Jeden sezon w drugiej lidze nie wyrządzi mi krzywdy - rozmowa ze Zbigniewem Sucheckim, zawodnikiem Lubelskiego Węgla KMŻ

O powodach, dla których zdecydował się na podpisanie kontraktu w Lublinie, przygotowaniach do sezonu i planach stawianych sobie przed nowym rokiem rozmawiamy z nowym zawodnikiem Lubelskiego Węgla KMŻ, Zbigniewem Sucheckim.

Jakub Sobczak: Pojawiła się ostatnio informacja, że związałeś się umową z Lubelskim Węglem KMŻ.

Zbigniew Suchecki: Zgadza się, podpisałem kontrakt z klubem z Lublina. Muszę przyznać, że tamtejsi działacze byli bardzo zdeterminowani i udało nam się dojść do porozumienia. Jestem zadowolony z kontraktu, mam bardzo dobre warunki. Rozmowy przebiegały bardzo fajnie, nie było między nami zbyt dużych rozbieżności. Szybko doszliśmy do porozumienia. Celem lubelskiego zespołu jest awans do pierwszej ligi, na czym też mi zależało. Myślę, że jeśli spędzę jeden sezon na torach drugoligowych, nie wyrządzi mi to jakiejś większej krzywdy. Przede wszystkim będziemy chcieli awansować.

Jednym z powodów, dla których zdecydowałeś się na starty w drugiej lidze była pewnie możliwość regularnej jazdy. W Gorzowie nie miałeś za dużo szans na występy.

- Na pewno tak. W Gorzowie na tor wyjeżdżałem sporadycznie. Rzadko kiedy nawet spodziewałem się tego, kiedy wyjadę, bo były to decyzje bardzo szybkie. Natomiast w Lublinie na pewno będę jeździł dużo i będziemy mieli jasno określony bardzo ważny cel. Myślę, że spowoduje to, że w drużynie będzie dobra atmosfera i będziemy się starać wygrywać wszystkie mecze.

Były jakieś oferty z innych klubów?

- Tak, miałem trochę propozycji. Ta z Lublina była jednak najkorzystniejsza pod wieloma aspektami. Miałem również kilka ofert z pierwszej ligi, było ich więcej niż z drugiej i bardziej zależało mi na startach na zapleczu Ekstraligi niż w najniższej klasie rozgrywkowej. Te propozycje były jednak mniej korzystne. Może nie pod względem finansowym, ale pod wieloma innymi aspektami. W Lublinie za cel stawia się awans. Uważam, że dobrze wpłynie to na mnie i na drużynę. Sezon 2011 dla kilku zespołów jest ważny, chcą o coś walczyć. Niektóre drużyny niekoniecznie i z takich ofert zrezygnowałem.

Nie miałeś ostatnio za wiele okazji do startów na torze w Lublinie.

- Przez cały okres, odkąd jeżdżę na żużlu, startowałem tam bodajże trzy razy. Nie jest to więc tor, na którym często miałem okazję do jazdy. Najczęściej były rozbieżności polegające na tym, że byliśmy w różnych ligach. Pamiętam jednak ten tor bardzo dobrze. Ostatnio jechałem na nim w 2007 roku w pewnym turnieju indywidualnym. Nie jestem już w stanie powiedzieć w jakim, ale wiem, że zająłem w nim drugie miejsce. Jeszcze wcześniej byłem tu w sezonie 2006 na meczu ligowym w barwach drużyny z Zielonej Góry. Jeśli się nie mylę, też poszło mi tam bardzo dobrze. Generalnie ten tor mi zawsze pasował, choć trzeba przyznać, że bardzo rzadko na nim jeździłem.

Jak oceniasz sezon spędzony w Caelum Stali Gorzów? Były jakieś pozytywy tego roku?

- Gdy patrzę na to po sezonie, na pewno nie była to dobra decyzja. Jeździłem bardzo mało i pod tym względem w niczym nie zyskałem. Natomiast w sprawach sprzętowych, czy też innych aspektach, poznałem dużo nowinek, które mogą mi pomóc. Na pewno wyciągnę z tego wnioski, jak po każdym sezonie. Było tu od kogo co podpatrzeć. Było też sporo rozmów, które na pewno w czymś pomogą. Trzeba jednak jak najwięcej jeździć i zdobywać punkty. W Gorzowie nie miałem takiej możliwości i na pewno nie zaliczę sezonu 2010 do udanych w moim wykonaniu.

Mówisz, że Lubelski Węgiel KMŻ chce awansować do pierwszej ligi. Drużynowe plany Zbigniewa Sucheckiego już znamy. A jakie są te indywidualne?

- Bardzo chciałbym awansować do finału Indywidualnych Mistrzostw Polski. Zobaczę jeszcze, jak będzie z mistrzostwami Europy. Jeżeli zdecyduję się w nich wystartować, to oczywiście też będę chciał zajść jak najwyżej. Szczerze mówiąc, nie sprawdzałem jeszcze, gdzie będą się odbywały kolejne fazy eliminacji poza krajem. Też trzeba to wziąć pod uwagę. Jechać później do na przykład Władywostoku czy Togliatti, to już nie za bardzo. Skupię się nad tymi sprawami pewnie w najbliższym miesiącu. Chciałbym z dobrej strony pokazać się w zawodach krajowych, w kwalifikacjach do mistrzostw Polski oraz przede wszystkim w meczach ligowych. Żeby spotkania zarówno u siebie, jak i na wyjeździe jechać jak najlepiej i żebyśmy na koniec sezonu mieli cel, o którym już mówiłem, osiągnięty.

W jakich ligach zagranicznych będziesz startował w nadchodzącym roku?

- Praktycznie od zakończenia tego sezonu, mam już podpisany kontrakt w lidze duńskiej. Będzie to już dla mnie trzeci rok w drużynie Esbjerg. Obecnie trwają też rozmowy na temat startów w Niemczech. Myślę, że wkrótce dojdziemy do porozumienia i będę występował również z lidze niemieckiej. Być może dojdzie do tego Ukraina. Jeszcze nie wiem, czy zdecyduję się na jazdę w tej lidze. Oferty są, ale nie jestem jeszcze do końca pewien, czy będę chciał tam startować. Liga szwedzka jak na razie leży pod znakiem zapytania. Na pewno wystartuje więc w Danii i na 99 procent w Niemczech.

Jak wyglądają twoje przygotowania do sezonu? W grę wchodzić będzie jakiś obóz kondycyjny?

- Tak, planowany jest obóz z drużyną z Lublina. Konkretów, kiedy on będzie, jeszcze nie ma. Zobaczymy, jak wszystko potoczy się później. Indywidualnie, jak co roku, ogólnorozwojówka i dużo basenu, biegania. Mam już sprawdzony tok przygotowań i myślę, że zgodnie z nim przygotuję się do sezonu. Jeśli aura pomoże, to na pewno zacznę również treningi na crossie i myślę, że zdążę się odpowiednio rozjeździć przed startem ligi. Pod domem mam mały tor, więc wiosną będzie gdzie pośmigać sobie na motorze.

Szykują się jakieś poważniejsze inwestycje w sprzęt?

- Przed sezonem 2010 zaopatrzyłem się w jeden nowy silnik, teraz zamierzam kupić dwa nowe. W cztery ubiegłoroczne silniki, które były najlepsze, też zainwestuję i będę chciał odpowiednio je przygotować. Myślę, że sześć silników powinno wystarczyć do tego, żeby być w stanie wybrać jeden, czy dwa, które będą dobrze jechały i pozwolą mi osiągać odpowiednie wyniki.

Czym obecnie zajmuje się Zbigniew Suchecki?

- Jest spokojnie. Każdy dzień mam rozpisany. Na razie wszystko związane jest z przygotowaniami czysto fizycznymi. Sprzętowo wszystko jest na telefonie. Mechanicy zajmują się rozkręcaniem i składaniem sprzętu.

Czego można ci życzyć w nowym, 2011 roku?

- Dobrych wyjść spod taśmy (śmiech). Żebym uciekał na starcie, a później dowoził jak najwięcej punktów. Żeby na koniec sezonu w Lublinie wszyscy cieszyli się, że nadzieje się spełniły i żeby wszyscy byli zadowoleni. Najbardziej zależy mi właśnie na tym, żeby osiągnąć cel i awansować do pierwszej ligi.

Komentarze (0)