Nie widział na jedno oko. A i tak został mistrzem

Facebook / facebook.com/70lecieAviiSwidnik/ / Na zdjęciu: Jerzy Brendler
Facebook / facebook.com/70lecieAviiSwidnik/ / Na zdjęciu: Jerzy Brendler

Jerzy Brendler to jedna z legendarnych postaci pionierskich lat polskiego żużla. Choć nie widział na jedno oko, to odnosił sukcesy i to nie tylko w czarnym sporcie. Był mistrzem kraju w rajdach samochodowych. Swoich sił próbował też w boksie.

W tym artykule dowiesz się o:

Jerzy Brendler urodził się 13 marca 1918 roku w Łodzi i już jako dziecko zainteresował się sportem. Pierwsze kroki stawiał na basenie, zdobywając tytuły mistrza Polski juniorów na dystansach 100 i 200 metrów.

Niedługo potem zainteresował się boksem, do którego namówił go jego kolega, słynny polski pięściarz Henryk Chmielewski. W 1935 roku Brendler zdobył nawet tytuł mistrza okręgu w wadze muszej.

Brendler trenował także skoki do wody, hokej na lodzie i łyżwiarstwo. Jednak największą sławę zdobył jako żużlowiec i motocyklista. Jego pasja do motocykli rozpoczęła się w 1934 roku, kiedy ojciec kupił mu motocykl Ariel 300. Już w pierwszym lokalnym rajdzie motocyklowym odniósł zwycięstwo, co zapoczątkowało jego miłość do sportów motorowych.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz wciąż szuka trenera. Cieślak o potencjalnym powrocie

Do żużla trafił w wieku 32 lat, dołączając do Ogniwa Bytom, a później przeniósł się do Włókniarza Częstochowa, gdzie był jednym z liderów drużyny oraz trenerem. To pod jego okiem pierwsze kroki stawiał tragicznie zmarły Bronisław Idzikowski. Brendler, mimo że ścigał się bez jednego oka, odnosił sukcesy i budził szacunek wśród kolegów oraz kibiców.

- W Częstochowie, przy Olsztyńskiej, formował się żużel, a dziadek dbał, bym poznał nazwiska Mariana Kaznowskiego czy Jerzego Brendlera, legendarnego zawodnika i trenera, który ścigał się bez jednego oka i dosyć dobrze mu to wychodziło - opisywał w książce "Pół wieku na czarno" Marek Cieślak.

Po zakończeniu kariery żużlowej w 1956 roku Brendler skupił się na rajdach motocyklowych. Jako zawodnik fabryczny WSK Świdnik odnosił ogromne sukcesy, siedmiokrotnie zdobywając tytuł mistrza Polski w klasie 125ccm. Był także laureatem plebiscytu na najlepszego sportowca Lubelszczyzny w 1967 roku.

Brendler podchodził do swoich osiągnięć z humorem i dystansem. Twierdził, że nie był abstynentem ani nie unikał tytoniu, a mimo to potrafił rywalizować z zawodnikami znacznie młodszymi od siebie. Cechowała go niesamowita ambicja, upór i dążenie do doskonałości, które pozwoliły mu osiągać kolejne tytuły.

- Wszystko zawdzięczam ojcu. Był wymagający. Krzywił się momentalnie, gdy mi coś nie wychodziło. Ale jego reprymendy potrafiły mobilizować, zawierały sporą porcję zachęty i optymizmu. Mawiał - nie potrafisz, daj sobie spokój. Ale dopóki nie „załapałem” umiejętności – spokoju nie miałem - wspominał Brendler.

Kariera Brendlera zakończyła się w 1969 roku po wypadku podczas zawodów o mistrzostwo Polski w Gliwicach. Jego motocykl zatarł się w trakcie wyścigu, co doprowadziło do upadku. Choć udało mu się uniknąć uderzenia w drzewo, zderzył się z drewnianym parkanem, co spowodowało poważne obrażenia. Po rocznej rehabilitacji zdecydował o zakończeniu swojej bogatej kariery sportowej.

Jerzy Brendler, choć zmarł w 1985 roku po ciężkiej chorobie, pozostawił po sobie niezwykłe dziedzictwo. Był sportowcem wszechstronnym, którego osiągnięcia mogłyby inspirować kolejne pokolenia. Jego życie to historia pełna sukcesów, pasji i niezwykłej determinacji, które uczyniły go jedną z - niestety zapomnianych - legend polskiego sportu.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty