Mariusz Puszakowski: Musimy wszystko tak dograć, aby tor był pod nas, a nie dla przeciwnika

W niedzielnym spotkaniu pierwszej kolejki rozgrywek drugiej ligi omal nie doszło do sensacji. Lubelski Węgiel KMŻ dopiero w ostatnim wyścigu zapewnił sobie zwycięstwo w meczu z Kaskadem Równe.

Wielu zawodników gospodarzy miało pretensje o przygotowanie toru na ten pojedynek. Na początku zawodów sprzyjał on żużlowcom ukraińskiej ekipy. - Zgadza się. Powiem szczerze, że tor był przygotowany perfekcyjnie i dlatego nie brakowało walki. W czwartek jednak trenowaliśmy na innym torze i gdy przyjechałem na mecz byłem zaskoczony. Silniki były inaczej ustawione i trzeba było trochę przy nich pokręcić. Na szczęście w końcówce jakoś się udało. Nie możemy oczywiście popadać w euforię. Nie były to rewelacyjne zawody w naszym wykonaniu, ale ważne, że wygraliśmy. Mecz dał nam także dużo do myślenia - powiedział Mariusz Puszakowski w wywiadzie udzielonym Kurierowi Lubelskiemu.

Przed kolejnym meczem zawodnicy Lubelskiego Węgla KMŻ będą chcieli uzgodnić przygotowanie nawierzchni. - Zobaczymy, trzeba usiąść na spokojnie i pogadać. Wszyscy jesteśmy z innych miast, więc trudno o jednakowe zdanie. Musimy o tym pogadać i wszystko tak dograć, aby tor był pod nas, a nie dla przeciwnika - stwierdził Puzon.

W meczu z Kaskadem tylko wychowanek toruńskiego Apatora ubrany był w kevlar. Pozostali żużlowcy Koziołków posiadali klubowe dresy. - Na następne zawody już wszyscy będą mieli kevlary. Te stroje się nie sprawdziły. Rozmawiałem o tym z Proctorem, Aspgren również ma już rozdarty po upadku. Ja zamówiłem kevlar już w grudniu, a czekałem tylko na projekt. Gdy poszedł do uszycia, odebrałem go na początku stycznia. Pozostałem przy kevlarze, bo wyglądem się nie różni, a czułem się lepiej - przyznał Puszakowski.

Źródło: Kurier Lubelski.

Komentarze (0)