- O meczu mogę powiedzieć tylko tyle, że nawet gdybym chciał, to nie mogę nikogo za ten mecz wyróżnić. To były traumatyczne zawody w wykonaniu mojej drużyny. Najgorszym zawodnikiem był Hans Andersen. Myślę, że czeka mnie poważna rozmowa z tym zawodnikiem. Najpierw musi to jednak zrobić trener. Zawodnik, który ma 30 lat i był czwarty na świecie, nie może przegrywać biegów w sposób tak żenujący. Nie mogę zrobić nic innego, jak przeprosić naszych kibiców za ten mecz - ocenił mecz w wykonaniu swoich zawodników Władysław Komarnicki.
Prezes Caelum Stali Gorzów ma zastrzeżenia do jazdy juniorów i postawy sztabu szkoleniowego. - Ten mecz to porażka obozu szkoleniowego jeżeli chodzi o juniorów. To jest porażka przede wszystkim trenerska. A już nie zdążenie na start Pawła Zmarzlika świadczy o nieporozumieniu pomiędzy obozem szkoleniowym a zawodnikiem. Traktuję to jako totalną wpadkę. Myślę, że juniorzy, którzy we dwójkę w całym spotkaniu zdobywają jeden punkt, wymagają starannej rozmowy ze sztabem szkoleniowym, którą mam nadzieję, że przeprowadzono - wyjaśnił Komarnicki.
PGE Marma Rzeszów przystąpiła do meczu z Caelum Stalą Gorzów bez Lee Richardsona. Mimo to od początku kontrolowała przebieg wydarzeń na torze i jej zwycięstwo nawet przez moment nie było zagrożone. Rzeszowianie tego dnia byli tak mocni, czy to gorzowianie pojechali wyjątkowo słabo? - Tego dnia Gorzów był wyjątkowo słaby. Nie oszukujmy się. Rzeszów to drużyna pierwszoligowa, która całkiem zasłużenie znalazła się w Ekstralidze. Skład został uzupełniony jednak tylko Jasonem Crumpem. Australijczyk okazał się liderem z prawdziwego zdarzenia. Ale podtrzymuję zdanie, że to nie oni byli tego dnia tak mocni. To my byliśmy bardzo słabi - dodał Komarnicki.
Tomasz Gollob w minionym sezonie w żadnym biegu nie przyjechał na końcu stawki. W Rzeszowie przytrafiło mu się to dwa razy. Czy postawa lidera Stali niepokoi prezesa? - Bardzo mnie to niepokoi, ale znam Tomka. Jestem przekonany, że to chwilowa niedyspozycja. Już w Gorzowie w niedzielę powinien pojechać na swoim normalnym poziomie - zakończył Władysław Komarnicki.