Zenon Plech zwraca uwagę na złe przygotowanie toru w Lesznie. Nasz ekspert bardzo krytycznie ocenia też pracę sędziów żużlowych. - Nie chciałbym, żeby kluby przygotowywały tory, na których nie wszystkich stać na piękną jazdę. Uważam, że Unia Leszno dostała za małą karę za tor jaki był podczas meczu z PGE Marmą Rzeszów. Takie przygotowanie nawierzchni zabija tą dyscyplinę. Uważam, że czas zająć się też sędziami. Arbiter dopuszczając tor do zawodów nie ryzykuje nic, bo przecież nigdy nie siedział nawet na motocyklu, nie wie jakie zawodnik ponosi ryzyko. Wiadomo przecież, że żużlowcy chcąc wygrywać muszą jechać na granicy ryzyka. Chciałbym, żeby częściej odbywały się spotkania sędziów z zawodnikami. Arbitrom powinno zależeć na tym, żeby jak najwięcej się uczyć. Mogę śmiało powiedzieć, że sędziowie zachowują się jak święte krowy, uważają się za nieomylnych. Kiedy współpracowałem z telewizją bywało tak, że arbitrom nawet nie chciało się pofatygować, żeby zobaczyć powtórkę na zapisie wideo - mówił w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Zdaniem Zenona Plecha żużlowe władze nie powinny być pobłażliwe dla organizatorów, którzy przygotowują niebezpieczne tory. - Pamiętam jak świętej pamięci Roman Chaładze podjął kiedyś decyzję o odwołaniu zawodów i walkowerze. Z tego co pamiętam taka sytuacja miała miejsce tylko raz w historii naszego żużla. Ciągle powtarzamy sobie, że speedway powinien być sportem widowiskowym. Priorytetem ma być dobra zabawa dla widzów. W żużlu ma być walka i mijanki. Zawsze podkreślam, że mamy znakomitych zawodników, do których działacze nie zawsze dopasowują się poziomem. Nie są nam potrzebni kolejni żużlowcy - kaleki. Nie wiem jak to się stało, że w Lesznie był tak fatalny tor. Nie sądzę, żeby Józef Dworakowski miał na to wpływ. Przecież wiadomo, że wiosną woda nie odparuje z toru tak szybko jakby to miało miejsce w czasie lipcowych upałów. Gospodarze nie powinni się w ten sposób tłumaczyć. Jeden walkower ostudziłby zapędy innych klubów - uważa nasz ekspert.