Czechowicz pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego, ale od kilku lat mieszka w Opolu. Tam założył rodzinę i reprezentuje miejscowego Kolejarza. - Rozpocząłem przygotowania do sezonu, ale przerwa świąteczna dobrze mi zrobi - wyjaśnia "Czesiu". - Cieszę się przede wszystkim na spotkanie z rodziną. W trakcie rozgrywek rzadko widuję najbliższych, a teraz nadarza się ku temu okazja. Dwa dni spędzę w rodzinnym Gorzowie, jeden w Opolu. Obie miejscowości łączy ponad 400 kilometrów i zazwyczaj nie mam czasu na podróże. Jednak świąt Bożego Narodzenia nie wyobrażam sobie bez odwiedzin rodziców.
Czechowicz zaznacza, że nie lubi kupować prezentów. - Nienawidzę tego zajęcia i powiem szczerze, że jest to dla mnie udręka i gorszy aspekt świąt. Zawsze czyniłem to z niechęcią, bo nie wiedziałem, jak dogodzić najbliższym. Na szczęście inne rzeczy związane z Bożym Narodzeniem, jak kolacja wigilijna, są bardziej przyjemne.
Kapitan Kolejarza podkreśla, iż najmniej problemów miał z kupnem prezentu dla swojego dwuletniego syna Dawida. - Synowi niewiele do szczęścia potrzeba - śmieje się Czechowicz senior. - Jego satysfakcjonuje każdy upominek. Wystarczy mu mały motorek, a będzie z nim wykonywał koziołki i naśladował żużlowców. Muszę zresztą przyznać, że w Dawidek wykazuje zainteresowanie żużlem. W poprzednim roku często chodził z mamą na mecze i zaczynał rozpoznawać tatusia z kevlarze. Wie także, któremu zespołowi ma kibicować. W domu często krzyczy "Kolejarz!". To prawdziwy wulkan energii. Myślę, że w następnym sezonie zasiądzie w fan clubie i wspomoże drużynę dopingiem. Powinien być jednym z najgłośniejszych kibiców.
Czechowicz na święta i następny rok każe sobie życzyć zdrowia. - Tego w kończącym się roku zabrakło. Obecnie nie odczuwam już dolegliwości i staram się normalnie trenować. Chciałbym, żeby omijał mnie pech, a zaczęło dopisywać szczęście.