Zespół z Peterborough początkowo miał nie brać udziału w tegorocznych rozgrywkach najwyższej klasy w Wielkiej Brytanii. Ostatecznie jednak władze Panter doszły do porozumienia z BSPA i mogły skupić się na pozyskiwaniu zawodników. - To była dla nich straszna zima, nie wiedzieli czy będą mogli startować w lidze - powiedział Pdersen. - W pewnym sensie było to jednak szczęśliwe dla mnie. Gdyby od początku było wszystko wiadome, to najprawdopodobniej nie zdecydowałbym się na ten krok. Kiedy Kenneth Bjerre odszedł do King's Lynn pomyślałem, że jest szansa na powrót do klubu, w którym podpisałem kontrakt 17 lat temu - dodał.
Duńczyk podkreślił, że świetnie czuje się w zespole Panter. - Czułem się tutaj jak w domu i dlatego chciałem powrócić, kiedy tylko porozmawiałem z Trevorem Swalsem. Jestem zadowolony i chcę pomóc zespołowi w osiągnięciu dobrego wyniku. Zawsze miałem tutaj dużo fanów, nawet gdy nie startowałem w Peterborough. Wszystko zaczęło się jeszcze gdy jeździł mój brat, a ja to kontynuuję.
W czwartkowym meczu towarzyskim ze Swindon Robins były mistrz świata wywalczył 12 punktów i bonus. Zawodnik podkreślił, że jest w bardzo dobrej formie. - Jestem w wysokiej dyspozycji i nigdy nie czułem się lepiej w swoim ciele. Zawsze po jeździe tutaj byłem trochę zmęczony, ponieważ trzeba trzymać pełen gaz przez cztery okrążenia i nie ma prostych, na których można odpocząć. W zawodach testowałem dwa motocykle. Jeden spisywał się fatalnie, a drugi bardzo dobrze - zdradził uczestnik cyklu Grand Prix.
W zespole Panter obok Pedersena występować będą m.in. Krzysztof Buczkowski, Kacper Gomólski oraz Norbert Kościuch.