Po takim meczu, jakiego kibice byli świadkami w niedzielę w Gdańsku, trener przegranej drużyny nie może być zadowolony z wyniku. Stanisław Chomski nie załamuje jednak mimo wszystko rąk. - Na jednym spotkaniu się nie kończy. Przegraliśmy sporo, nie nawiązaliśmy walki, ale przegraliśmy też z torem - zauważył Chomski, po czym dodał. - Przez cały okres przygotowawczy sparingi były rozgrywane na mokrym torze, aż w końcu przyszła ciepła, słoneczna pogoda, która musiała w końcu przyjść i warunki się bardzo zmieniały - powiedział szkoleniowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Faktycznie, w Gdańsku przez ostatni tydzień były tylko przebłyski słońca, padał deszcz i było około 10 stopni Celsjusza mniej, niż w niedzielę.
Chomski żałuje postawy swojego zespołu na początku spotkania, gdy jego podopieczni tracili pozycje na dystansie. - Szkoda początku spotkania, bo trzy z czterech wyścigów były bardzo korzystne, nawet dwa razy prowadziliśmy po 5:1, ale wynikły dziecięce błędy i brak zrozumienia między zawodnikami, a także brak czucia dystansu. Kluczowy był przede wszystkim początek spotkania, który mogliśmy rozstrzygnąć na własną korzyść. Zabrakło determinacji, a także równej formy - przyznał Stanisław Chomski. - Trochę biegów zawalił Max, również Hlib dostroił się do reszty zespołu pod koniec spotkania. Nie udało nam się wszystkiego przetestować, bo takich warunków na torze ze względu na pogodę jeszcze nie było - powiedział jeszcze raz szkoleniowiec czerwono-biało-niebieskich.
Ani jednego rywala podczas meczu nie pokonali Dawid Stachyra i Renat Gafurow. - Nie zawsze najnowszy sprzęt dobrze jedzie. Nie pokonali żadnych rywali - byli słabsi. Obawy są zawsze, dopiero zaczął się sezon, ale nie możemy nastroić się minorowo, bo wtedy trzeba byłoby zamknąć stadion i skończyć to wszystko. W sporcie ktoś wygrywa i ktoś przegrywa, szkoda tylko że w takim stylu. Upadki też nie brały się z powietrza - przyznał szczery trener, który jest zadowolony z dwójki swoich zawodników - Magnusa Zetterstroema i Pawła Hliba. - Reszty nie chcę za bardzo komentować, bo wpływ mogła mieć jakaś niepewność, czy brak czucia. Gafurow jest doświadczonym zawodnikiem, a o klasie żużlowca świadczy umiejętność wyciągania wniosków z niepowodzeń - wypowiedział się zatroskany trener.
Już w najbliższą niedzielę szansa na rehabilitacje. Gdańszczanie - zapewne jak zawsze przy sporym akompaniamencie własnych kibiców - pojadą w Grudziądzu. - Chcemy odwrócić minorowe nastroje, które nastały w głowach kibiców. Zmiany będą, ale chcę aby zawodnicy dowiadywali się o nich bezpośrednio ode mnie, a nie za pośrednictwem mediów. Będziemy przygotowywać się u nas, bo mamy tutaj bardzo dobre warunku. Mamy długie proste, ubijemy tor i będziemy próbować - zakończył trener w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.