Anglika, były bardzo konkretne, co już po kilkunastu dniach doprowadziło do podpisania kontraktu. Co więcej, zawodnik jako jedyny z obcokrajowców osobiście przyjechał do Polski, aby parafować umowę i pokazać się kibicom. Jak się jednak okazało, profesjonalne podejście Davida do startów w Polsce na tym się skończyło (warto dodać, że jego przyjazd na konferencję prasową sfinansował klub).
W trakcie sezonu zawodnik ani razu nie pofatygował się, żeby wspomóc swój polski zespół. Mimo, że wielokrotnie sam deklarował swój przyjazd. - Za każdym razem z jego ust padała jednak inna wymówka. Tłumaczył się między innymi brakiem odpowiedniego samochodu, którym mógłby przyjechać, czy kiepskimi połączeniami promowymi. Tłumaczenia te z ust żużlowca, który nazywa się profesjonalistą, były dla nas po prosu śmieszne - dodaje Rusiecki. Koniec końców Howe został zawieszony przez działaczy Startu w prawach zawodnika na okres 10 miesięcy.
Termin ten upłynął 12 kwietnia i Anglik dość szybko znalazł nowego pracodawcę - GTŻ Grudziądz. Szkoleniowiec I-ligowca Andrzej Maroszek nie obawia się o przyszłość swojego nowego podopiecznego. Co więcej, krytykuje przy okazji gnieźnieński klub dając zapewne wiarę tłumaczeniom samego zawodnika. - Pamiętam, jakie problemy wystąpiły w Gnieźnie. Jednak z moich informacji wynika, że wina nie leżała tylko po stronie zawodnika. Nie sądzę, aby u nas doszło do podobnych sytuacji. Howe to perspektywiczny i rozwojowy zawodnik. Regularnie startuje w lidze angielskiej i myślę, że będzie wzmocnieniem naszej drużyny - chwali żużlowca.
Słowa wypowiedziane przez niego w serwisie SportoweFakty.pl zmartwiły gnieźnieńskich działaczy. - Jesteśmy tym faktem zniesmaczeni - tłumaczy Rusiecki. - Wolelibyśmy aby nie wypowiadał się nie znając faktów jakie miały miejsce w ubiegłym sezonie lub o szczegóły zapytał u źródła bądź w GKSŻ, gdyż tam również znajduje się pełna dokumentacja sprawy Howe'a. Anglik w ubiegłym sezonie został przez zarząd Startu zawieszony na 10 miesięcy, a okres ten upłynął 12 kwietnia br. Musiał naopowiadać mnóstwo barwnych, smutnych i litościwych bajek skoro znalazł nowy polski klub, ponieważ w Gnieźnie nie został zawieszony z powodu czyjegokolwiek "widzimisie", tylko za wielokrotne złamanie postanowień spisanych w kontrakcie.
- Najprościej opisując jego podejście do speedwaya w ubiegłym sezonie, można rzec, że całkowicie zlekceważył swój kontrakt, klub, a przede wszystkim kibiców, którym podczas swojej jedynej wizyty w Gnieźnie, związanej z podpisaniem umowy, podczas specjalnej konferencji prasowej obiecywał "złote góry". Howe potraktował ligę polską w zeszłym sezonie jakby, to była amatorska liga dla stolarzy, hydraulików i kominiarzy, którym zachciało się pokręcić kółka na żużlowym torze, z całym należnym szacunkiem dla wymienionych profesji. Dla uniknięcia jakichkolwiek niedomówień dodam, że Start nawet przez pięć minut nie był dłużny Anglikowi choćby jednego pensa. Panu Andrzejowi możemy tylko powiedzieć jedno: jeśli nie szanują nas inni, szanujmy się chociaż my wzajemnie! - dodaje.