W Częstochowie powoli tradycją się staje, że na samym końcu podpisywanie umowy następuje ze szkoleniowcem, który ma poprowadzić drużynę Włókniarza. W tym roku na taką sytuację wpływ miały jednak okoliczności nie do końca uzależnione od władz biało-zielonych. Pod Jasną Górą niemalże wszyscy przekonani byli, że na stanowisko trenera powróci po kilku latach rozłąki z macierzystym klubem Marek Cieślak.
Tak się jednak nie stało i Włókniarz obecnie jest bez trenera. Udało nam się ustalić, że raczej wątpliwe, aby został nim Janusz Stachyra. W kręgu zainteresowań częstochowskich działaczy są inni szkoleniowcy. - Decyzja w sprawie trenera zapadnie w przyszłym tygodniu. Chciałbym ujawnić jedynie tyle, że wybierzemy trenera spośród trzech nazwisk - oznajmił prezes Włókniarza, Marian Maślanka.
O kim mówi sternik Włókniarza? Można się jedynie domyślać, że wciąż w grze pozostaje dotychczasowy trener Lwów Jan Krzystyniak, który, pomimo lawiny krytyki, dokonał wydawać by się przed sezonem mogło rzeczy niemożliwej i spełnił podstawowe zadanie, czyli pomógł utrzymać częstochowski zespół w Ekstralidze. Pochlebnie na temat Krzystyniaka wypowiada się sam Maślanka. - Generalnie pracę pana Krzystyniaka oceniam pozytywnie. Cel na sezon, czyli utrzymanie drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej został spełniony i tyle - stwierdził prezes Włókniarza.
Nieco odmiennego zdania na temat Krzystyniaka jest spora część częstochowskich kibiców, którzy już w trakcie sezonu domagali się jego dymisji. Fani najchętniej na stanowisku szkoleniowca Włókniarza widzieliby Grzegorza Dzikowskiego, który wraz z tym klubem zdobył brązowy medal DMP w 2009. Z naszych ustaleń wynika, że powrót Dzikowskiego nie jest wykluczony.