Żużel. To nie nazwiska są problemem ROW-u. Cieślak przestrzega przed czymś innym

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marek Cieślak (w kółku)
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marek Cieślak (w kółku)

- To, co było kiedyś pomiędzy żużlowcami, to było. Teraz są w jednym klubie i każdy z nich chce w tym sporcie jeszcze zaistnieć - mówi Marek Cieślak. Legendarny selekcjoner jednocześnie przestrzega przez innymi potencjalnymi problemami Innpro ROW-u.

Klub ze Śląska w zeszłym tygodniu zaprezentował swój skład na sezon 2025 w PGE Ekstralidze. Krzysztof Mrozek postanowił ostatecznie zatrudnić więcej seniorów, niż jest miejsc w składzie meczowym. Jeśli nic się nie zmieni, przynajmniej jeden zawodnik będzie niezadowolony przy okazji każdego spotkania ligowego.

Co więcej, barwy Innpro ROW-u będą reprezentować, chociażby Nicki Pedersen, Chris Holder oraz Kacper Pludra. Pierwszy z nich już w 2012 roku popadł w poważny konflikt z Australijczykiem. Ten z kolei po sezonie 2023 nazwał Polaka "bezużytecznym kuta**m". Dlatego wielu ekspertów i kibiców przewiduje konflikty w drużynie. Innego zdanie jest za to Marek Cieślak.

- To jest wyolbrzymianie sprawy. To, co było kiedyś pomiędzy żużlowcami, to było. Teraz są w jednym klubie i każdy z nich chce w tym sporcie jeszcze zaistnieć. Nie wszyscy w jednym zespole są kolegami, a startować trzeba. Nikt się nie rzuci na siebie z pięściami. To nie ten wiek i byłoby to trochę niepoważne - mówi w rozmowie z WP SportoweFaky wieloletni szkoleniowiec polskiej reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Hampel i Cieślak

Jak podkreśla, Nicki Pedersen na pewno chciałby, aby końcówka jego kariery była udana. Chris Holder również wraca do PGE Ekstraligi. Maksym Drabik z kolei ma jedną z ostatnich szans. Gleb Czugunow odjechał dobry sezon w Metalkas 2. Ekstralidze, ale w 2025 roku musi tę formę potwierdzić. Jego zdaniem groźniejszą sprawą jest to, jak w klubie poukładają sprawy związane z zakontraktowaniem jednego seniora więcej.

- Być może będzie trzeba wcześniej kogoś odstawić, aby ten ostateczny zespół pojechał ze sobą kilka spotkań. Przy żonglowaniu składem nie da się zrobić tak, aby wszystko w drużynie było w porządku. Zawodnicy jednak jeżdżą za pieniądze i ktoś, kto nie występuję, nie zarabia. Ten posadzony na przysłowiowej ławce, nie zawsze rozumie, że jest to sprawiedliwe. Przeważnie uważa się za pokrzywdzonego - tłumaczy nasz rozmówca.

Wiele osób zaznacza, że dla Innpro ROW-u najważniejsze będą dopiero potyczki po rundzie zasadniczej, a więc w sierpniu oraz we wrześniu. To wtedy będą się ważyły losy utrzymania w najlepszej żużlowej lidze świata. Do tego czasu rybnicki sztab szkoleniowy musi zrobić wszystko, aby drużyna była jak najlepiej przygotowana.

- Bardzo trudno jest zbudować formę tak, aby na końcu sezonu była ona najwyższa. Nigdy nie wiadomo, czy to się uda. Pytanie też, jak kibice będą przyjmowali porażki. Na pewno ROW wiele razy nie da rady wygrać. To jest jasne przy takim składzie. Ważne, czy kibice zrozumieją, że zespół szykuje się na fazę play-down - przestrzega Marek Cieślak.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty