Cztery lata wspomnień - rozmowa z Rafałem Trojanowskim, zawodnikiem Orła Łódź

Po czterech latach spędzonych w Poznaniu, Rafał Trojanowski postanowił zmienić barwy klubowe i przenieść się do ekipy Orła Łódź. Jak jednak podkreśla, PSŻ będzie mu zawsze bliski, a podczas tegorocznego spotkania na Golęcinie serce zabije mu nieco mocniej.

Po czterech latach w Poznaniu, przyszedł czas na zmianę i przeprowadzkę do Łodzi. Dlaczego do tego doszło?

- Myślę, że o wszystkim zadecydował poprzedni sezon, który był dla mnie jednym ze słabszych. Trzeba jednak podkreślić, że spędziłem w Poznaniu cztery bardzo fajne lata, z których zostanie na pewno wiele miłych wspomnień. Wprawdzie w ubiegłym roku klimat nieco się pogorszył i atmosfera nie była już taka jak wcześniej, jednak całościowa ocena musi być pozytywna. Na pewno moje wyniki też nie były najlepsze. Ten rok był dla mnie naprawdę ciężki. Towarzyszyło mi zbyt wiele problemów, w tym finansowe.

A był temat pozostania w Poznaniu na kolejny rok?

- Nie, po sezonie definitywnie powiedziałem, że będę zmieniać barwy klubowe. Myślę, że to był właściwy moment dla obu zainteresowanych stron, czyli mnie i działaczy klubu z Poznania. Wydaje mi się, że sternicy klubu także mieli ochotę na odświeżenie swojego zespołu. To chyba był też dla nich ten moment, w którym powinny pojawić się nowe twarze. Spędziłem tam cztery świetne sezony i myślę, że był to czas odpowiedni i wystarczający.

Sentyment na pewno pozostanie. Czy zabije panu mocniej serce, kiedy przyjedzie z Orłem Łódź na poznański Golęcin?

- Na pewno będzie to kolejne takie spotkanie, które potraktuję wyjątkowo. Wcześniej, kiedy startowałem w Poznaniu, miałem okazję do rywalizacji przeciwko drużynie z Rzeszowa. Wydaje mi się, że teraz będą mi towarzyszyć podobne i równie szczególne uczucia. Pewnie jednak spotkania z Rzeszowem były czymś najbardziej szczególnym. Jazda na torze, gdzie się wychowałem, przeciwko kolegom, wzbudza wyjątkowe emocje. W Poznaniu będzie nieco inaczej, ale także bardzo szczególnie. Mam tam przecież bardzo wielu przyjaciół i znajomych, a także - mam nadzieję - w dalszym ciągu wielu kibiców. Bardzo chętnie przyjadę do Poznania i obym zaprezentował się z jak najlepszej strony. Na Golęcinie zawsze czułem się wyjątkowo. Uważam, że jest to najpiękniej położony stadion w Polsce. Chętnie pojawię się na miejscu wcześniej, żeby porozmawiać i pobyć ze swoimi znajomymi czy kibicami. W tym momencie chciałbym także bardzo gorąco pozdrowić wszystkich moich kibiców, szczególnie z Rzeszowa Poznania i Krosna. Chciałbym podziękować również firmom, które mi nadal pomagają: Polkemic , Wodrol , Hen-Mar.

A na co będzie stać pana nowy zespół?

- Na pewno nie musimy martwić się o utrzymanie. Przy obecnym regulaminie rozgrywek raczej nie ma takiej potrzeby. Drużyna, która pojedzie w barażach, powinna bez większych problemów poradzić sobie z drugoligowcem. Wszystko będzie rozbijać się o pierwszą czwórkę. Jeżeli spojrzy się na nazwiska w naszym zespole, to na pewno nie należymy do faworytów. Czeka nas ciężkie zadanie, ponieważ wszystkie zespoły są bardzo mocne. Nie ma już ekip odstających, którą w ubiegłym sezonie była drużyna z Miszkolca. Zadanie jest o tyle trudne, że takie ekipy jak Bydgoszcz, Gdańsk, Grudziądz czy Gniezno mają szczególnie silne składy, ale na szczęście w sporcie nazwiska nie wygrywają.

Ale na pewno liczycie na niespodziankę.

- Dokładnie tak, Orzeł Łódź to nowa drużyna, więc dla niektórych pierwszoligowców też nowy tor w Łodzi. Wierzę, że to będzie nasz duży atut. Nasza drużyna składa się głownie z Polaków, więc na pewno stworzymy zgraną ekipę. Liczymy na niespodziankę. Chyba nie muszę mówić, że tak bywało już wiele razy. Niżej notowane zespoły potrafią czasami pozytywnie zaskoczyć i oby tak było z nami. Przede wszystkim zależy nam na tym, żeby przychodziło jak najwięcej kibiców. My zrobimy wszystko, żeby ze stadionu wychodzili zadowoleni.

Ostatnio tematem numer jeden w środowisku żużlowym było zamieszanie z tłumikami. Ostatecznie w Polsce będziecie korzystać z tych starych. Spadł panu kamień z serca?

- Na pewno tak. Byłem zresztą na to przygotowany, ponieważ miałem pewne informacje, jak mogą potoczyć się te kluczowe rozmowy. Ostatecznie stało się dobrze. Wydaje mi się, że całe zamieszanie było niepotrzebne. Po tamtym sezonie ta sprawa powinna być rozwiązana raz a dobrze, ponieważ już wtedy zawodnicy protestowali i sprzeciwiali się wprowadzeniu tego rozwiązania. Dlaczego znowu wszystko zaczęło się od nowa? Trudno mi powiedzieć. To dziwna sytuacja, bo jakiejś szczególnej presji i nacisku na zredukowanie hałasu ze strony Unii Europejskiej chyba nie było, zresztą są głośniejsze sporty niż żużel. To pewnie jednak nie koniec zamieszania. Jestem ciekaw, jak to będzie wyglądać dalej.

Ma pan pewnie na myśli ligi zagraniczne a także Grand Prix i Drużynowy Puchar Świata.

- Dokładnie tak. Szwecja zamierza korzystać z nowych tłumików i to na pewno nie będzie korzystne rozwiązanie dla polskich żużlowców, którzy będą tam startować. Zamieszanie szykuje się pewnie także tam, gdzie rywalizować będą najlepsi w więc w Grand Prix i Drużynowym Pucharze Świata. Być może, kiedy skończył się ubiegły sezon, zawodnicy powinni jasno zadeklarować, że jazdy na nowych tłumikach nie będzie i wtedy byłoby po problemie. Poza tym, na stare tłumiki kończy się homologacja i jestem ciekaw, jak ta sprawa zostanie rozwiązana przez władze. Cieszmy się jednak z tego, co udało się osiągnąć do tej pory.

Komentarze (0)