Zrzuciłem bardzo dużo kilogramów, ale to jeszcze nie koniec - rozmowa z Pawłem Hlibem, zawodnikiem Lotosu Wybrzeże

Sporo wyszczuplony Paweł Hlib zaprezentował się kibicom podczas pierwszego treningu punktowanego Lotosu Wybrzeże i od razu było widać efekt w postaci bardzo skutecznej jazdy. Zawodnik podkreśla jednak, że najważniejsza dla niego będzie postawa podczas sezonu.

Michał Gałęzewski: Jak się czułeś na pierwszych treningach na gdańskim torze po przerwie zimowej?

Paweł Hlib: Jeżdżę tutaj już drugi rok i często mamy trochę inną nawierzchnię. Taka jaka była podczas treningu punktowanego z Toruniem jak najbardziej mi odpowiada i chciałbym, aby właśnie taka była zawsze.

W jednym z biegów przez trzy okrążenia atakowałeś Mateja Kusa i w końcu udało się go wyprzedzić. Jak to zrobiłeś?

- Po prostu go zmęczyłem i nie wiedział gdzie jechać. W końcu pojechał do krawędzi, ja "bujnąłem" się szerzej, gdzie było bardziej odsypane i go wyprzedziłem.

Jak oceniasz swoje przygotowania zimowe? Mocno pracowałeś?

- (śmiech, dop. red.) Co tu dużo powiedzieć... Robiłem wszystko, aby ten sezon był dla mnie bardzo dobry. Zrzuciłem bardzo dużo kilogramów, ale to jeszcze nie koniec. Czuję się lepiej, motor jedzie, ja jadę i tak powinno to wyglądać.

Efektowna jazda Pawła Hliba

Przez to pozbycie się kilogramów nie masz jakichś problemów z siłą?

- Nie, ja wsiadam na crossówkę i jeżdżę na niej non stop 40-50 minut, więc siły mi nie brakuje. Mówiąc szczerze, nie czuję, że używam siły podczas biegów... Tak jakbym jej wcale nie używał. Równie dobrze mogę jechać jedną ręką (śmiech, dop. red.).

Będzie to lepszy sezon od poprzedniego?

- Wolę nie myśleć o tym, tylko skupić się na tym co robię, aby podczas sezonu było wszystko poprawnie, bo zaprzątanie sobie głowy tym co będzie później w niczym nie pomaga. Życie mnie nauczyło, że trzeba robić swoje, bo w sporcie nic nie jest łatwe i możliwe do przewidzenia. W ubiegłym sezonie miałem dobry początek, a później "balony pękły" i było widać tego konsekwencje. Na pewno nie będzie powtórki z tamtego sezonu bo chcę, żeby ten był o wiele lepszy.

Mimo wszystko można powiedzieć, że twój poprzedni sezon względem jeszcze wcześniejszych był w jakiś sposób przełomowy, bo regularnie jeździłeś...

- Bardzo dużo wpływu na moją postawę miały złe dni, które mnie spotkały i przede wszystkim waga. To się jednak nie wzięło znikąd. Szczególnie ciężko było w momentach gdy nie było środków, aby wsadzić je w sprzęt i przychodziły w głowie momenty załamania. Ja tym żyję i gdy w żużlu się nie klei, to i na co dzień się nie klei. Nie chciałem w żaden sposób odpuszczać na torze i nie odpuszczałem, jednak same przygotowania w tygodniu były bardzo słabo przeze mnie zorganizowane.

Czujesz teraz lepszy komfort psychiczny?

- Ja będę czuł większy komfort psychiczny, jak awansujemy do Ekstraligi. Teraz jest ok, a jutro może być... gorzej. Nic nie wiadomo.

Jak przedstawia się twoja sytuacja sprzętowa?

- Motory już są, czekam jeszcze na silniki, bo na tą chwilę mam jeden, ale kolejne są już gotowe do odebrania i na rewanż w Toruniu będą gotowe. Byleby tylko w sezonie było za co jeździć, bo to jest najważniejsze.

Paweł Hlib podczas sparingu z Unibaxem

Już u progu sezonu pojedziecie bez Darcy'ego Warda. Będzie wam dużo ciężej?

- Przewiduję to tak - start i w lewo. Czy będzie Darcy, czy nie - musimy robić swoją robotę. Każdy z przeciwników tu przyjeżdża, aby wygrywać biegi i mamy tego pełną świadomość.

Dwa pierwsze mecze będziecie mieli bardzo ważne, gdyż pierwszy jedziecie z również aspirującym o wyższe cele Startem, natomiast drugi w Grudziądzu, gdzie na meczach z Wybrzeżem jest atmosfera derbowa...

- Ja wiem, że Gdańsk i Grudziądz postrzegają siebie jak Gorzów i Zielona Góra i mi się to podoba, bo lubię atmosferę derbową... Lubię, gdy jest trochę ostrzej, bo może mam taki charakter (śmiech, dop. red.). Musimy zrobić po prostu swoją robotę, wozić po dziesięć punktów w meczu i tyle. Czas pokaże jak będzie.

Komentarze (0)