Poprzedni rok dla gorzowskiej ekipy zakończył się nie najlepiej. Co prawda, drużyna Czesława Czernickiego zakończyła rok z bardzo korzystnym bilansem, jednak system play-off, w którym Stal nie czuje się pewnie, spowodował, iż gorzowianie odpadli z rywalizacji już w pierwszej rundzie, osiągając najgorszy bilans ze wszystkich sześciu ekip rywalizujących o medale mistrzostw Polski. W tym roku Czernicki liczy na brak zdarzeń losowych, które mogłyby wykluczyć z jazdy jego podstawowych zawodników. - Gdybym w poprzednim roku, mając Nickiego Pedersena i Pawła Zmarzlika na dwumecz z Falubazem, zdobył szóste miejsce, dałbym sobie spokój z pracą trenerską, ponieważ mam na tyle osobistej odwagi i zawsze stawiam nie tylko moim zawodnikom, ale i sobie, wysokie cele. Jeśli w nadchodzącym sezonie, przez cały rok będę miał do dyspozycji tą drużynę jaką skompletowaliśmy, myślę, że spokojnie stać nas na pierwszą czwórkę. Wielokrotnie zajmowałem miejsce w tym gronie i wiem, że wtedy nie ma faworytów, bo każdego stać na złoto. Zawodnicy zupełnie inaczej się wtedy czują, bo jeśli już mają miejsce w czwórce, spada z nich balast i jadą w wielkim komforcie psychicznym - powiedział.
Zawodnicy z Gorzowa odbywali intensywne i regularne treningi przez sześć dni w tygodniu. Jak sam szkoleniowiec Stali przyznał, były one o 25 proc. bardziej wymagające od ubiegłorocznych. Czernicki miał do dyspozycji jedynie zawodników młodzieżowych, bowiem reszta ekipy prowadzi indywidualny tok przygotowań. Intensywne treningi nie spowodowały jednak, że żużlowcy narzekają dziś na różnego rodzaju urazy. - Odpukać, przez cały okres przygotowawczy, poczynając od listopada, a na lutym kończąc, nie miałem żadnych problemów z zawodnikami natury zdrowotnej, czy też dyscyplinarnej. Wszyscy zawodnicy, którzy znajdują się w kadrze naszego zespołu, bardzo solidnie przepracowali okres zimowy. Mam tu na myśli również zawodników zagranicznych, których na bieżąco monitoruję, a bliższą okazję do rozmowy miałem z nimi w Danii, podczas halowego turnieju - oznajmił "CzeCze".
W treningach z resztą ekipy, już od ponad dwóch miesięcy, uczestniczy Paweł Zmarzlik, który w poprzednim roku doznał bardzo groźnej kontuzji, notując upadek w finale Srebrnego Kasku. Młody gorzowianin wykazał się jednak ogromną determinacją i bardzo szybko stanął na nogi, a już na początku tego roku bez większych problemów uczestniczył w większości treningów razem ze swoimi kolegami. - Paweł Zmarzlik z początku prowadził okres rehabilitacyjny, a następnie okres normalnego treningu i o miesiąc wyprzedził wstępne prognozy, bowiem do zajęć miał powrócić na początku lutego, a zrobił to miesiąc wcześniej - wytłumaczył trener Stali.
Starszy z braci Zmarzlików, mimo niemal stuprocentowego powrotu do pełni sił, nie pojechał jednak z Tomaszem Gollobem do Hiszpanii, gdzie najlepszy polski zawodnik odbywa treningi crossowe. Nie było to jednak skutkiem owej kontuzji. - Paweł nie pojechał do Hiszpanii z Tomkiem Gollobem, ponieważ przeszedł kompleksowe badania i otrzymał pozytywną opinię od naszego znakomitego lekarza, dr Andrzeja Wasilewskiego. Z tego miejsca jestem bardzo wdzięczny wszystkim osobom, które włączyły się w rehabilitację Pawła z takim samym zaangażowaniem jak on sam - uspokoił Czernicki.
- Sam zawodnik wykazał się nieprawdopodobną determinacją i chęcią powrotu do takiej samej formy, jaką dysponował przed feralnym upadkiem w finale Srebrnego Kasku - dodał.
Wszyscy młodzi zawodnicy Stali Gorzów posiadają swoje własne motory crossowe, które wielu z nich zakupiło dzięki gratyfikacjom otrzymanym za osiągnięcia na arenie juniorskiej w ubiegłym roku. Sroga zima spowodowała, że gorzowianie nie mieli jednak zbyt wielu okazji do treningów na nowo zakupionych motocyklach. - Jedyny niedosyt w przygotowaniach do sezonu pozostaje w treningach na crossie, bo odbyliśmy tylko dwa. Pod koniec obecnego tygodnia żużlowcy przejdą badania wydolnościowe i będzie to prawdopodobnie ostatni etap tych przygotowań. Teraz sposobimy się do wyjścia na tor. Razem z panem prezesem Komarnickim oraz ludźmi odpowiedzialnymi za modernizację stadionu żużlowego doszliśmy do wniosku, że już po niedzieli cały ciężki sprzęt zostanie zdjęty z toru, tak abyśmy mogli przygotować nawierzchnię do pierwszych w tym roku treningów - zapowiedział szkoleniowiec.
Co ciekawe, podopieczni Czesława Czernickiego, wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie wyjadą do Chorwacji, jak miało to miejsce przed rokiem. Nie oznacza to jednak, że gorzowianie ograniczą się do treningu na własnym torze. Pierwsze próbne okrążenia zawodnicy Stali będą kręcili na torach w Gnieźnie i Ostrowie. Całkiem możliwe, że do tych obiektów dołączy tor w Bydgoszczy. - Monitorując pogodę w Gorican i patrząc na to jak wyglądały treningi Unii Leszno w Chorwacji podjąłem decyzję, że zostajemy w Polsce. Poza tym w naszym kraju zanosi się na optymistyczne prognozy po tej srogiej zimie. Podczas gdy będziemy przygotowywać nasz tor do stanu używalności pierwsze treningi odbędziemy w Gnieźnie oraz w Ostrowie, za co bardzo dziękujemy działaczom - powiedział na zakończenie.