- Powinniśmy się zjednoczyć i do końca walczyć o swoje. Szkoda, że większość zawodników myśli przede wszystkim o sobie i o swoich pieniądzach. Dla mnie w żużlu hałas od zawsze był priorytetem. Przypuszczam, że gdyby nie to, to na żużel nawet bym nie chodził. Jestem pewien, że zarabiając tylko w Polsce zawodników spokojnie byłoby stać na utrzymanie siebie i swoich rodzin. Dla mnie to jest pazerność. Wiem, że narażę się wielu kolegom z toru, ale jeśli powiedziało się "a" to należało powiedzieć "b". Trzeba stać za swoimi przekonaniami. I dlatego właśnie bardzo szanuję Janusza Kołodzieja, który jest konsekwentny w tym, co robi - twierdzi oburzony decyzją kolegów zawodnik Lotosu Wybrzeża Gdańsk.
Wychowanek gorzowskiej Stali zarzuca kolegom z toru, że ośmieszyli środowisko żużlowe i twierdzi, że tylko kibice są jeszcze w stanie wpłynąć na całą sprawę. - Tomek Gollob został mistrzem świata i od razu zaczął pojawiać się w mediach promując żużel jako sport dla facetów z jajami. A kogo my teraz z siebie zrobiliśmy? Głupków. Cała nadzieja w kibicach. Oczywiście nie namawiam nikogo do obrażania się na żużel, ale może to właśnie fani wjadą zawodnikom na ambicję.
Na nowych tłumikach żużlowcy startują już w Anglii, gdzie jak na razie, nie sprawiają one wielkich problemów. Zdaniem Pawła Hliba żużel w Anglii i w Polsce to zupełnie inne historie. - Widziałem nowe tłumiki w akcji wystarczająco dużo razy. Widziałem jak zachowują się motory. Problem polega na tym, że jeżeli zawodnika "pociągnie" na łuku to brakuje mocy żeby uratować się przed wklejeniem w bandę. W Anglii dają radę? To zupełnie inna bajka. Dla mnie osobiście żużel w Anglii jest nudny. Brakuje tam szybkości, jest prawie jak na minitorach. Miałem okazję startować tam i po kilku próbach pomimo zainteresowań działaczy z Coventry powiedziałem "dziękuję, nie bawi mnie to".