Alan Marcinkowski w sezonie 2010 miał być jednym z liderów Kolejarza Rawicz, jednak rzeczywistość okazała się okrutna i w przerwie zimowej wychowanek klubu z Zielonej Góry doznał dość nietypowej kontuzji jak na żużlowca przystało - kontuzji oka - Zimą miałem poważny wypadek. W warsztacie wybuchł akumulator i dostałem ołowiem w oko. Miałem ciężką operację, a później przez dwa miesiące leżałem w łóżku. Następnie pół roku przechodziłem rehabilitację oka. Nie mogłem się ruszać, podnosić ciężarów, zupełnie nic. Powoli wszystko wraca do normy i będę startował na żużlu - mówił wówczas Alan Marcinkowski.
- Alan otrzymał od lekarza zakaz treningów do końca kwietnia. Nie może się przeciążać. Będziemy musieli sobie radzić w najbliższych meczach bez tego zawodnika - ubolewał trener Henryk Jasek.
Kontuzja wyeliminowała Marcinkowskiego z żużla na pół roku, ale zawodnik startujący z "Niedźwiadkiem" na plastronie nie poddawał się i w kwietniu rozpoczął treningi. Początek sezonu w jego wykonaniu był bardzo dobry. Niektórzy bardzo się dziwili jak można po takiej przerwie wsiąść na motocykl i punktować na przyzwoitym poziomie - Wiem, że stać mnie na jeszcze lepszy występy. Szczerze, to nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze - mówił wtedy Alan Marcinkowski. Dla zielonogórzanina nie było żadnego problemu by po takim rozbracie z motocyklem trzymać gaz do samego końca - Jeżdżę już ładnych parę lat i jakoś nigdy nie było dla mnie znaczenia, czy nie jeżdżę pół roku, czy po przerwie zimowej. Zawsze trening i pełen gaz. Parę kółek musiałem tylko przejechać żeby mięśnie zaczęły pracować.
Po kapitalnych występach na torach drugiej ligi przyszedł kryzys i sympatyczny zawodnik nie mógł pobić bariery sześciu punktów w spotkaniach ligowych - Przez kontuzję oka nie jeździłem przez pół roku. W maju pierwszy trening i od razu zawody. Wszystko dobrze szło, ale w ostatnich czterech meczach nie mogę pobić bariery sześciu punktów. Nie wiem co się stało. Męczę trzy silniki na treningach w Rawiczu i Zielonej Górze w miarę dobrze to wychodzi, ale jak przychodzą zawody to coś się dzieje.
Były zawodnik drużyn z Zielonej Góry i Torunia zdecydował się pozostać w Kolejarzu Rawicz na 2011 rok. Będzie to już trzeci sezon spędzony w Rawiczu. Co zdecydowało, że zawodnik parafował umowę w klubie z południowej Wielkopolski? - Na pewno decydowała atmosfera, jaka panuje w klubie. Bardzo dobrze dogaduję się z chłopakami, rozmawiamy dużo, opowiadamy sobie różne rzeczy, śmiejemy się. Bardzo dobrze dogaduję się również z prezesem, który jest wspaniałym człowiekiem. Współpracuje nam się bardzo dobrze. Podobnie rzecz wygląda jeżeli chodzi o trenera. Mamy wspólne tematy i dobrze się dogadujemy. Na mojej decyzji zaważyła na pewno ta atmosfera i mam nadzieję, że będzie to dobry wybór.
Czy Alan Marcinkowski będzie jednym z liderów drużyny dowodzonej przez Piotra Żyto w sezonie 2011?
Zobacz również:
Nadzieja Stokłosa Polonii Piła: Mariusz Franków
Nadzieja KSM Krosno: Borys Miturski
Nadzieja Kaskadu Równe: Aleksandr Borodaj
Nadzieja PSŻ Lechma Poznań: Krzysztof Słaboń
Nadzieja Speedway Wandy Kraków: Patryk Pawlaszczyk
Nadzieja Startu Gniezno: Scott Nicholls
Nadzieja Kolejarza Opole: Michał Mitko
Nadzieja Speedway Miszkolc: Siemen Własow
Nadzieja GTŻ-u Grudziądz: Andriej Kudriaszow
Nadzieja KS ROW Rybnik: Ronnie Jamroży