"Norbi" w przededniu rozpoczęcia sezonu, podczas sparingu ze Stalą Gorzów, miał groźnie wyglądający upadek, po którym trafił do szpitala z urazem głowy, który na szczęście nie okazał się brzemienny w skutkach. Lider Skorpionów odpoczął kilka dni, odpuścił inaugurujący mecz w Grudziądzu, ale w dobrym stylu wrócił do składu swojej drużyny w spotkaniu przeciwko ROW Rybnik
- Z biegu na bieg się rozkręcam. To były moje trzecie zawody, a mamy prawie maj. W ubiegłym sezonie w tym samym czasie miałem dużo więcej imprez i moja forma też wyglądała inaczej - przyznał w rozmowie z naszym portalem Norbert Kościuch. - Upadek zabrał mi trochę czasu, przez co część prac została zatrzymana. W upadku straciłem też jeden motocykl, z którego został tylko silnik. Ale oczywiście nie załamuję rąk i razem z moim zespołem pracujemy ciężko, a widać, że mamy co poprawiać - wyjaśnił.
- Potrzebuję jeszcze trochę czasu. Przez upadek nie trenowałem, cały poprzedni tydzień spędziłem w Anglii, gdzie w piątek miałem dwa mecze. W sobotę i niedzielę siedziałem w warsztacie, a w poniedziałek już mecz. Święta więc spędziłem w garażu i tam musiała przyjść do mnie moja rodzina, dziękuję im za wyrozumiałość - powiedział Norbi.
W najbliższym czasie Kościuch powinien nadrobić zaległości startowe, w czwartek zanotował kolejny mecz w Elite League, w którym zaprezentował się z bardzo dobrej strony zdobywając 11 punktów. - Nie wiem wprawdzie co z moją Szwecją, bo wysłałem kontrakt do Ornarny, ale jeszcze nie dostałem zwrotu. Nie wiem, czy będą tam startował, ale nawet bez Allsvenskan w lidze polskiej i angielskiej nie powinno mi zabraknąć startów.
Kościucha zapytaliśmy także o niedawne zamieszanie związane z poznańskim obiektem. - Żużel od jakiegoś czasu brnie w złą stronę - ocenił kapitan Lechmy. - Były tłumiki, teraz stadion… Każda afera budzi niesmak i powoduje, że odwracają się kibice i sponsorzy. Na pewno nie pomaga to w promocji tej dyscypliny, szczególnie tutaj, w Poznaniu. W tym mieście zrobiono bardzo dużo, aby zbudować klub, jestem tutaj i widzę ile pracy włożono. Szkoda byłoby to zmarnować. Dziwię się więc niektórym osobom, które pomagają, aby żużel skończyć w tym mieście. Dlatego tym bardziej dziękuję kibicom, że są z nami, to dodaje nam skrzydeł.