Marian Wardzała: To wszystko nie jest jeszcze scementowane

Tauron Azoty Tarnów po dwóch pierwszych ligowych spotkaniach miał zero punktów na koncie. Tarnowianie mieli nadzieję, że przełamią złą passę i urwą punkty Włókniarzowi Częstochowa. Jaskółki przegrały jednak w poniedziałek 38:51. Przyczyny porażki tłumaczył trener Tauronu, Marian Wardzała.

Tauron Azoty Tarnów przegrał kolejne, trzecie już spotkanie z rzędu w Speedway Ekstralidze i jako jedyna drużyna nie ma jeszcze punktów na swoim koncie, okupując tym samym ostatnią pozycję. Tarnowianie bo bardzo emocjonującym spotkaniu przegrali w poniedziałek w Częstochowie z miejscowym Włókniarzem 38:51. Co zdaniem trenera Mariana Wardzały przyczyniło się do tej porażki? - Miejscowy tor jest atutem Włókniarza. Częstochowscy zawodnicy znają go najlepiej. Tor szybko się zmieniał i gospodarze skrupulatnie to wykorzystywali. My nie potrafiliśmy za tym nadążyć. Zmianom ulegały także poszczególne ścieżki i tory jazdy. Do połowy zawodów trzymała "szeroka". Potem, jak tor przesechł, to przestała funkcjonować, a my niepotrzebnie staraliśmy się tamtędy jechać i przy krawężniku nas objeżdżali. To była właśnie sztuka odczytywania własnego toru przez miejscowych zawodników. Nie widzę innego wytłumaczenia. Motocykle cały czas pracowały tak samo, tylko zmieniał się tor.

Jedną z przyczyn przegranej tarnowian jest fatalna postawa Sebastiana Ułamka. Wychowanek Włókniarza już w swoim pierwszym starcie popełnił błąd, wjeżdżając w drugi łuk i uderzył w bandę. Po tym zdarzeniu były uczestnik cyklu Grand Prix narzekał na ból głowy, co przyczyniło się do zdobycia w całym spotkaniu tylko 2 punktów. - Myślę, że to było dla niego wielkie obciążenie psychiczne, startując we własnym mieście, przeciwko drużynie miejscowej. W pierwszym swoim starcie popełnił błąd, wszedł za szeroko, nie poradził sobie i uderzył w bandę. Wiedział po prostu, że nie wyrobi, dlatego położył motocykl. Później ten zawodnik już praktycznie nie istniał, był oszołomiony i sam mówił, że go głowa boli. Na pewno jego punkty, takie, na które liczyliśmy, przydałyby się, byłby wtedy całkowicie inny obraz meczu - stwierdził opiekun tarnowskich Jaskółek.

W poniedziałkowej kolejce wiele mówiło się na temat złego przygotowania torów przez gospodarzy. Zupełnie inaczej było w Częstochowie. Zauważył to trener gości i podziękował Włókniarzowi za walkę fair. - Szczerze gratuluję gospodarzom tego zwycięstwa oraz walki fair i przygotowania toru. Naprawdę atmosfera, z którą spotkaliśmy się tu w Częstochowie, była fair - wielkie dzięki. Coraz mniej takich sympatycznych sytuacji możemy obserwować na polskich stadionach żużlowych, jeśli chodzi o kibiców i przygotowanie toru. Przegraliśmy w czystej walce, drużyna miejscowa lepiej czytała ten tor i wygrała, jeszcze raz gratuluję.

Kibice tarnowskiej drużyny powoli niecierpliwią się o wyniki swoich zawodników. W sytuacji, kiedy drużyna ze sporym potencjałem przegrywa trzy mecze z rzędu, zawsze szuka się zmian w składzie. Szkoleniowiec Marian Wardzała nie chce póki co mówić o jakichkolwiek roszadach w składzie. Liczy on na przyznanie polskiego obywatelstwa Martinowi Vaculikowi, co w znacznym stopniu ułatwiłoby zdobywanie punktów i wygrywanie spotkań. - Nie chciałbym póki co mówić o składzie, ale na pewno istnieje możliwość wprowadzenia zmian. Jest duża szansa, że Vaculik będzie Polakiem. Trudno powiedzieć, czy stanie się to na mecz z Gorzowem, ale bardzo na to liczę. Skład dzięki temu się zmieni i każdy będzie jechał. Vaculik wejdzie na pozycję juniora i będzie czekał tylko na potknięcie jakiegoś seniora. To jest bardzo przykre, że tak wyrównany i dobry zespół nie potrafi sobie poradzić i wygrać jakiegokolwiek meczu. Myślę, że to wszystko jeszcze nie jest scementowane. Mam nadzieję, że dobre mecze dopiero przed nami i lepsza karta rozpocznie się od następnego spotkania z Gorzowem - zakończył trener zespołu z Małopolski.

Współpraca: Adrian Heluszka

Komentarze (0)