Groźny wypadek na treningu w Opolu

Już u progu sezonu pech prześladuje Kolejarza Opole. Podczas środowego treningu bardzo groźnie wyglądający upadek zanotowali Łukasz Bojarski i Nikita Parfienow, który przymierzany jest do startów w opolskim klubie. Obaj trafili do szpitala.

Do upadku doszło na jednym z łuków, gdy obaj zawodnicy w ferworze walki szczepili się motocyklami i z impetem uderzyli w bandę. O ogromnym szczęściu może mówić Bojarski, który z wypadku wyszedł niemal bez szwanku. Gorzej sytuacja wygląda z Parfienowem. - Nie wyglądało to za wesoło. To jednak wkalkulowane w ten sport. Obaj zawodnicy nie odpuścili i w ferworze walki szczepili się motocyklami na wejściu w łuk. Na całe szczęście Bojarski jest tylko poobijany i ma stłuczone lewe kolano. Czeka go tydzień przerwy w treningach. U Nikity stwierdzono natomiast złamanie kości udowej. To uraz podobny do tego, jaki doznał Grzesiek Zengota. Właśnie przygotowywany jest do zabiegu w jednym z opolskich szpitali. Na całe szczęście nie stwierdzono u niego żadnych urazów wewnętrznych. Kręgosłup jest także cały. Jego przerwa w startach potrwa około sześciu lub siedmiu miesięcy. Mogę zapewnić, że na pewno otoczymy go fachową opieką - przekazał nam szkoleniowiec Kolejarza, Andrzej Maroszek.

Maroszek nie przesądza winy żadnego z zawodników. Jego zdaniem, do tej sytuacji mogło nie dojść. - Nie przesądzałbym winy Łukasza w całym tym zajściu. Myślę, że wina leży po obu stronach. Taki jest żużel i takie sytuację się zdarzają. Łukasz wchodził pod Parfienowa, który zamiast wynieść się szerzej pojechał przy krawężniku. Bojarski uderzył swoim przednim kołem w tylnie Rosjanina i obaj szczepili się motocyklami - opisuje Maroszek.

Wyjazd Bojarskiego na czwartkowy trening punktowany do Pragi jest zatem wykluczony. Szkoleniowiec Kolejarza musiał jednak strofować wychowanka Włókniarza Częstochowa, który mimo wypadku wyraził gotowość startu w stolicy Czech. - Rozmawiałem z nim dosłownie przed chwilą i stwierdził, że gdyby nie zniszczony sprzęt, to pojechałby do Pragi. Łukasz musi jednak odpocząć i o wyjeździe na tor przez najbliższy tydzień w jego przypadku nie ma mowy. Wiadomo, że na razie działa adrenalina. Zobaczymy, jak będzie czuł się w następnych dniach. Mam nadzieję, że limit pecha w tym sezonie już wyczerpaliśmy - dodaje opiekun opolskiej ekipy.

Młody Rosjanin pozostaje natomiast bez przynależności klubowej w naszym kraju. W Opolu pojawił się jeszcze w zeszłym sezonie u boku Igora Kononowa i wystąpił nawet w jednym z turniejów towarzyskich. 20-latek znajdował się w kręgu zainteresowań opolskich działaczy.

Źródło artykułu: