Nie zabijajmy czegoś co jest piękne - rozmowa z Piotrem Zieleśkiewiczem, mechanikiem Rory Schleina

Piotr Zieleśkiewicz już piąty rok z rzędu będzie zajmował się motocyklami Rory Schleina. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl mechanik Australijczyka zdradza cele na nadchodzący sezon, wyraża swoją opinię na temat nowego typu tłumików oraz mówi o pobycie w szpitalu Schleina tuż po Indywidualnych Mistrzostwach Australii.

Maciej Oszuścik: Czy w zbliżającym się sezonie będziesz kontynuował współpracę z Rory Schleinem?

Piotr Zieleśkiewicz: Tak. W kolejnym sezonie będziemy nadal razem współpracować, piąty rok z rzędu zresztą. W przyszłym tygodniu lecę do Anglii, by omówić szczegóły współpracy oraz przygotować motocykle. Później powrót do Polski, pierwsze treningi i sparingi, czyli jednym słowem praca. Mam nadzieję, że tak już będzie do końca kariery Schleina.

Czy w porównaniu z ubiegłym rokiem nastąpiły jakieś zmiany w teamie?

- Większych zmian nie było. Szukaliśmy mechanika na Anglię, ze względu na to, że nie miał tam nikogo przez jakiś czas. W pewnym momencie jednak wszystko stanęło w miejscu, gdyż pod znakiem zapytania stała przyszłość Coventry i Peterborough, gdzie ostatnio startował. Na dzień dzisiejszy wiadomo jednak, że Schlein wraz z Harrisem, który również się wahał, podpisali umowy w Manchesterze. Ta kwestia została rozwiązana i będziemy szukać mechanika prawdopodobnie z Polski, który zajmie się motocyklami Rory'ego w Anglii.

Co będzie należało do twoich obowiązków?

- Do moich obowiązków będzie należało przygotowanie sprzętu na ligę polską i duńską, gdzie mamy podpisany kontrakt na sześć spotkań. Czekamy także na okno transferowe w Szwecji, gdzie prawdopodobnie podpiszemy kontrakt. Jeżeli się uda, to być może w Niemczech też parafujemy umowę. Na moich barkach więc spocznie przygotowanie sprzętu na wyżej wymienione ligi oraz cała logistyka.

Piotr Zieleśkiewicz na motocyklu Rory Schleina

Rory Schlein zajął wysokie czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej IM Australii ze stratą zaledwie jednego punktu do drugiego miejsca. Czy śledziłeś te zawody?

- Mieliśmy cały czas kontakt ze sobą. Rozmawialiśmy na skype. Generalnie nie chodziło nam o konkretne pozycje, ale przede wszystkim, żeby się rozjeździć. Po zakończeniu sezonu w Polsce i w Anglii Rory nie siedział na motocyklu, gdyż wiadomo, że jak większość zawodników i każdy człowiek, który ciężko pracuje, chciał odpocząć i poświęcić się rodzinie. Właściwie to rzutem na taśmę dowiedział się, że musi wystartować w tych zawodach, które są powiązane z krajowymi eliminacjami do cyklu Grand Prix i oczywiście do startów w Drużynowym Pucharze Świata. Jeżeli by się nie pojawił w tych zawodach, to nie mógłby wziąć udziału w tych imprezach. Zabrakło jednego punktu do tego, by stanął na podium, ale co zrobić. Biorąc pod uwagę, że jest to jego pierwsze zetknięcie z motocyklem, to i tak jest dobrze. Chociaż po tych zawodach Rory wrócił strasznie osłabiony, jakaś infekcja wdała się w jego organizm i spędził tydzień w szpitalu pod kroplówką. W tym tygodniu jednak odbył pierwszy trening i zamierza nabierać sił.

Sezon 2011 zbliża się wielkimi krokami. Czy jesteście już przygotowani do nadchodzących rozgrywek?

- Po zakończeniu ubiegłego sezonu poleciałem do Anglii omówić różnego typu sprawy, które będą obowiązywały w przyszłym sezonie, czyli nowinki techniczne oraz tłumiki. Kilka rzeczy zostało zamówionych. Silniki będą robione u Flemminga Gravesena i Petera Jonesa. Praktycznie wszystko jest przygotowane i dopięte na ostatni guzik. Kwestia złożenia motocykli - dwa na Anglię i dwa na Polskę. Czekamy teraz tylko na zamówione rzeczy. Myślę, że jest to kwestia tygodnia, pierwsze treningi rozpoczniemy na początku marca.

Jakie jest twoje zdanie dotyczące nowych tłumików? Sporo jest oponentów...

- Ja powiem tak. Nie zabijajmy czegoś co jest piękne. Większość ludzi przychodzi na stadiony, by popatrzeć na walkę, posłuchać warkotu motocykli, czy nawdychać się metanolu. Te elementy towarzyszą sportowi żużlowemu już od wielu lat i z tym się kojarzy właśnie czarny sport. Jest to coś wspaniałego. Moim zdaniem te tłumiki nie powinny mieć racji bytu. Zapewne zostały one wymyślone przez ludzi w garniturach, którzy nie siedzieli na motocyklach, a jeżeli już siedzieli, to pozując do zdjęć w gazecie. Czytam wypowiedzi zawodników i działaczy na portalu SportoweFakty.pl i oczywiście je popieram. Prawdę mówiąc do tej pory nie wiadomo, czy te tłumiki będą. Wszystko pewnie rozstrzygnie się przed pierwszą rundą Grand Prix. Mam nadzieję i trzymam kciuki, żeby zawodnicy zbojkotowali te zawody i nie wyjechali. Różnie się jednak ludzie wypowiadają. Są tacy, którzy chwalą nowe tłumiki. Jeżeli jednak wejdą te tłumiki, to myślę, że będzie to najgorszy z sezonów, wtedy pewnie wszystkim zwolennikom nowych tłumików otworzą się oczy i w sezonie 2012 powrócimy do tych dotychczasowych.

Schlein zmienił klub w Polsce, po dwóch latach w Grudziądzu zdecydował się powrócić do klubu, w którym zaczynał swoją przygodę z polską ligą. Jak wspominacie współpracę z rybnickimi działaczami?

- To był pierwszy klub Schleina w Polsce. Miało to miejsce w 2007 roku. Generalnie wspomnienia są dobre. Tor w Rybniku jak najbardziej mu leży, o czym świadczą jego wyniki chociażby w ubiegłym roku. Właśnie w Rybniku rozpocząłem współpracę z tym zawodnikiem. Mamy doświadczenie związane z tym klubem i mam nadzieję, że znajomość tego toru przyniesie owoce. Wiadomo, że przez ten czas zmienił się tam zarząd. Są to nowi ludzie, z którymi nie mieliśmy styczności. Znam jedynie pana Darka Momota, z którym osobiście znałem się dużo wcześniej. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało.

"Pepe" podczas pracy przy motocyklu jeszcze w barwach GTŻ-u

Jak byś podsumował te dwa lata, które spędziliście w Grudziądzu?

- Dobrze wspominamy ten okres, bez przykrych historii, może poza tą nieszczęsną kradzieżą motocykli. Rory zawsze powtarzał, że kibice w Grudziądzu są wspaniali i miło wspomina ten czas. Opiekował się nim Piotr Ponikowski, który pomagał także Oliverowi Allenowi czy Davey'emu Wattowi. Zawsze jakoś starał się urozmaicić czas zawodnikom, zarówno przed zawodami, jak i po nich, czy w drodze na lotnisko. Były to w końcu dwa lata, więc coś można już na ten temat powiedzieć, jesteśmy bardzo zadowoleni.

Jakie są wasze główne cele w nadchodzącym sezonie?

- Stawiamy przede wszystkim na eliminacje do cyklu Grand Prix, ale czy uda się awansować, to czas pokaże. Po rozmowie z Rorym stwierdziliśmy, że priorytetem jest liga polska, gdzie chcemy robić jak najlepsze wyniki i dostać się wraz z rybnickim zespołem do pierwszej czwórki. Kolejnym celem jest start w Drużynowym Pucharze Świata, gdzie jest coraz ciaśniej. Jest dużo młodych utalentowanych zawodników w Australii, więc nie będzie to łatwe zadanie.

Komentarze (0)