Prezes i trener pełni optymizmu

W ostatnim czasie drużyna Intaru Lazur Ostrów zmaga się problemami kadrowymi. Ostrowianie w niedzielnym pojedynku z zespołem GTŻ-u Grudziądz wystartują bez Adriana Gomólskiego i Joonasa Kylmaekorpiego. Prezes Janusz Stefański i trener Jan Grabowski są jednak pewni, że ich drużyna zdoła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

- Problemy kadrowe nie mają żadnego znaczenia. Każdy pojedynek jest dla nas pojedynkiem o wszystko. Cały czas walczymy o pierwszą czwórkę a być może o coś więcej. Mamy szeroką ławkę rezerwowych i dlatego nie mam większego problemu, żeby wytypować skład na niedzielny mecz. Oczywiście, wielką stratą jest brak Adriana Gomólskiego, ale brak terminów sprawił, że jedziemy w niedzielę. Do samego meczu może się jeszcze wiele zmienić. Nadal nie wiemy co z Lukasem Drymlem, który jest poobijany. Wszystko wyjaśni się już w niedzielę - powiedział trener, Jan Grabowski.

Szkoleniowiec Intaru Lazur Ostrów nie kryje swojego zadowolenia, że do jazdy po kontuzji wraca Kanadyjczyk, Kyle Legault. - Na pewno nie biorę tego zawodnika pod uwagę na niedzielny mecz, ale nie ukrywam, że w przyszłości może pojawić się w naszym składzie. Warunkiem jest oczywiście dobra jazda - tłumaczy Grabowski.

Spotkania z zespołem GTŻ-u nie obawia się także Janusz Stefański, który wierzy w swoich zawodników. - Nie powiedziałbym, że obawiam się tego pojedynku. Na pewno szanuję każdego rywala, a tym bardziej GTŻ Grudziądz, który ma w tym sezonie swoje aspiracje. To zespół, który dysponuje wyrównanym składem i z tego powodu ta ekipa jest w stanie zagrozić każdemu. Nie ukrywam jednak, że wierzę w swoich zawodników. Wprawdzie wielu z nich nie startowało w naszych barwach zbyt często, ale proszę zauważyć, że ci żużlowcy bardzo dobrze prezentują się w innych ligach. Nie ma podstaw, żeby twierdzić, że tylko ściśle określone nazwiska są w stanie wygrywać mecze. W sporcie wielokrotnie okazywało się, że nie należy sugerować się tylko nazwiskiem. Najważniejsza jest aktualna dyspozycja, a jeżeli spojrzymy na to właśnie od tej strony, to myślę, że Mads Korneliussen w niczym nie ustępuje Joonasowi Kylmaekorpiemu. Można nawet powiedzieć, że w lidze angielskiej ten zawodnik jest o niebo lepszy od Fina. Korneliussen może także pochwalić się dobrymi wynikami w różnego rodzaju eliminacjach do rozgrywek światowych czy mistrzostwach swojego kraju. W pierwszych ośmiu pojedynkach przyzwyczailiśmy się trochę do sytuacji, że szkielet zespołu tworzą pewne nazwiska. Jednak moim zdaniem, taki zawodnik jak Mads Korneliussen jest w stanie z powodzeniem zastąpić innych naszych żużlowców - powiedział p.o. prezesa Klubu Motorowego.

Komentarze (1)
avatar
Łukasz Jankowiak
7.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moim zdaniem lewy nie musi narazie nigdzie odchodzić , on bardzo dobrze czuje się w Bayernie :) niech pogra jeszcze z rok w Bayernie :) :)