Grigorij Łaguta dla SportoweFakty.pl: W Częstochowie czuję się już jak w domu

Grigorij Łaguta powetował sobie pechowy pojedynek ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra, kiedy to zdobył jedynie 3 punkty. W starciu z Tauronem Azoty Tarnów był ojcem sukcesu częstochowskiego Włókniarza.

Starszy z braci Łagutów w wielkanocny poniedziałek był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na torze. Jego fenomenalne szarże na granicy ryzyka przy samej bandzie przyprawiały o ciarki na plecach. O swoich wyczynach Rosjanin mówi jednak bardzo skromnie. - Nie ja jeden tak jeżdżę. Dziękuję jednak, że sprawiam radość kibicom w Częstochowie - stwierdził na początku rozmowy z naszym portalem Grigorij Łaguta.

Dotychczas bracia Łagutowie w polskiej lidze reprezentowali barwy jedynie pierwszoligowego Lokomotivu Daugavpils. Grigorij, który w minionym sezonie był najskuteczniejszym zawodnikiem polskiej I ligi niewiele gorzej radzi sobie w ekstraligowych realiach. Ponadto "Grisza" szybko zaaklimatyzował się pod Jasną Górą. - W Częstochowie czuję się już jak u siebie w domu. Tor mi odpowiada, drużyna jest ciekawa i waleczna a na dodatek są tutaj wspaniali kibice, którzy nie wiem czemu tak szybko mnie polubili. Otrzymałem gratulacje za szybką jazdę po torze, więc może dlatego - zastanawiał się po spotkaniu z Tarnowem rozchwytywany przez fanów Łaguta.

Grigorij podczas rywalizacji z Tauronem Azoty przegrał dwukrotnie. Jego pogromcami byli Fredrik Lindgren oraz Bjarne Pedersen. Pozostałe trzy gonitwy to pewne zwycięstwa Rosjanina. Reasumując, łącznie zgromadził on na swoim koncie 13 "oczek", czyli o 10 punktów więcej niż w poprzedniej konfrontacji Włókniarza z Falubazem. Tym razem Łagutę ominęła plaga defektów. - O łańcuszki byłem już raczej spokojny (śmiech). Zmieniłem firmę, która mi je dostarczała. Trenowałem w minionym tygodniu przez trzy dni na Łotwie i sprawdzałem wszelkie ustawienia. Łańcuszki spisywały się bez zarzutów. Moi mechanicy zmienili nieco przygotowanie silników i to zdało egzamin. Bardzo serdecznie im za to dziękuję, bo bez ich pomocy nie osiągnąłbym tak dobrego rezultatu dzisiaj - powiedział 27-latek.

Grigorij Łaguta - lider Włókniarza Częstochowa

Odmienny nastrój po meczu miał brat Grigorija, Artiom. Młodszy z klanu Łagutów zawiódł. Mimo walecznej postawy na torze zgromadził jedynie 3 punkty i bonus. - Przyznam szczerze, że jeszcze nie wiem co się stało z moim bratem. Wiem jedynie, że jest bardzo niezadowolony ze swoich wyników, nie tylko z tego dzisiejszego. Na razie z nim nie rozmawiałem, więc nie mogę na ten temat za wiele powiedzieć - oznajmił "Grisza" zapytany o przyczynę słabszej postawy jego brata.

Włókniarz Częstochowa ma za sobą już cztery spotkania w Speedway Ekstralidze. Kolejny pojedynek częstochowianie stoczą 1 maja w Zielonej Górze. Łaguta nie ma wątpliwości, że o korzystny rezultat będzie niewiarygodnie trudno. - Myślę, że wyjazd do Zielonej Góry to będą bardzo ciężkie zawody dla nas. Falubaz to bardzo mocna drużyna. Gdy przyjechali do nas to wszyscy zawodnicy mieli świetne starty i nie gorzej wiodło im się na dystansie. Są piekielnie mocni i czeka nas trudna przeprawa - skomentował.

A jak Grigorij radzi sobie na zielonogórskim owalu? - Ja jeszcze nigdy nie jeździłem w Zielonej Górze (śmiech) - odparł sympatyczny Rosjanin. - W niedzielę to będzie mój debiut. Przejadę się raz i wystarczy, abym sprawdził tamtejszy tor (śmiech) - dodał poniedziałkowy bohater Lwów.

Komentarze (0)