Planuję wyjazd do Europy na miesiąc - rozmowa z Brentonem Barnfieldem, debiutantem w mistrzostwach Australii

Brenton Barnfield urodził się 9 kwietnia 1993 roku w Mildurze. Jest debiutantem w tegorocznych finałach australijskich w obu kategoriach - seniorów i juniorów. Z powodu kontuzji, której nabawił się grając w futbol australijski pauzował cały ubiegłoroczny sezon.

Jego selekcja do pięciorundowych mistrzostw kraju zaskoczyła praktycznie wszystkich. Znalazł się na liście ostatecznej szesnastki raczej ze względu na brak zgłoszeń bardziej znanych Australijczyków. Wielu obserwatorów kwestionuje wybór niedoświadczonych zawodników, pomimo możliwości powołania pod broń dwóch Brytyjczyków - Kyle Newmana i Josha Auty, przebywających aktualnie na północy kraju w stanie Queensland. Po Indywidualnych Mistrzostwach Victorii w Underze Brenton Barnfield zgodził przedstawić się bliżej czytelnikom portalu Sportowe Fakty.pl.

Zbigniew Sarwa: Co pociągnęło Cię do jazdy na żużlu?

Brenton Barnfield: Mieszkam w Mildurze od czasu urodzenia, trudno więc nie zainteresować się jazdą na żużlu, nie sądzisz? Praktycznie chciałem być na torze od czasu, kiedy jako dziewięciolatek usiadłem na motocyklu z silnikiem o pojemności 50cc. Później już się samo potoczyło. Większe pojemności, podroż poprzez coraz wyższe klasy, aż do dzisiaj. Umiejętności rozwijałem pod okiem Gavina Sedgmena, ale nie opuściłem też żadnej okazji pojeżdżenia pod okiem Leigh Adamsa. Ale tak naprawdę poczułem się żużlowcem, kiedy wsiadłem na silnik o pojemności 500cc i zadebiutowałem w turnieju otwarcia w listopadzie na torze Gillman Speedway.

Jeździłeś tez w klasie 350cc. Jak możesz porównać te silniki z pojemnością 500cc ?

- Różnicy w ich przygotowaniu czy ustawieniach nie ma żadnej. Niestety jeździ się trudniej na mniejszych pojemnościach. W szczególności ciężko wyprowadzić jest motocykl z kolein tworzących się w czasie trwania zawodów. Silnik 350cc ma za mało elastyczności, ponieważ jest słabszy.

Co z dotychczasowych sukcesów cenisz sobie najbardziej?

- Z cala pewnością trzecie miejsce w turnieju Roy Thompson Memorial Cup w 2006 roku na torze w Gosford. Mój ostatni start w mistrzostwach kraju w klasie 350cc w Tamworth też zaliczam do udanych. Piąte miejsce wstydu nie przynosi.

Właśnie. Przed finałami byłeś na czwartym miejscu z szansami na awans. W półfinale przegrałeś niestety z Tysonem Nelsonem i Brycem Johnstonem. Byli w Twoim zasięgu?

- Przegrałem, bo byłem wolniejszy. Można teraz gdybać, co by było gdybym zmienił przełożenie, nastawiając się bardziej na szybkość na dystansie. Niestety, jest za późno na zmianę decyzji, którą wtedy podjąłem. Zostałem na sprawdzonych ustawieniach i odpadłem.

Trudno byłoby szukać Twojego nazwiska w jakichkolwiek zawodach w ubiegłym sezonie. Co było tego powodem?

- W lipcu 2009 roku złamałem nogę w trzech miejscach grając w futbol australijski w barwach mojej drużyny. Przeszedłem trzy operacje, wstawiono mi blachę ułatwiającą zrośniecie kości. Przez pięć miesięcy musiałem zajmować się rehabilitacją, nie pracowałem. Ogólnie strąciłem siedem miesięcy bez treningów, ciężko ten czas teraz nadrobić. Dlatego jeżdżę w każdych zawodach, w których mogę. Wiem, że tylko ciężka praca pozwoli mi zdobyć więcej doświadczenia, aby poprawiać nieustannie moje umiejętności.

Speedway Commission dokonała selekcji Twojej osoby w finałach krajowych wśród seniorów i juniorów w 2011 roku. Jakie są Twoje oczekiwania?

- Traktuję te nominacje jako duże wyróżnienie. Cieszę się, że zostałem zauważony i będę miął możliwość sprawdzenia się wśród najlepszych. W finale juniorów miejsce w dziesiątce da mi satysfakcję. Start wśród seniorów pragnę wykorzystać na zbieranie doświadczenia i naukę. Najbardziej zależy mi jednak, aby nie odstawać za bardzo może nie od czołówki, ale od tej grupy średniej klasy zawodników. Na razie przygotowuję się do startów bardzo intensywnie. Dużo ćwiczę, aby utrzymać kondycję fizyczną i każdy wolny czas spędzam w warsztacie pracując przy motocyklach.

Co liczy się bardziej Twoim zdaniem, wrodzony talent do jazdy na żużlu, czy tez najlepszy z możliwych sprzęt?

- Naturalne zdolności to duży plus. Nauka i postęp przychodzi wtedy znacznie łatwiej. Nie oznacza to jednak, że zawodnik z mniejszym talentem musi być gorszy. Musi tylko więcej pracować nad sobą, mozolnie niwelując naturalną różnicę. Podobnie sytuacja ma się ze sprzętem. Najlepsze zrozumienie motocykla i zaufanie do niego nie musi być wcale poparte wydawaniem dużych środków finansowych. Nieodzownym elementem jest ciągła praca w warsztacie i doglądanie motocykli na każdym kroku.

Jesteś uważany za utalentowanego jeźdźca bez międzynarodowego doświadczenia. Co musisz zrobić, aby wyrównać swój poziom najszybciej jak potrafisz?

- Doświadczenie to ważna sprawa i nabywa się je tylko poprzez najczęstsze starty i treningi. Nakręciłem mnóstwo kółek na torze w ostatnim roku celem poprawienia mojej techniki w prowadzeniu motocykla. Muszę popracować jeszcze więcej nad wzrostem wiary w moje umiejętności, poczuć się pewniej na torze. Potrzebuję też większej pomocy ze strony bardziej doświadczonych. Na szczęście w Mildurze ich nie brakuje.

Co pociąga Cię najbardziej w jeździe na żużlu?

- Dużo rzeczy. Żużel jest wspaniałą dyscypliną sportu. Dzięki jeździe zaprzyjaźniłem się z wieloma przeciwnikami z toru. Najbardziej jednak lubię uczucie podniecenia zmieszanego z nerwami przed ważnymi wyścigami. Nie da się tego opisać.

Czy myślałeś już o startach w lidze brytyjskiej?

- Naturalnie. Moim celem jest wyśrubowanie moich możliwości do absolutnego maksimum. Chciałbym kiedyś jeździć w brytyjskiej Elite League. W roku 2011 planuję wyjazd do Europy na miesiąc, zobaczyć o co w tym wszystkim chodzi i może spróbować swoich sił w jazdach pokazowych.

Zaobserwowałem, że miałeś kłopoty w finale stanu Victoria ze swoim sprzętem. To prawda?

- Nie sądzę. Moje kłopoty i skromna zdobycz punktowa wynikała raczej z braku szybkiej adaptacji do warunków panujących na torze. Zerwanie łańcucha w jednym z wyścigów nie podreperowało także mojego konta. Jako zawodnik nie byłem za bardzo obecny w Underze. Staram się o tym jak najszybciej zapomnieć i skoncentrować na nadchodzących startach.

Jak odpowiedziałbyś na głosy krytyki skierowanej pod adresem Speedway Commission ze względu na zignorowanie zgłoszeń dwóch Brytyjczyków do finałów australijskich w 2011 roku?

- Przyznam się, że o tym nie słyszałem. Z tego co mi wiadomo, to Australijczycy nie mają prawa startu w brytyjskim finale. Chyba się nie mylę? Dlatego też uważam, że finały w naszym kraju powinny być dla nas, Australijczyków.

Przyznaj się, w ilu zawodach wystartowałeś do tej pory w gronie seniorów na silnikach 500cc?

- Z dzisiejszym licząc zaledwie w siedmiu.

Dziękuję za rozmowę i powodzenia w finałach.

- Ja również dziękuję.

Komentarze (0)