Nasz najlepszy żużlowiec nie jest zadowolony ze swojego ostatniego występu. Ale jak twierdzi na swojej stronie internetowej, spory wpływ na taką postawę miał fatalny stan nawierzchni, na której zawodnicy bardziej walczyli z torem, niż o punkty do klasyfikacji generalnej. - Tor w Cardiff był niebezpieczny i trzeba się zastanowić nad tym, czy jest sens dalej robić takie niebezpieczne widowiska. My chcemy się ścigać i walczyć na torze, a nie z torem. Podczas tych zawodów zastanawialiśmy się, jak bezpiecznie pokonywać łuki, żeby nie zrobić sobie i kolegom krzywdy - dodaje lider naszej reprezentacji.
Sporo kontrowersji podczas sobotniego Grand Prix wzbudziła osoba Marka Wojaczka. Polski sędzia podejmował bardzo kontrowersyjne decyzje, jak chociażby w jednym z półfinałów, kiedy po starciu w pierwszym łuku wykluczył Bjarne Pedersena. Lider gorzowskiej Stali nie pozostawia suchej nitki na naszym arbitrze. - Co do decyzji sędziego w tym turnieju, to szkoda słów, bo wszyscy widzieli jak było. Cieszę się, że te decyzje nie dotyczyły mojej osoby i współczuję Leigh i Bjarne - ocenia Gollob na swojej stronie internetowej.
Lider gorzowskiej Stali przyznaje, że zabrakło mu trochę szczęścia, aby zapewnić sobie awans do półfinału. Tak się nie stało, bowiem jeden z silników uległ awarii i Tomasz nie mógł podjąć równorzędnej walki ze swoimi rywalami. - Przy odrobinie szczęścia mogłem zajść do półfinałów, ale mój silnik zaczął przerywać i musiałem zjechać z toru - zakończył Gollob.